niedziela, 10 marca 2019

Niezatańczone tango, czyli obecność Matki

Mam do napisania trzy notki teatralne, w tym tygodniu kolejne trzy spektakle, widzę więc, że ta jedna notka dziennie to nawet mało, by o wszystkim napisać :) A kiedyś się wydawało, że nie będzie o czym pisać... Teraz mogę liczyć jeszcze na wsparcie M. więc o systematyczność wpisów nie muszę się martwić. Może jedynie o to, że każdy nowy przesuwa trochę do historii poprzednie, skazuje je na mniejszą oglądalność. Mam nadzieję jednak, że kto chce, to je znajdzie.
R

[...] tango to taniec, który trafia do serca. Jest w nim dramatyzm i pożądanie, niezobowiązujące poddanie się partnerowi i bliskość, która trwa tylko przez chwilę, ale którą długo się pamięta. Wszystko zależy od tego, z kim się tańczy. /J.L. Horst/

Nostalgiczny spektakl o życiu. A może o tangu, ukochanym tańcu bohaterki. Bo przecież w życiu kochamy, targają nami różne emocje, przeżywamy problemy, a tango to taniec, który to odzwierciedla. A jeśli dodatkowo jest się wielbicielką tego tańca… zawsze się znajdzie odniesienie życia do tanga i odwrotnie.
Spektakl napisany w oparciu o prozę Myśliwskiego, wyciszony, momentami smutny, momentami czuły, o relacjach między kobietą a mężczyzną, a w tym między matką i synem. Łączący w całość postacią kobiety, której już nie ma, a która opowiada o codziennych problemach, z którymi wszyscy się zmagamy, kłopotach, których doświadczamy, małych troskach i radościach, o relacjach ze spotkanymi na naszej drodze ludziach. Jak mówi sama Grażyna Barszczewska: „Takie tango życia, tango codzienności, porywów namiętności i czułości”.


Na scenie tylko dwie osoby: duch Matki (Grażyna Barszczewska) i Syn (Dominik Łoś) – porządkujący mieszkanie po jej śmierci. Świat realny Syna i nierealny Matki w spektaklu subtelnie łączy się ze sobą tworząc bajkowe i zaskakujące sytuacje. Dla Matki tango zawsze było ucieczką od rzeczywistości, od szarości dnia codziennego, od (nie)spełnionych marzeń i oczekiwań, dla Syna może dopiero stać się ważne.
Każdy z nas chciałby zatańczyć tango życia w równych rytmach dwóch serc. Ale nie zawsze to się zdarza. Bo jeśli życie przyrównamy do tanga to dobrze by było nauczyć się najpierw kroków tego tańca nim zaprosimy do niego drugą osobę. Jak mówi Matka: „Kto nie umie tańczyć tanga, ten w ogóle jakby żyć nie umiał. Najpierw choćby w tańcu dobrze się sprawdzić …”. I cóż nam zostaje wobec tego? Uważać jak tańczymy, bo życiowy parkiet bywa śliski. Z drugiej strony – zatańczyć tango w równym rytmie, nie myląc kroków, celebrując figury tańca – czy może być coś równie pięknego?
Ten spektakl nie każdemu przypadnie do gustu, za dużo w nim nostalgii, nie każdy to lubi. Jednak polecałabym go jednak zobaczyć, ze względu na grę Grażyny Barszczewskiej. Jako Matka jest typową Matką-Polką, zaradna, niekiedy pyskata, czuła i kochająca, swojska. A jednocześnie jest w niej ogromna elegancja ruchu, postawy, mówienia. Takich aktorów coraz mniej na naszych scenach. A szkoda.
MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz