Po trylogii Słowotwórczyni, która z każdym tomem podobała mi się bardziej (jakby co w przeczytanych na górze znajdziecie wszystkie notki na ten temat), byłem ciekaw tego co wymyśli Anna Szumacher w kolejnej powieści. I choć trochę Arcana może przypominać swoją strukturą tamte szalone zabawy z rzeczywistością, to jednak podobieństw wcale nie jest tak wiele. Jednym z nich na pewno jest silna osobowość bohaterki, choć tym razem to młodziutka dziewczyna. Wiszące nad nią zagrożenie też będzie realne, a jej szalone pomysły będą dla otoczenia dość trudne do zaakceptowania. A różnice? Na pewno Arcana ma bardziej przewidywalną fabułę, choć autorka ukryła parę niespodzianek. To kryminał, ale nie zwariowana powieść przygodowa jak wtedy, humoru też jest jakby mniej, znajdzie się jednak trochę miejsca na sprawy paranormalne, które wprowadzą trochę zamieszania.
Początek wydaje się zapowiadać kryminał - oto młodziutka dziewczyna po latach nauki w szkole z internatem wreszcie przybywa do swojej rodzinnej posiadłości, którą zarządza jej starszy brat. Niestety na miejscu okazuje się, że trwa jakieś wielkie przyjęcie, a brat nawet nie wyszedł jej na powitanie. Jego poszukiwanie kończą się znalezieniem...
Notatnik kulturalny
sobota, 5 kwietnia 2025
Arcana - Anna Szumacher, czyli czy jesteś na to gotowa
piątek, 4 kwietnia 2025
Tylko miłość, czyli no i po co ci to było
MaGa: Zaczynam podejrzewać, że nie umiemy w kraju robić dobrych komedii. No, może kilku reżyserów potrafi z każdego tekstu komediowego wycisnąć całą esencję humoru jaką niesie tekst, ale jest ich niewielu. Poczucia humoru nie można się nauczyć – to się po prostu ma, to się czuje. I dlatego nie każdy tekst komediowy wzięty do obróbki będzie zabawną komedią. A jeśli mam się śmiać, bo aktor na scenie przeklnie czy opuści majtki to nie jest to komedia dla mnie.
Robert: Rzeczywiście mamy jakąś posuchę - spektakli coraz więcej, znane twarze na scenie, ale poza jakąś frajdą zobaczenia kogoś przez nas lubianego, satysfakcji i autentycznego śmiechu raczej uświadczymy niewiele. A i z tymi lubianymi też ruletka jeżeli spektakl ma w większości obsadę wymienianą i nie wiesz na kogo trafisz.
A to wszystko przychodzi nam do głowy po obejrzeniu "Tylko miłość" w reżyserii Anny Oberc (w tym spektaklu również grywa). Spektaklu w którym oglądamy sytuację jaką znamy z wielu innych komedii - dwie pary, zdrada i próby jej ukrycia. Skoro kochasz inną/innego to po co udajesz i kłamiesz, a jeżeli kochasz żonę/męża to po co szukasz przygód na boku? Może choć od strony psychologicznej coś można by tu dostrzec? Ale przecież reklamuje się to jako komedię...
czwartek, 3 kwietnia 2025
Wizyta, czyli między nadzieją i zwątpieniem, między uporem i rezygnacją
Robert: W czasach gdy nawet największego optymistę ogarnia pesymizm i zwątpienie w to, że jakiś Bóg czuwa nad tym by dobro na tym świecie nie przegrywało, rozważania o moralności wydają się nie na miejscu. A może jednak tym bardziej powinno się o niej wołać?
MaGa: Rzecz dzieje się w Wiedniu, w ciągu jednej nocy. Austria jest już po anszlusie. Mocno już schorowany Zygmunt Freud waha się czy wyjechać z Niemiec, bowiem ma tu przyjaciół a nie wszystkich z rodziny mógłby zabrać ze sobą. Jego córka napiera na wyjazd, mając na względzie jego życie. Ten człowiek, Żyd i ateista, za chwilę może podzielić los swoich pobratymców.
Robert: Tego wieczoru córka Anna zostaje zabrana na gestapo celem przesłuchania (a raczej pokazania, kto tu rządzi), a wówczas Freuda odwiedza zaskakujący nieznajomy. Jako widzowie długo jesteśmy trzymani w niepewności, kim jest ten niespodziewany gość. Wymiana poglądów między nimi to frapujący pojedynek na słowa i argumenty, na temat ogólnie pojmowanego dobra i zła.
MaGa: Bardzo dobrze z zadania wywiązał się Przemysław Wasilkowski w roli Freuda. Jego stary, schorowany Freud jest mocno przekonywający. Jego oszczędna, choć momentami emocjonalna gra jak najbardziej pasuje do rozważań na temat życia, wiary, przemijania. Podobała mi się również Aleksandra Rykowska w roli Anny. Młoda, pewna siebie, młodzieńczo buńczuczna córka, która chyba nie do końca rozumiała dylematy ojca.
Robert: A ja bym pochwalił również Bartosza Bednarczyka w roli gestapowca, choć nie ma za wiele do zagrania. Generalnie w centrum naszej uwagi zostają jedynie dwie postacie, a pozostała dwójka trochę znika - może szkoda?
MaGa: Miałam dylemat z nieznajomym w wykonaniu Piotra Dudy. Przerażał mnie ten głośny śmiech, ale może to było w założeniu sztuki? Trudno mi to ocenić, a pisząc za dużo mogłabym zdradzić zbyt wiele z treści.

Robert: Rzeczywiście ta postać została dość dziwnie pomyślana - ma w sobie jakąś demoniczność, jest przerysowana i nie wiemy czy to pomysł reżysera czy aktora. Jego bohater wie wszystko, jest cyniczny i trochę bawi się naszym bohaterem, ale przecież nie ma wobec niego złych intencji, rozmawia o poważnych sprawach, a jednak kpi. Z jednej strony towarzyszy jako świadek pierwszej wizycie Gestapo, z drugiej ewidentnie nie chce być kojarzony z hitlerowcami, jakby się przed nimi ukrywał.
Ich dyskusja to rozmowa trochę wychodząca poza ramy miejsca i czasu - niby rozmawiają o konkretnym cierpieniu i złu, które panoszy się na świecie, ale pytania o sens tego co się dzieje mają dużo bardziej uniwersalny wymiar. Nie jest to więc jedynie spektakl biograficzny, historyczny, a raczej jak to bywa i Schmitta punkt wyjścia do rozważań na temat dobra i zła, wiary i racjonalizmu, nadziei i zwątpienia.
MaGa: Podobała mi się scenografia i muzyka. Zabałaganiony pokój człowieka, który w pośpiechu szykuje się do wyjazdu (a raczej ucieczki) robi wrażenie. Buduje atmosferę napięcia i tłumaczy emocje. Muzyka natomiast dobrana jest starannie i – co ważne – nie przeszkadza. Wszystko wyważone. Brawo.
Jeśli lubicie wszelkiego rodzaju rozważania o teoriach wielkich umysłów to obejrzyjcie ten spektakl. Zobaczycie jak łatwo teorie tracą swoją moc, kiedy ktoś im odbiera nad czymś kontrolę. Jak to co wydaje się nam logiczne, słuszne i niepodważalne – w szczególnych okolicznościach (czytaj: strach, niepewność) – traci rację bytu.
Więcej o spektaklu - kliknij tu
Teatr Druga Strefa – Wizyta
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tłumaczenie: Jan Nowak
Reżyseria i scenografia: Sylwester Biraga
Muzyka: Michał Górczyński
Obsada:
Bartosz Bednarczyk
Piotr Duda
Aleksandra Rykowska
Przemysław Wasilkowski
środa, 2 kwietnia 2025
5 grudniów - James Kestrel, czyli doprowadzę to do końca
No to druga odsłona kryminalnej środy.
A może jednak z góry powinienem zastrzec, że mimo informacji podkreślanej przez wydawcę (REBIS) o nagrodzie Edgar Award za najlepszą powieść kryminalną roku 2022 dla tego tytułu, nominacjach do innych nagród w ramach tego gatunku, fani kryminałów mogą być trochę zaskoczeni.
Owszem: są trupy, jest gliniarz i jest śledztwo, a nawet więcej jest wręcz obsesyjne polowanie na mordercę. Ale jest też sporo więcej. I w sumie nawet nie wiem co mi się podobało bardziej.
5 grudniów to kryminał w stylu noir, z wojną w tle, gdzie prowadzenie śledztwa mocno zostaje zaburzone przez zaatakowanie Stanów przez Japonię i ogarnięcie Azji na kilka lat w chaosie, w którym jednostka traci kompletnie znaczenie. Jakie morderstwo, skoro tu każdego dnia giną tysiące. A mimo wszystko bohater nie zapomina o sprawie, którą rozpoczął w roku 41 i podejmuje ponownie w zupełnie innych realiach po 4 latach.
Dwupak kryminalny, czyli Śmierć na bogato Jacka Ostrowskiego i Apogeum zła Maxa Czornyja
Ponieważ sporo mi się nagromadziło materiału, znowu muszę czasem połączyć jakieś tytuły i w dodatku wrzucić czasem i dwa dziennie. Rano powiedzmy że dwa tytuły które jakoś nie zrobiły na mnie wyjątkowego wrażenia, a na wieczór coś bardziej ciekawego.
