W pracy dziś siedzę sam (zwykle w pokoju jest nas 5), więc mam komfort wybierania muzyki i słuchania jej w spokoju, przerywanym jedynie telefonami. I jak to ze mną bywa - natychmiast mam ochotę poszukać czegoś zupełnie nowego. Deezer to kopalnia takich rzeczy i długo nie szukałem. Znacie I see rivers nazywane norweskimi syrenami? Co prawda dziewczyny nagrywają po angielsku i mieszkają zdaje się w Liverpoolu, ale z pochodzenia są Norweżkami i chyba wyspiarze dostrzegają w nich tą inność, inną wrażliwość muzyczną. Nagrań jeszcze jest niewiele, ale ta EPka z 5 utworami jaka wpadła mi w ręce jest bardzo ciekawa.
Ładne harmonijne głosy, delikatne melodie, mieszkanka folku, popu, zabawy w stylu Bjork - to się naprawdę może podobać. Gdy się tego słucha raczej przenosimy się w marzeniach na Nową Zelandię, a jeżeli na północ, to raczej tę zieloną, a nie białą i chłodną. Wodospady, lasy i łąki - to moje skojarzenia, a ciekaw jestem Waszych.
Większość tych numerów jest raczej melancholijna, ale to właśnie daje jakąś przestrzeń, chwilę oddechu w zabieganiu. Zwolnić trochę, zasłuchać się, odetchnąć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz