środa, 24 listopada 2021

Niełatwe charaktery, czyli Barany oraz Dzikus

Dwie produkcje, które może nie powaliły na kolana, ale coś tam ciekawego można znaleźć.
Australijskie "Barany" oczywiście wykorzystują potencjał filmu islandzkiego (pisałem o nim tu), który zbierał bardzo pozytywne opinie. Ta sama historia, może bardziej rozbudowana o elementy komediowe, no i krajobrazy zupełnie inne.
Dwóch facetów, braci, od lat w konflikcie, konkurujących ze sobą, działających sobie na nerwy. Sąsiedzi, którzy zajmują się tym samym, czyli hodowlą baranów, ale o współpracy trudno myśleć. Prędzej jeden drugiemu nogę podłoży.
Gdy przychodzi zagrożenie zakażenia i konieczność wybicia stad, dla farmera to katastrofa. I co tam odszkodowania. Jeden z nich wpada więc na bardzo wariacki pomysł, ale z czasem okaże się, że nie poradzi sobie z tym sam.
Trochę scen komediowych, ale to raczej opowieść o niełatwych relacjach, o tragedii i sposobach radzenia sobie z kryzysem... I o bliskości i przyjaźni, która może być jedynym ratunkiem w trudnych sytuacjach. Człowiek nawet gdy mówi, że lubi być sam i żeby się wszyscy odpieprzyli, potrzebuje jednak wsparcia i obecności innych.
Sympatyczne. Ale islandzka produkcja ciekawsza.



Dzikus to historia człowieka, który prawie całe swoje życie spędził w gangu ulicznym. Widzimy początki jego historii, dzieciństwo i kolejne kroki, które popychały go w tamtą stronę, na drogę z której potem nie potrafił już zawrócić. Stał się człowiekiem, którego inni się boją, z którym się liczą. To od niego zależą wyroki dokonywane na tych, którzy chcą złamać reguły grupy. Przerażają tatuaże na jego twarzy, napady szału jakim ulega, ale i dostrzegamy w nim jakąś słabość, gdy spotyka się z kimś słabszym, którego chciałby chronić.
Żal, że Nowa Zelandia jakoś mało obecna na ekranie, natomiast obserwowanie specyficznych struktur, zasad lojalnościowych w grupach, ich rytuałów jest dość ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz