Ludobójstwo w Rwandzie jest tu obecne, ale nie wprost, bardziej skupiamy się nawet nie tyle na samej tragedii, ale na tych, którzy ocaleli. Trauma, żałoba, poszukiwanie przebaczenia, próby odnalezienia ciał i pochowania bliskich - jak zmienia się życie w obliczu rozpaczy. Reżyserka, zmagająca się z własną stratą, kręci film, który właśnie tak boleśnie dotyka takich tematów. Może dlatego jest tak mało komercyjny, tak bardzo osobisty, pełen ciszy, opowiadany przez sceny, które wydają się nie tworzyć spójnej całości.
Może i czuje się chaotyczność w tym co widzimy, trudno jednak stwierdzić czy nie był to zabieg zamierzony, w którym psychologiczne aspekty nie są bardziej istotne od ciągłości fabularnej. Tak wiele dzieje się tu poza kadrem, zamiast towarzyszyć jakiejś rozmowie, przyglądać się emocjom na twarzy, widzimy np. muchę na ścianie, jakiś detal. Tak wiele jest chłodu, jakby zamrożenia. Przecież bohaterka, choć narażając życie ratuje życie dziewczynie z plemienia Tutsi, w Polsce nie okazuje jej zbyt wiele serdeczności, wydaje się zmuszona do tego, by jej dalej pomagać. Ona również wcale nie okazuje wdzięczności i serdeczności. To co się wydarzyło, wciąż między nimi jest, nie zbliża ich. Tak głęboko zranione, zamknęły się w sobie, skupione jedynie na tym by trwać dalej, zobojętniałe na to co było dotąd. Ile i czego trzeba, by na nowo odnaleźć sens życia.
Nawet ptaki przestały śpiewać... Kiedy znowu zaczną?
Rzadko oglądam filmy, a polskie jeszcze rzadziej, ale ten będę chciała obejrzeć, gdy już będzie go można zobaczyć online....zachęciłeś mnie.
OdpowiedzUsuńchyba już jest, ja go oglądałem w telewizji
Usuń)!...to poszukam.
Usuń