Pamiętam pierwsze swoje dłuższe zetknięcie z Sandomierzem i od dawna obiecywałem sobie, że zajrzę w te okolice z całą rodznką, a nie tylko sam czy ze znajomymi z pracy. No i się udało! Wyjazd zaplanowany na 3 dni, różne opisy wydrukowane, mapa mniej więcej rozpracowana, planów co niemiara...
środa, 31 sierpnia 2011
Sandomierz i okolice, czyli notka krajoznawcza i fotograficzna
Pamiętam pierwsze swoje dłuższe zetknięcie z Sandomierzem i od dawna obiecywałem sobie, że zajrzę w te okolice z całą rodznką, a nie tylko sam czy ze znajomymi z pracy. No i się udało! Wyjazd zaplanowany na 3 dni, różne opisy wydrukowane, mapa mniej więcej rozpracowana, planów co niemiara...
wtorek, 30 sierpnia 2011
Czarny, biały i blues, czyli tytuł streszcza wszystko

Jeż, czyli w poszukiwaniu bratniej duszy

Oczami dwóch bohaterek - nastolatki i starszej dozorczyni - żyjących trochę we własnym świecie przyglądamy się życiu codziennemu mieszkańców właśnie jednej z takich paryskich kamienic.
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Sweet noise - The Triptic, czyli połączyć metal z etniczną Afryką
Koncert "Projekt Republika" i jego fragment z szalonym występem Piotra „Glacy” Mohameda przypomniał mi o tej osobowości i jego niesamowitych projektach muzycznych. I choć bardzo lubię ich pierwsze płyty to sięgnąłem do ostatniej nagranej pod nazwą Sweet Noise - już dającej pewne oznaki, że Glaca pójdzie inna drogą niż zespół. Muzyka jest nadal mocna, dużo elektroniki (w tą stronę trochę zmierzali zespołem), ale jest jednak inaczej - jakby trochę łagodniej, więcej refleksji i zatrzymania niż samej wściekłości, mnóstwo klimatów afrykańskich tworzących niesamowitą dodatkową barwę tej muzyce. Kapitalny projekt, który trochę przeszedł mało zauważony na rynku, a to płyta naprawdę na światowym poziomie - nie tylko ze względu na angielskojęzyczne teksty, ale na produkcję, dzięki której otrzymujemy produkt na najwyższym poziomie. Płyta podobno powstawała w trakcie różnych podróży Glacy (m.in. do RPA), nie dziwne więc, że wpływy "etniczne" tu słychać. Ale broń Boże nie jest to folklor i schematyczne wykorzystanie instrumentów czy śpiewaków... Jeżeli słychać tu Afrykę i jej puls to raczej nie ten pustynny, stepowy i z małych wiosek, ale raczej puls miasta, plemion, które zmuszone są do wędrowania lub pracy ponad siły... To nie tylko tradycja, życie w braterstwie z naturą, ale i tej natury niszczenie, umieranie, złość, duma, gniew i cała masa uczuć, których pewnie sobie nawet nie wyobrażamy oglądając filmy podróżnicze, zdjęcia z misji itd.
Paranormal activity, czyli chałupnicze a i tak straszy

niedziela, 28 sierpnia 2011
Wniebowstąpienie, czyli Rosjanie o duszy nawet w socjalizmie opowiadali wspaniale

czwartek, 25 sierpnia 2011
Simon Konianski, czyli odrobina absurdu po żydowsku
Humor - nie raz się już o tym przekonałem - może być przez różne osoby bardzo różnie definiowany, z dużą więc ostrożnością podchodzę do reklam w stylu: genialna, porażajaca komedia. Ale od czasu do czasu jednak sięgam po tego typu rzeczy żeby sprawdzić swój poziom tolerenacji na poziom głupoty (jak nie "Stare wygi" to jakieś "Nie zadzieraj z fryzjerem").
I tu było trochę podobnie, czyli rozczarowanie - parę dość zabawnych scen, dużo absurdu, mało inteligentnych i dość szablonowych dowcipów i nawet pewnych elementów tragikomedii. Bo czy żydzi, szczególnie jeżeli w jakiś sposób nawiazują do przeszłości robią to po to żebyśmy się razem pośmiali czy po to, żeby ten koszmar "zaczarować" i zagłuszyć. Ale komedią bym tego (a już na pewno świetną) nie nazwał. Jako całość historia jest mało wciągająca.
środa, 24 sierpnia 2011
Obwód głowy, czyli sąsiedzi

Nawet deszcz, czyli kolonializm trwa w najlepsze

wtorek, 23 sierpnia 2011
Generał Nil, czyli człowiek z krwi i kości
O historii, a już o historii w kinie polskim zrobiono już filmów wiele. Tak wiele, że niektórzy z wysypką reagują na najmniejszą wzmiankę o takim dziele - nie tylko ze względu na to, że mamy tego dość dużo w naszej kinematografii co chyba bardziej ze względu na dość patetyczną wymowę i brak oryginalności w opowiadaniu tego typu historii. Ja zawsze mam dylemat - historia to moja pasja i wciąż mi mało, ale czasem i ja mam dosyć pietyzmu i nadętego patriotyzmu, który sprawia, że masz wrażenie, że oglądasz nie tyle film "rozliczeniowy" co bardziej "propagandowy". A historia jednostronna nie jest - ani wobec narodów ani wobec jednostek. Kluczem do ciekawej i poruszającej opowieści na pewno jest pokazanie losów jednostek i możliwości (lub nie) wpływania na swoje życie w takich czasach. Wtedy rzeczywiście możemy zadać sobie sami pytanie co ja bym zrobił w takiej sytuacji...
Wszystkie te myśli biegają mi po głowie po obejrzeniu "Generała Nila". Filmu na pewno ważnego, ale i filmu niełatwego w odbiorze.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Stosik nr 2, czyli zdobycze i znowu parę wspominek muzycznych
Jeszcze jeden stos nie przeczytany, a już uzbierał się kolejny, wciąż przestawiam sobie rózne rzeczy na wierzch albo niżej w tym stosie w zależności od tego na co wydaje mi się, że będe miał ochotę na lękturę. Kontakt z wydawnictwami zobowiązuje żeby rzeczy nie leżały zbyt długo, ale póki co na szczęście udaje się w ten sposób zdobywać książki raczej interesujące, wieć chyba nie będzie wtopy, że czegoś nie przeczytam i rzucę w kąt. Powoli mnie wciąga nie tylko pisanie notek u siebie, ale zaglądanie do innych (nie tylko do dwóch-trzech osób), komentowanie, współtworzenie (już dwa kluby dyskusyjne i blog reporterskim okiem)... Na razie do wyzwań mi średnio po drodze, za dużo i tak mam wrażenie, że biorę sobie na głowę (nagranych już chyba ok. 40 filmów do obejrzenia, zakupionych też trochę, książki, na muzykę ostatnio jakby mniej czasu, a człowiek jeszcze ma ochotę wielką po teatrach pobiegać). Póki co nagrody w konkursach wysłane, ogłoszony kolejny (zapraszam tutaj!), na razie z zakupami koniec, jutro biegnę zapisać sie do kolejnej biblioteki (ciekaw jestem czy to mi wyjdzie bokiem czyli tak jak posiadacze kart kredytowych zacznę się gubić co kiedy zwracać by uniknąć odsetek)...
Ale miało być o stosiku- oto i on.
Inflitrowani, czyli ryzyko jest wliczone

"Inflitrowani" opowiada histrię (na faktach) z lat osiemdziesiątych. Abou Nidal jest szefem palestyńskiej organizacji terrorystycznej, która przeprowadza ataki w Europie. W obawie przed nasileniem takiej aktywności na terenie Francji, tamtejsze służby specjalne opracowują plan rozpracowania tej organizacji. Mamy do czynienia więc z z filmem na pograniczy sensacji (tajni agenci, rozgrywki wywiadów) i dramatu politycznego.
sobota, 20 sierpnia 2011
Kryptonim Posen - Piotr Bojarski, czyli co by było gdyby...

czwartek, 18 sierpnia 2011
Konające zwierzę - Philip Roth, czyli powrót do autora po latach
Czepiam się jakichś niewielkich fragmentów? Że niby całość jest inna i ma to jakieś uzasadnienie?
środa, 17 sierpnia 2011
SzczęścieDziękujęProszęWięcej, czyli sam tytuł już urzeka

Początkujący pisarz Sam (Josh Radnor) jest młodym mieszkańcem Nowego Jorku. Chłopak prowadzi żywot singla, jest raczej zamknięty w sobie, ze skorpupki pomagają mu wychodzić przyjaciele - Annie (Malin Akerman), Mary Catherine (Zoe Kazan) i Charlim (Pablo Schreiber). Tu też interesująco - para, która przeżywa akurat malutki kryzys - chłopak wyjechał do LA i teraz po powrocie wrócił jakiś zmieniony, dziewczyna zaczyna mieć wątpliwości (a na dodatek czuje, że chyba jest w ciąży). I dziewczyna, która ma raka, ale za wszelką cenę chce pokazac światu, że jest silna - cierpi tylko w samotności i wciąż łapie sie na tym, że powtarza te same błędy (chory związek). Do tej grupki dołączają jeszcze na ekranie dwie osoby - dziewczyna, która wpada w oko Samowi - piękna barmanka Mississippi (Kate Mara) i mały chłopiec Rasheen, który zgubił się w mieście i przywiązał sie do naszego głównego bohatera (nie chce wracać do swej rodziny zastępczej...
No to będzie optymistycznie czy nie?
wtorek, 16 sierpnia 2011
Główna ulica, czyli nadzieja w wymarłym mieście

Tym razem otrzymujemy film obyczajowy (z elementami dramatu) - historię pewnego wymierającego miasteczka i jego mieszkańców. Takie miejsca i my znamy, ale USA pod tym względem są wyjątkowe bo jednak u nas rzadziej ludzie przenoszą się z miejsca na miejsce. Tam po upadku przemysłu, powoli zamiera najpierw jakakowliek działalność, a potem uciekają też ludzie...
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Mordercy w mauzoleach - Jeffrey Tayler, czyli jak się żyje między Rosją a Chinami
Podtytuł tej książki brzmi: między Moskwą a Pekinem i trochę oddaje zamysł autora - podróż pomiędzy tymi dwoma miastami i opis tego jak się zmienia rzeczywistość ii życie zwykłych ludzi po upadku ZSRR. Wszystkie te tereny był w rożny sposób pod wpływami imperium Czyngis-chana i dlatego też autor w wielu miejscach nawiązuje właśnie do historii i mieszania się różnych wpływów kulturowych (i religijnych też). W każdym z miejsc szuka śladów tego imperium i również potomków, nacji które w jakiś sposób do Czyngis-chana się odwołują. Podróż przebiega m.in. przez Osetię, Dagestan, Kazachstan, Ałma Atę i Kirgistan, do Chin (więcej miast wymienię dalej).
niedziela, 14 sierpnia 2011
Miłość w wielkim mieście, czyli produkcja i pieprzna i konserwatywna

Droga śmierci, czyli wątpliwości cyngla
Ciekawe jak czasem niketórzy aktorzy wryją się nam w pamięć jakąś jedną rolą tak mocno, że już na zawsze zapamiętamy ich twarz, mimikę, sposób zachowania czy mówienia. Dla mnie akurat dwa nazwiska z tego filmu należą właśnie do takich szczególnych: Cuba Gooding po Jerrym Mc Guire gdzie grał zakręconego futbolistę, a Harvey Keitel oczywiście po Złym poruczniku (wstrząsająca kreacja)... Gdy wiec zobaczyłem ich nazwiska uznałem, że nawet jeżeli jest to coś posledniego to dla nich dwóch obejrzę...
sobota, 13 sierpnia 2011
Stosik nr 1, czyli zdobycze i kilka wspominek muzycznych
piątek, 12 sierpnia 2011
Ty i ja, i wszyscy, których znamy, czyli każdy jest troszkę kopnięty

środa, 10 sierpnia 2011
Rebelia - Marcin Gawęda, czyli poczuć strach, pot i adrenalinę
Po powieściach Ciszewskiego, o których tu na blogu pisał już mój bratanek, a którymi zaczytywałem się pewnie z podobną pasją jak i on, z dużym zainteresowaniem sięgam po inne tytuły wydane w serii Warbook. Na pierwszy ogień - Marcin Gawęda i jego druga powieść czyli "Rebelia", której akcja umiejscowiona jest w Iraku, a bohaterami są m.in. nasi żołnierze z drugiej zmiany tam wysłanej. Jeżeli Ciszewskiego można było próbować wrzucać do worka z fantastyką to tu mamy do czynienia z czystym realizmem. Może niektóre zdarzenia nie miały miejsca, albo działy się trochę w innym czasie, ale wszystko mogło się zdarzyć - autor bardzo zadbał o nawet najdrobniejsze szczegóły, aby trochę nam przybliżyć sytuację w regionie. Nie wiem czy Marcin Gawęda sam uczestniczył w którejś z misji "stabilizacyjnych", ale czuje się, że ma na ten temat niesamowitą wiedzę - nie tylko na temat realiów, ale również atmosfery i uczuć towarzyszących naszym żołnierzom.
W lepszym świecie, czyli ból, niepokój, gniew...

Akcja toczy się w niewielkim duńskim miasteczku gdzie splatają się losy dwóch rodzin i stykają dwa światy: dzieci i dorosłych. Christian jest nowy w szkole, po śmierci matki (którą bardzo przeżył) wrócił do Danii i zamieszkał wraz z ojcem (wcześniej dużo z nim podróżował służbowo po świecie) w domu babki. Christian bardzo zamyka się w sobie, nie okazuje na zewnątrz swych emocji, ale kipie w nim niesamowity gniew, tęksnota i żal do ojca (któremu zarzuca, że nie opiekował się chorą na raka matką). W szkole Christian zaprzyjaźnia się z Eliasem (który również doświadcza trudnych emocji - jego rodzice chcą sie rozstać) i postanawia pomóc mu broniąc go przed bandą szkolnych prześladowców. Dochodzi do aktu przemocy...
Boski, czyli jak trzymać się stołka
Niełatwy film ale jednocześnie bardzo ciekawy. Niełatwy bo trudno momentami połapać się w tych wszystkich postaciach i zawiłościach włoskiej polityki, a ciekawy bo oglądając coraz bardziej uświadamiamy sobie, że pewnie podobnie to wygląda na całym świecie - mechanizmy władzy są bardzo podobne. Zrobisz bardzo wiele by ją zdobyć, zrobisz jeszcze więcej by ją utrzymać. Demokracja to pewnego rodzaju gra z wyborcami, fikcja i atrapa jaką pokazuje się ludziom, a prawdziwe decyzje podejmowane są w dość wąskim gronie i nie mają nic wspólnego z tym czego by sobie życzyli wyborcy (albo najwyżej mają wiele wspólnego z życzeniami pewnej grupy wyborców z najbardziej zasobnymi portfelami). "Boski" to filmowy portret Giulio Andreottiego, jednej z ciekawszych postaci XX wieku - polityka i człowieka, który przez wiele lat był głównym rozgrywającym wszystkie karty we Włoszech.
wtorek, 9 sierpnia 2011
Punky Reggae Rockers 3, czyli parę słów o promocji muzy
A jakoś mnie tak wzięło po Przystanku Woodstock na wspominki i odgrzebywanie różnych płytek z muzą niekoniecznie z głównego nurtu. A że trochę tego w swoich zasobach mam (choż i tak pewnie niewiele w porównaniu z fanatykami) to i przyjemność spora, często gęba mi się śmieje do tych kawałków, do niektórych nie sięgałem już parę lat (ostatni raz chyba jeszcze w czasach gdy bawiłem sie w radio). Ale skąd ta notka - otóż mając już blisko 40 na karku wiadomo, że cżłowiek ma mniej okazji i sił by wyrwać się na drugi koniec kraju na jakiś koncert, nie jest się na bieżąco z informacjami, bo wiadomo, że te najszybciej rozchodzą się gdy ma się sporą załogę i kontakty (a jaką załogę może mieć 40-latek z rodziną?). Skąd tu więc zdobywać informacje o kapelach, nagrania itd. To problem bo przecież jeżeli kapelę chcą tworzyć i jakoś funkcjonować to robią to dla swoich słuchaczy, mając nadzieję, że oni kupią płytę, pójdą na koncert (nie macie wrażenia, że mimo, że te najstarsze kapele grają już ponad 20 lat to często słuchaczy mają młodszych od siebie?) i docenią to co sie stworzyło. Legendy mają lepiej bo sama nazwa często przyciąga choćby wspomnienia i się to kupi, ale co mają robić debiutanci - jak sie przebić? I jak my - słuchacze mamy zdobywać ich nagrania? Wydawnictwa czesto są niskonakładowe, dystrybucja ograniczona do małych firm, porozrzucanych w sieci wydawnictw i sklepów - jak sie w tym rozeznać? Jak promować dobrą muzę (szczególnie tę młodą - Polska młodzież niech śpiewa polskie piosenki !!!) i jak słuchacz ma do niej docierać? Przecież nie znajdzie jej na youtube (albo mało), albo jeżeli znajdzie to gdzie ją zdobyć (kupić)? Może Wy macie jakieś ulubione miejsca, sklepy, wytwórnie, które możecie polecić?
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Druhny, czyli komedia kumplowska o kobietach

niedziela, 7 sierpnia 2011
Woodstock dzień trzeci, czyli małe podsumowania
No i trzeci dzień - pisane już z domu, co prawda wciąż cholernie zmęczony ale i tak pewnie jestem szczęściarzem - powrót to tylko 7 godzin i to tylko dlatego, że wyjechaliśmy tuż po 3 nad ranem... Przeszukuję więc ciekawe fotki by rozbudować trochę realcje z poprzednich dni i próbuję jakoś zebrać wszystkie swoje wrażenia - jest ich bardzo dużo, nie wiem więc jak mi się to uda w tak krtókiej notce. Ale niech tam - niech to będzie małe subiektywne podsumowanie (przyjdzie dla mnie też czas na być może szersze ale już nie tylko muzyczne wrażenia).
sobota, 6 sierpnia 2011
Wooodstock dzień drugi, czyli falowanie
Wczoraj w nocy jeszcze Skindred - całkiem fajna muza - nie tylko ostro ale też trochę skakania. No a dziś chyba znowu skupię się tylko na muzyce bo gdyby opisywać wszystkie scenki rodzajowe z Woodstocku (kolejki do prysznica gdzieś prywatnie, błotko przy umywalkach, toi toie, kurz, piwo rozcieńczane wodą, pielgrzymki całych rodzin co przyjeżdżają z ciekawości żeby oglądać dziwaków itd.) to one nie zostaną zrozumiane... bo trzeba tu być, przeżyć to żeby nie zadawać dziwnych pytań po co tu przyjeżdżać...
piątek, 5 sierpnia 2011
Woodstock dzień pierwszy, czyli za chwilę będzie ciemno!
Choć w kilku słowach bo boję się, że laptop nie wytrzyma do końca, ale warto pisać na gorąco, bo potem dużo rzeczy umyka. O samym festiwalu, drodze na niego (koszmarnej) i otoczce mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja napisać. Na pewno ten festiwal się bardzo zmienia, trochę zmieniają się też ludzie, którzy na niego przyjeźdżają... Generalnie mam nadzieję, że więcej napiszę już z domu a teraz skupię się tylko na muzyce...
wtorek, 2 sierpnia 2011
Ameryka nie istnieje - Wojciech Orliński, czyli nasze wyobrażenia i ich źródła
Prawda, że tytuł dość zaskakujący? Czy rzeczywiście ta Ameryka, którą znamy z filmów, piosenek, książek, komiksów i różnych przekazów medialnych, z naszych wyobrażeń istnieje naprawdę? Przecież nasze marzenia, zabawy, fascynacje od dzieciństwa karmione są jak nie kowbojami, to jazdą np. Harleyem słynną Route 66, fortuną z Las Vegas, czy magią Miasta Aniołów i Hollywood. Autor - Wojciech Orliński (dziennikarz Gazety Wyborczej) jedzie przez całe Stany, od wybrzeża do wybrzeża śladami różnych "kultowych" miejsc sprawdzając ile jest prawdy w ich legendzie. Mamy więc m.in. Dziki Zachód, rasistowskie południe, Los Angeles, Dolinę krzemową, Roswell, Nowy Jork i jeszcze parę fajnych lokalizacji. Każdy rozdział to pewnego rodzaju esej dotykający spraw społecznych, politycznych no i odnoszący się zawsze w jakiś sposób do popkultury. W każdym rozdziale znajdziemy mnóstwo informacji (również historycznych i niekoniecznie bardzo znanych) na temat różnych wydarzeń, miejsc, bohaterów i co ważne - obrazu jaki został wykreowany i tego jak wygląda to w rzeczywistości.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Bikiniarze, czyli lata 50-te trochę z przymrużeniem oka

"Bikiniarze" w reżyserii Walerija Todorowskiego to niezwykle barwna opowieść o rosyjskich buntownikach, którzy w rytmie boogie walczą z szarością czasów stalinizmu. Moskwa - większość radzieckiej młodzieży buduje socjalizm, ale istnieje też grupa zafascynowana inną kulturą, inną muzyką - kolorowe ptaki, stiliagi, bikiniarze, którzy spotykają się mniej lub bardziej jawnie po to żeby słuchać rock'n'rolla, jazzu, boogie, by tańczyć, bawić się i zapomnieć o szarej rzeczywistości.
Fabuła bardzo prosta - komsomolec Mels (pamiętacie jak rozszyfrowywać to imię?) zakochuje się w Polinie, czyli pięknej Polly z grupy bikiniarzy. Aby zdobyć dziewczynę, najpierw upodabnia się do nich fizycznie, a potem coraz bardziej wchodzi w ich środowisko przejmując ich sposób życia, wartości i swobodę. Życie bikiniarza nie zawsze jest słodkie, wiele osób kłują w oczy, na dodatek Mels (albo jak chce teraz by do niego mówić Mel) jest obiektem zainteresowania przewodniczącej uczelnianego Komsomołu. Miłość, zranione uczucia, zazdrość, prześladowania za styl życia i wygląd, muzykę... W tej warstwie bardzo przypomina to "Dom słońca" i podobne historie. Ale najważniejsze o czy zapomniałem dodać - to czystej krwi musical.
Subskrybuj:
Posty (Atom)