Dawno,
dawno temu… w zamierzchłych latach dziewięćdziesiątych miałem marzenie, by
zostać aktorem. Przeciwko mnie sprzysięgło się wtedy wszystko, nie było więc najmniejszych
szans na realizację licealnego postanowienia. Człowiek z małego miasta, który
nigdy nie był w Warszawie (podróż do stolicy była dla nas wówczas niczym lot w
kosmos), wada zgryzu, niechęć rodziców… Nie udało się, zrezygnowałem, nawet nie
było sensu składać papierów. A myślałem o Warszawie… Minęło niemal dwadzieścia
lat, zanim przekroczyłem próg Akademii Teatralnej, z zupełnie innym zresztą
zamiarem. Nie wiem, czy byłbym dobrym aktorem, pewnie nie, nie wiem, czy
zrobiłbym karierę (to przecież udaje się nielicznym), wiem za to, że wizyta w Teatrze
Collegium Nobilium przywołała masę wspomnień.