środa, 20 lipca 2022

Księgarnia w Paryżu, czyli świat za oknem

Jakiś wysyp filmów francuskich i włoskich mi się zrobił, ale prawdę mówiąc, choć ogląda się to całkiem sympatycznie i czasem widzę aktorów, dla których ręce same się składają do braw, jakoś same fabuły nie powalają. Czy to ja się zrobiłem wybredny?
Choćby taka Księgarnia w Paryżu. Nakręcona na podstawie oryginalnego scenariusza nieżyjącego mistrza kina Ettore Scoli, odgrzebanego przez Sergio Castellitto (gra główną rolę i reżyseruje), może i urzeka atmosferą, ale ten scenariusz... Ni to dramat, ni groteska, jakaś poetycka wizja, w której postaci postępują pod wpływem impulsu, czasem kompletnie irracjonalnie. Początkowo wydaje się, że Vincenzo, czyli główny bohater, jest ponad to, będzie ostoją spokoju i rozsądku w świecie, który zwariował...
Ale i jego trafiło. Może choć przez chwilę chciał jeszcze raz poczuć tą iskrę szaleństwa. Zakochać się, zapomnieć... Choć lubiany przez wszystkich dookoła, żył dotąd trochę jak dziwak, zamknięty w swojej księgarni, nie przejmując się tym iż nie przynosi ona dochodu, poza pracą każdą chwilę poświęcając niepełnosprawnej córce. I oto zjawia się kobieta dużo młodsza, żywiołowa, ekscentryczna, zagadkowa i zmusza go do wyjścia ze strefy komfortu. Czy przypadkiem nie będzie tego żałował?
Paryż jedynie w tle, wszystko zdaje się kręcono w studiu. I spodoba się chyba jedynie tym, którzy lubią w historiach filmowych niedopowiedzenia, poetycki klimat, odniesienia do literatury. Ale przyznaję - zagrane świetnie.

"Księgarnia w Paryżu" została nakręcona w całości w studiu Cinecittà - tym samym, w którym pracował Federico Fellini, a film powstał na podstawie scenariusza innego mistrza kina włoskiego, Ettore Scoli. Castellitto opowiada bajkę, nawiązując do estetyki teatru i kina klasycznego. Bajkę bardzo ładną wizualnie, ze śmiałymi scenami i w sumie z urokliwymi postaciami. Niestety, reżyser ma problem z prowadzeniem narracji. Przeskakujemy od jednej sceny do drugiej pozostawieni z poczuciem niedosytu.

"Księgarnia w Paryżu": Czego tu brakuje?

Dla Castellitto, znanego z ról w filmach opowiadających o słynnych postaciach z historii Włoch (ojciec Pio, Enzo Ferrari, Aldo Moro czy Gabriela D'Annuzio), "Księgarnia w Paryżu" jest z pewnością osobistym projektem. Scenariusz Scoli został opublikowany jako powieść graficzna, a następnie zaadaptowany na potrzeby filmu przez żonę Castellitto, Margaret Mazzantini.

Reżyser chce utrzymać swój film w duchu filmowych klasyków. Stąd zaangażowanie Bérénice Bejo, francuskiej aktorki znanej z nominowanej do Oscara roli w "Artyście" (fantastycznej współczesnej wersji kina niemego). Yolanda, Vincenzo, włoski właściciel kawiarni dostarczający księgarzowi co rano włoską kawę, czy starsza pani stale odwiedzająca księgarnię - to ukłon w stronę Felliniego i jego postaci. "Księgarnia w Paryżu" nawiązuje również do filmów Franka Capry. W "Ich nocach" czy "Arszeniku i starych koronkach" tempo narracji czy długość ujęć jest jednak idealnie zsynchronizowane z narracją i daje wybrzmieć bohaterom. W "Księgarni w Paryżu" tego niestety brakuje.

Bohater Castellitto oferuje sporo życiowej mądrości, zaczerpniętej z klasyki literatury w rodzaju "literatura czyni nas nieśmiertelnymi, a współczesność słabymi". Na koniec zapada - w sensie dosłownym - kurtyna, domykając teatralny wątek filmu. Wszak życie to teatr. Tym razem jednak wyszła słaba sztuka. Szkoda, bo w bohaterach i w ich historii tkwił potencjał na filmową wersję literackiej "feelgood".

"Księgarnia w Paryżu" to dowód na to, że lekką, optymistyczną i urokliwą filmową historię nie jest wbrew pozorom tak łatwo zrealizować.



Czytaj więcej na https://film.interia.pl/recenzje/news-ksiegarnia-w-paryzu-teatralna-bajka-recenzja,nId,6113728#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox


1 komentarz: