poniedziałek, 18 czerwca 2018

Tulia, czyli w małej dawce zachwyca

Gdy słyszysz jeden numer, może dodatkowo widzisz piękny teledysk, zachwyt jest gwarantowany. Z dość przypadkowego sukcesu numeru przygotowanego na konkurs, ktoś potrafił wykorzystać potencjał tego pomysłu: połączenie muzyki folkowej, pięknych głosów i przebojów znanych nam z radia. Zaczęło się od Depeche Mode, potem Dawid Podsiadło, wreszcie jest i cała płyta. Panie śpiewające w zespole Szczecinianie, przybrały nazwę nową nazwę dla swojego projektu i oto doczekaliśmy się całej płyty.
Tu jednak zaczynają się trochę schody, bo mam wrażenie, że ten materiał został nagrany zbyt szybko i podobnie jak inne projekty oparte na ciekawym wykorzystaniu głosów (choćby fenomen Gregorianum), w większej dawce zwyczajnie nuży. To niestety najszybsza droga, by dość szybko o dziewczynach zapomniano. A szkoda.
Szkoda, bo potencjał na pewno jest, nie wolno jednak podchodzić do każdego utworu identycznie: zaśpiewamy po swojemu, a to co brzęczy w tle jest drugorzędne, bo wtedy każdy numer się zlewa z poprzednim i ginie ten efekt wow! A on naprawdę jest gdy słucha się niektórych numerów.
Odradzam jednak słuchanie ich jeden po drugim. Może to też kwestia doboru większości z nich: takie best of, może i sprzyja rozpoznawalności na pierwszy odsłuch, ale gdy są zbyt podobne do oryginału, robi się po prostu nudno. Dwa autorskie numery Tulii pokazują, że dziewczyny mają nie tylko talent odtwórczy i to chyba byłby dla nich lepszy kierunek rozwoju. Nie będzie tak przebojowo, ale na pewno jest szansa na zdobycie wiernych fanów, a nie tysięcy, którzy za tydzień nie będą już pamiętać.
Od T.Love, Heya, aż do Maanamu i Stana Borysa, czyli od sasa do lasa. Obok znanych już "Enjoy the silence" i "Nieznajomego", najciekawsze chyba "Krakowski spleen" i "Nigdy nie tańcz ze mną", bo tam najbardziej udało się odejść od oryginału, trochę przełamać schemat. Niektóre utwory niestety wychodzą w tej wersji folkowej, z chórem ich głosów bardzo słabo, po prostu sztucznie.
Ich siłą są pięknie zgrane białe głosy, ale muzycznie niestety jest dość banalnie, choć przecież można usłyszeć sporo ciekawych instrumentów ludowych. O ile dziewczyny mają charakter, są jakieś, to komuś przygotowującemu dla nich oprawę instrumentalną, tego po prostu zabrakło.
Niby fajnie, że covery, bo lubimy to co znane, ale trzymam kciuki, żeby Tulia walczyła o szacunek dla prawdziwego folku, pokazywały swoje autorskie dokonania.

3 komentarze:

  1. dawno niczego nie słuchałem, być może sięgnę po ich płytę. Pozdrawiam znad filiżanki porannej kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię muzykę ludową, ale muszę przyznać się, że zespół mnie w Opolu w ogóle nie zachwycił...i byłam zaskoczona, że wzbudził takie emocje. Dopiero teraz, gdy słucham go sama, znajduję w tej piosence: słowach, muzyce i wykonaniu cały urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w niewielkich dawkach naprawdę można się zasłuchać!

      Usuń