Robert Ziębiński jakoś w tym roku dość często pojawia się u mnie na blogu, najwyraźniej autor miał trochę tekstów w zapasie i stąd tyle jego nowości w niewielkim odstępie czasowym. Tym razem thriller sensacyjno-katastroficzny. Jak autor przyznaje, historia wzięła się ze scenariusza filmowego, który po prostu nie doczekał się realizacji, więc przerobił to na książkę. Ciekawe czy teraz ktoś się ponownie nim zainteresuje :) Potencjał jest.
W końcu niewiele u nas dotąd kina katastroficznego, a lęków przed różnymi mniej lub bardziej możliwymi scenariuszami nie brakuje. Od terrorystów, przez zmiany klimatyczne, epidemie, aż po wielkie awarie - tysiące ofiar, strach, akcję ratunkową, wielkie słowa polityków o odbudowie i naprawianiu błędów... Dopóki nic się nie dzieje, wszyscy bagatelizujemy zagrożenie, a gdy coś się wreszcie wydarzy, w przerażeniu przyglądamy się liczbie ofiar, bo w dużym mieście nie da się ich uniknąć. Wybuchy w metrze? Zawalone tunele? To brzmi naprawdę dość przerażająco.
Do takiego pomysłu Ziębiński dorzucił jeszcze kilka ciekawych postaci, nie zawsze pozytywnych, które uwikłane w całą katastrofę, próbują z niej wyjść realizując jakieś swoje cele. W efekcie mamy thriller sensacyjny napisany z niezłym rozmachem, sporo akcji, dość potworne opisy ofiar i finał, który nie jest banalny.
O ile bowiem mógłbym czepiać się prawdopodobieństwa samego pomysłu, że ukryty gdzieś arsenał z Powstania Warszawskiego, może spowodować tak rozległą katastrofę nie w jednym, ale w wielu miejscach miasta, to za to, że autor nie idzie w schematy: bohater pozytywny musi zawsze się uratować i wygrać konflikt, biję brawa. Oczywiście zgrzytam zębami, że zło zwycięża, że pieniądze, władza, układy, są silniejsze niż dążenie do prawdy i sprawiedliwość, trzeba jednak przyznać, iż w rzeczywistości niestety często tak się dzieje. Niby więc nie trzyma się kciuków za tych "złych", ale i tak trudno oderwać się od lektury, śledząc realizację ich planów.
Kolejny plus: fajny pomysł na rozpoczynanie każdego z rozdziałów fragmentem audycji radiowej, gdzie prowadzący stara się też komentować to co dzieje się w mieście. A minusy? Na pewno to, że za krótko, a szczególnie szkoda, że wątek tajemniczej dziewczyny, która planuje zemstę na swoich prześladowcach jest wrzucony tak bez pogłębienia - gdyby czytelnik lepiej poznał tą bohaterkę, byłaby szansa na ciekawą kontynuację. Aha, no i skłonność do makabreski też trochę przeszkadza - czemu autor upiera się przy tych dekapitacjach?
Mimo niewielkich minusów, jeżeli szukacie czegoś szybkiego do przeczytania, jeżeli lubicie thrillery i książki katastroficzne, Metro jest warte polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz