Jutro może kilka słów o Elwisie (rany jak ja dawno nie byłem w kinie), a dziś jeszcze jedna rzecz z kobiecego krymi i polskiego poletka. Panią potrafią, choć na pewno robią to trochę inaczej. Czasem nawet się dziwię, że to one chyba czynią śmielsze i bardziej wulgarne opisy różnych scen seksualnych (podobnie do Rogali również choćby Świst). A potem i tak kręcą się wokół emocji, wspomnień, analiz kocha nie kocha i co ja mam zrobić... Czytając takie teksty czasem śmiech aż bierze, tak bardzo jest to stereotypowe. A podobno kobiety tego nie lubią. Nawet męskie postacie w "Kiedyś Cię odnajdę" mam wrażenie, że są naszkicowane jakoś pobieżnie. Jak nie cham i seksocholik, to koniecznie romantyczny i czuły dla przeciwwagi, na normalność tu nie ma miejsca. I niby się ciut wyzłośliwiam, ale lektura poszła dość szybko i nie mam poczucia straconego czasu. Może emocje na finał mogłoby być większe, ale ciekawość towarzyszyła mi prawie przez całą książkę. No dobra, może nie tyle ciekawość co do samego sprawcy i śledztwa policji w sprawie gwałtów i morderstw, a raczej towarzyszenie w chwilami mało racjonalnych poszukiwaniach prowadzonych przez sympatyczną bohaterkę. Zginęła jej przyjaciółka, policja powtarza miesiącami że nie ma konkretów, więc wzięła się sama za sprawdzanie poszlak. Odważnie. I trochę ryzykancko. Bo przecież nie wie czy to był ktoś z jej znajomych z pracy, a jeżeli nawet, tym gorzej dla jej bezpieczeństwa.
Na plus na pewno również tło szkolne, przepychanki z rodzicami (bohaterka zatrudnia się jako pedagog szkolna), wycieczki. Czy były minusy? Może ciut zbyt romantycznie poprowadzona relacja z komisarzem prowadzącym sprawę, który ma do niej ewidentną słabość. No i sceny z psychopatycznym oprawcą - jakoś to przerysowane. Kontynuacji jednak chętnie poszukam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz