To Polska i Polacy? Tacy jesteśmy? Smarzowski zawsze potrafił być ostry w wytykaniu różnych wad, tym razem jednak, mam wrażenie, że chyba nawet nie tyle przesadził w samych ocenach, ale z łopatologią swojej diagnozy. Ci którzy oczekiwali Wesela przypominającego degrengoladę z filmu pod tym samym tytułem sprzed lat, dostaną co najwyżej namiastkę. A może jednak ciut więcej? Może właśnie to jest problem, że to co poważne w tym filmie przeplatane jest ze scenami i wątkami, które bardziej by pasowały do filmów Vegi? Za dużo grzybów w barszczu, łączenie historii z teraźniejszością tak dosłowne, jakby one naprawdę decydowały o tym jacy jesteśmy, kim jesteśmy...
Ani to odkrywcze wyciąganie trupów z szafy, bo przecież nie pierwszy to film na temat tego, że byli wśród Polaków tacy, którzy przykładali rękę do mordowania Żydów, ani nawet super trafna diagnoza współczesna. Za dużo tu bowiem przerysowań, uproszczeń, banalnych (co zaskakuje jak na Smarzowskiego) portretów. Oto obraz Polaka - ksenofoba, dumnego z przodków, ale znającego jedynie tą słuszną wersję historii, cwaniaka, któremu nie wstyd oszukiwać "nie swoich", materialisty i prostaka. Jak dla mnie poziom diagnozy równie prawdziwy co i propaganda telewizji "publicznej". Szkoda... Bo i aktorzy zasługiwali na więcej i widz tym bardziej. To współczesne wesele, totalne "ześwinienie" większości z postaci, ani nie jest zabawne, ani nawet nie robi jakiego wielkiego wrażenia (w odróżnieniu od scenariusza poprzedniego Wesela), choć Więckiewicz w roli ojca panny młodej robi co może, by uratować tą noc, swój biznes, honor i całe swoje dotychczasowe życie.
Broni się "historyczna" warstwa, choć i tam chyba darowałbym sobie stylizowanie zdjęć na "dokument", ale ta prosta historia miłości, która nie ma szansy na spełnienie, wypada ciekawie. Choć spodziewamy się tego co nas czeka i tak ogląda się jej finał z zaciśniętym gardłem". Nie rozumiem natomiast po co przenosić postacie z tego wątku do współczesności, piętrzyć połączenia, jakby sama postać dziadka nie mogła nam wystarczyć jako świadek, który musi poradzić sobie z tym co pamięta i z tym o czym inni nie chcą pamiętać. Tym kibolom i ludziom, którzy mają w głowie masę uprzedzeń, pokazałbym zdjęcia historyczne, skonfrontował ze świadkami, rozmawiał, ale stawiając znak równości między nimi i tymi, którzy podpalali stodoły z ludźmi, nie zmienimy ich postaw, a raczej utwierdzimy ich w przekonaniu, że "to oni bronią ojczyzny"... Nie tędy chyba droga Panie Wojciechu. Ja rozumiem, że głupota budzi wściekłość, że ataki na LGBT nie powinny być akceptowane, tyle, że agresja nie sprawi, że będzie więcej wśród nas zrozumienia, tolerancji, że podziały będą zasypywane.
Miałam się wybrać na seans, ale pomyliłam godziny seansu i spełzło na niczym. Po Twojej recenzji sądzę, że raczej nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńwiadomo, moja ocena subiektywna, ale naprawdę byłem rozczarowany. O ile niektóre jego filmy potrafiły zranić, ale i sprawiały, że o czymś się myślało, to tu raczej człowiek wychodzi zniesmaczony
UsuńOglądałam filmy Smarzowskiego i większość mi się podobała, nie zawsze można robić filmy dobre.
UsuńFilm szczerze mówiąc nie wypada tak tragicznie jak to opisałeś w recenzji. Nie mniej jednak zgadzam się z Sayuri - nie zawsze da się zrobić świetny film. Po prostu każdy ma gorsze produkcje w życiu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem każdy powinien zobaczyć ten film i wyrobić sobie własną opinię. W końcu wiele osób idzie do kina, żeby zapomnieć o codzienności.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja. Lubię filmy Smarzowskiego. Chyba obejrzę.
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Muszę obejrzeć
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, wesele znałem tylko z liceum ale chętnie zobaczę tę wersję
OdpowiedzUsuń