Ukraina też powraca mi jako temat na różne sposoby. Po Córeczce słynna powieść Żadana. I o ile tam nutka awanturnicza popychała narrację do przodu, to tu trzeba przebijać się przez każdą stronę i jesteśmy coraz bardziej brudni, coraz bardziej pogrążeni w depresji. To trochę jak z Drogą Cormaca McCarthy’ego. Nie trzeba konkretnych zagrożeń, by odczuwać strach, zmęczenie, napięcie. Sama sytuacja w jakiej znalazł się bohater i tysiące jemu podobnych jest po prostu trudna do wyobrażenia. Oto wokół trwają walki, ale nikt dokładnie nie wie gdzie jest linia frontu albo jakie wojska stacjonują akurat przed tobą. Nasi? Czy tamci? Jak odpowiedzieć na ich pytania o to kogo popierasz, skoro czasem nawet nie można być pewnym kto pyta? Język? Naszywki? Rodzaju munduru? Ale przecież równie groźni jak wojskowi mogą być cywile, którzy "robią porządki" z tymi co im nie pasują? Wczoraj mieszkanie pełne, a dziś już puste. Wygnano ich, zabito, czy sami uciekli? Tu niczego nie można być pewnym.
W warstwie fabularnej niby rzecz prosta. Nauczyciel postanawia wyruszyć do nieodległego miasta, żeby odebrać z internatu swojego siostrzeńca. W normalnych czasach zajęło by to pewnie parę godzin. Ale teraz? Dosłownie czuje się na plecach ciarki, zapach krwi, dymu spalonych domów, błota...Jest jeszcze jedna rzecz różniąca tą powieść od Córeczki. Tam bohaterka od początku jasno deklaruje swoje sympatie. Pasza, mimo że uczył ukraińskiego i powinien jakoś czuć się związany z władzą, jest człowiekiem, któremu wydaje się być wszystko jedno. On po prostu nie chce się angażować, opowiadać po żadnej ze stron. Tak jakby liczyć, że niezależnie kto będzie rządził, gdy się wszystko uspokoi, on będzie mógł wrócić normalnie do pracy. Czy wędrówka w wojennym chaosie go zmienia? Chyba tak. Wbrew samemu sobie, wbrew lękowi jednak angażuje się kilkukrotnie, by zrobić coś dla innych. A może to też jedynie efekt popchnięcia przez los, sytuacja bez wyjścia? Wszyscy wydają się tkwić w takim dziwnym stanie i to jest tu chyba najciekawsze.
Cholera, niełatwa lektura. Poetyckie opisy, przytłaczająca atmosfera, niedopowiedzenia, zatracanie się chwilami w snach... A mimo to przecież to jest na wskroś realistyczne. Aż do bólu.
Nie oczekujcie analiz konfliktu w Donbasie. To uchwycenie tego czym ten konflikt był dla przeciętnego człowieka. Nikt kurwa nic nie wie i czeka nie wiadomo na co. Czy to nie mówi więcej o koszmarze ludzi, niż różne reportaże i próby opisu wydarzeń. Ofiary mogą być zupełnie przypadkowe i to jeszcze bardzie przeraża. Śmierć może czekać tuż za płotem. A może nawet przyjść do twojego domu, więc na wszelki wypadek trzymaj pod ręką siekierę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz