wtorek, 9 listopada 2021

Biały lotos, czyli oczekiwania i rozczarowania

  Jutro seans w Kinie Iluzjon i retro dreszcze, więc nie będzie czasu na notki, więc dziś o jednym z ostatnich odkryć serialowych. Biały lotos zaczyna się dość niepozornie, ale warto poświęcić trochę czasu, by wejść w tą historię. Im dłużej, tym większa frajda. Bo jest w tym i kawałek zagadki kryminalnej, jest trochę komedii, najciekawsze jednak są portrety bohaterów, obraz ich pokręconych relacji.
Bogaci turyści, których stać na ekskluzywne wakacje na Hawajach mają w życiu tak wiele, że powinni być szczęśliwi. No właśnie? Powinni? To zderzenie problemów tubylców, z których w większości składa się obsługa oraz sprawy "białych i bogatych" sprawia, że film można odbierać też jako niezłą satyrę.


Mimo całej antypatyczności i wad, tych bohaterów jednak się lubi, współczuje im i życzy im jak najlepiej (no, może nie wszystkim), choć wkurzają chwilami strasznie.
Pieniądze, nie uwalniają przecież od problemów, a czasem generują nawet nowe. Praca, kariera, wygoda staje się ważniejsza niż czas z bliskimi, szczerość zastępuje się ogólnikami i udawaniem, a lęk i depresję zagłusza się narkotykami i lekami.
Dzieci nie doceniają tego co mają, a wieczne pretensje jedynie pogłębiają trudności w komunikacji z rodzicami. Dużo tu ciekawych portretów i scen dramatycznych, które przeplatają się z komediowymi. Świetna obsada i klimat, który wciąż balansuje pomiędzy obrazami raju i koszmaru, jaki potrafią z niego sobie uczynić ludzie, skupiając się na czymś zupełnie innym niż otoczenie, wpatrzeni wciąż w siebie.
Płacisz? Należy ci się, a inni mają spełniać twoje zachcianki. Serio? To rzeczywiście ma ci dać szczęście?
Pod pozorem lekkości ten serial naprawdę potrafi zafundować niezłe wstrząsy emocjonalne.Raptem 6 odcinków, więc tym bardziej polecam uwadze, nawet jeżeli nie macie zbyt wiele czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz