czwartek, 14 lipca 2022

Dopóki żyję, czyli kto tu jest bohaterem

Uśmiech, ale i łzy wzruszenia towarzyszyły mi podczas seansu. Skąd uśmiech przy tak trudnym i bolesnym temacie jak odchodzenie, choroba terminalna? Ano powinniście zobaczyć ekipę tego szpitala (dodajmy państwowego), jak postępuje z pacjentami, jak stara się im umilić różne trudne chwile i co ważne jak dbają o własną równowagę psychiczną. Obserwowanie ich jak tańczą i śpiewają, jak żartują, ale też jak potrafią być empatyczni, nie spiesząc się, towarzyszą pacjentom i ich rodzinom, jak z nimi rozmawiają, to duża lekcja życia. Bajka? Może niekoniecznie. Może rzeczywiście gdzieś są tacy profesorowie, dla których każdy pacjent jest ważny, każdy pracownik cenny i nie mają oporów by to okazywać, jednocześnie nie obiecując gruszek na wierzbie. Wzruszenie jest naturalne, ale w tym filmie nawet to co trudne i bolesne, jest pokazane w taki sposób, że jest w tym nadzieja. Przecież nawet odchodzić można bez złości, bez buntowania się i poczucia, że mam niezałatwione sprawy. Strach jest czymś naturalnym, można jednak go jakoś oswajać, towarzyszyć w nim. I to jest właśnie w tym filmie piękne. Ciepło i serdeczność, ale jednocześnie szczerość - nie będziemy nikogo okłamywać i obiecywać, że wszystko będzie dobrze. Jeżeli rokowania są złe, należy to powiedzieć i walczyć o komfort życia. Cudne są te rozmowy, ta empatia z jaką rozmawia się nie tylko z pacjentem, ale i rodziną. Szacunek, nie narzucanie niczego, wrażliwość. Nie chodzi teraz o to, że to marzenie, niech to będzie raczej lekcja dla nas wszystkich. Może w jakimś niewielkim choćby fragmencie i my będziemy mogli podobnie.
Urokliwe detale (choćby te krawaty), sporo fajnych scen i dialogów na temat tego co ważne. I piękne role m.in. Catherine Deneuve w roli matki i Benoît Magimel w roli umierającego na raka syna.
Polecam, choć to seans pewnie dla niektórych będzie zbyt emocjonalny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz