poniedziałek, 11 czerwca 2018
Podziemne miasto - Przemek Corso, czyli przygoda sama cię znajdzie
Od dwóch lat na stoiskach targowych Wydawnictwa Bernardinum, obok całej serii podróżniczej "Poznaj świat" (Cejrowski im "zrobił" sukces) moją uwagę przyciągały książki wyglądające na coś bardzo młodzieżowego, takie nowe wydanie Pana Samochodzika. Postanowiłem więc sprawdzić, cóż to takiego jest ta "seria z Mustangiem". Podobnie jak inne ich pozycje, wydana w bardzo ładny sposób, w sztywnej oprawie, choć prawdę mówiąc nie wiem czy akurat ten produkt nie sprzedawałby się lepiej w miękkim, kieszonkowym wydaniu. "Podziemne miasto" to całkiem udane połączenie przygody, kryminały, powieści awanturniczej, lekko nawiązujące do sławnej serii Nienackiego, bo bohaterem jest archeolog, który przyciąga uwagę swoim dość wyjątkowym pojazdem (stary Mustang z lat 70), a w swoim śledztwie, nie unika pomocy swoich dużo młodszych przyjaciół. Na tym podobieństwa się jednak kończą. Corso wyszedł bowiem z założenia, że czytelnika obecnie nie ma co bombardować rozbudowanymi opisami, masą ciekawostek historycznych, czy geograficznych (bo to można znaleźć dziś wszędzie), ale postawił na intrygę. Inny jest też trochę charakter bohatera - Robert Karcz ma osobowość, która wciąż wpędza go w kłopoty, dla niego poszukiwanie tajemnic, skarbów i rzeczy do odkrycia to nie tyle walka o to, by zawsze trafiły one do gablot muzealnych, ale czysta adrenalina, jakieś wyzwanie, a trochę również i chęć zysku. Może zmieni się to w kolejnych tomach, bo zdaje się, że jego umiejętności dostrzegły służby państwowe, w "Podziemnym mieście" działa jednak jeszcze na własną rękę.Myślicie, że cenne skarby i unikatowe pamiątki z przeszłości, to jedynie za granicą? Nic bardziej mylnego. W Polsce też niejedno pewnie jeszcze do odkrycia, a Przemek Corso na swój cel bierze... Legnicę. Kto był? Łapka w górę? Miasto po drugiej wojnie światowej mocno utraciło swój oryginalny charakter, zbrzydło, ale również pobyt Armii Czerwonej, pozostawił po sobie masę legend miejskich, domysłów i inspiruje poszukiwaczy do namierzania podziemnych korytarzy, w których podobno ukryte są jakieś łupy z czasów wojny. Dla Robert Karcza to miasto z początku wydaje się szare i nudne, zaszył się tu dzięki siostrze, zdobywając pracę nauczyciela historii w szkole i próbując zapomnieć o wszystkich swoich przygodach m.in. z Egiptu, gdzie mało brakowało straciłby życie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, przypomniałeś mi tym wpisem nieśmiertelnego Nienackiego. Pamiętam, jak czytałem jego książki, miałem bodajże 12 lat i to był 1994 rok. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńja trochę starszy i praktycznie wychowałem się na jego książkach, no może do tego jeszcze Niziurski, Bahdaj
Usuń