Jacka Ostrowskiego znam głównie z serii o mecenas Zuzie Lewandowskiej, ale wiem że czasem pisze rzeczy mające trochę bardziej pazur sensacyjno przygodowy. Tym razem jednak zafundował czytelnikowi coś w rodzaju kryminalnego thrillera. Udało mu się nawet mrugnąć do fanów Zuzy, bo pojawia się ona gdzieś w tle, ale wątków komediowych tu raczej niewiele. Bohaterowie nowej serii, czy raczej jedna główna bohaterka i jej koledzy z dawnej służby, to ludzie którzy mają duże doświadczenie, ale ze względu na niską tolerancję dla głupoty przełożonych i ich rozkazów, nie zawsze mają chęć przedłużać kontrakty. Ze wszystkimi wojennymi traumami, ranami, są jednak nie tylko mocno pokiereszowani, samotni, ale i nie zawsze gotowi do "normalnego" życia i pracy.
wtorek, 1 kwietnia 2025
Wybraniec, czyli jakie wielkie ego
Wątpię by Trumpowi film Aliego Abbasiego się podobał, bo to człowiek, który choć wiele mówi o wolności słowa, chętnie by cenzurował wszystko co mu nie pasuje, nawet własne cytaty sprzed lat. Ale tym bardziej moim zdaniem warto to zobaczyć, bo uchwycono choć w kawałku fenomen jego sukcesu. Gość poza tym, że miał zawsze większe ambicje niż możliwości, potrafił przeć przed siebie z bezczelnością nuworysza wmawiając innym swój geniusz. Od kogo się tego nauczył. Jak twierdzą twórcy "Wybrańca" nie zawsze taki był - miał kompleksy, wciąż pozostawał w cieniu ojca, nie potrafił przebić się ze swoimi wizjami... Dopóki nie poznał człowieka, który uchodził za takiego, który potrafi załatwić i wygrać wszystko - choćby rząd ścigał go procesami, on i tak nie da się wsadzić za kraty i jeszcze się z nich śmieje.
niedziela, 30 marca 2025
Zmęczenie materiału - Marek Šindelka, czyli ile jeszcze możesz wytrzymać
Marzec kończę książką i to niełatwą. Pozostawia ona jednak po sobie tyle emocji, że postanowiłem nie odkładać dłużej pisania o niej, może ktoś po nią wkrótce sięgnie. Temat wciąż na czasie - nasz stosunek do imigrantów, do tych którzy szukają tu jakiegoś sposobu na poprawę swojego losu. Niby napisano już trochę na ten temat, ale ta na poły poetycka, trochę niedopowiedziana powieść, w dziwny sposób porusza serce.
Tak blisko nas. I podobne rzeczy dzieją się i u nas. A my wolimy nie widzieć, przyklaskując rządowi, który nie tylko uprawia podobną politykę jak i poprzedni jeżeli chodzi o blokowanie granicy z Białorusią i pushbacki, to teraz dokłada kolejny niehumanitarny gest. To już nie tylko brak pomocy medycznej, brak szansy na ośrodek, ale nawet ci, którzy już znajdą się po naszej stronie, nie będą mogli złożyć wniosku o status uchodźcy. Nikogo nie interesuje twoja historia. Twój ból. Ważne są wybory, samozadowolenie i argument zagrożenia jakim podobno są dla naszego poczucia bezpieczeństwa wszyscy imigranci.
Kobiety i dzieci również?
sobota, 29 marca 2025
Nie smućcie się. Ja zawsze będę z Wami, czyli jesteś wybrana i wyjątkowa
Nieodmiennie namawiamy do korzystania z wydarzeń festiwalu Nowe Epifanie, który jeszcze trwa, ale niestety sami trochę z opóźnieniem piszemy o spektaklach jakie mogliśmy zobaczyć. Dziś gościnnie teatr im. S. Jaracza z Olsztyna. I notka dialogowana - lubimy w ten sposób czasem pospierać się z M.
***
MaGa: Kilkakrotnie, wiele lat temu spędzałam urlop w willi tuż za kaplicą pod wezwaniem Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Kirach, niemal przy wejściu do Doliny Kościeliskiej. Zapamiętałam ją, bo w żaden sposób nie mogłam zatrzymać w pamięci tej nazwy i z trudem ją czytałam. Z niczym mi się nie kojarzyła, a jako ateistka, nie czułam potrzeby dowiadywania się o niej coś więcej. A tu proszę, powróciła do mnie w spektaklu Teatru im. S. Jaracza z Olsztyna w ramach tegorocznych Nowych Epifanii. Dopiero teraz dowiedziałam się, że w Gietrzwałdzie były objawienia i to takie, które swoim autorytetem uznał Kościół Katolicki.
Robert: Tematem jednak nie są same objawienia, ale fakt iż choć Matkę Boską widziały dwie dziewczynki, do historii przeszła jedynie jedna. Dla twórców spektaklu to stało się kanwą do rozważań na temat roli kobiet, oczekiwań wobec tego jak ma wyglądać życie bogobojne i kto ma zasługiwać zdaniem Kościoła na to by objawieniem zostać obdarowanym.
czwartek, 27 marca 2025
Konklawe, czyli walka o władzę, czy o własne sumienie
Co prawda wczoraj zaproponowałem ten tytuł jako poboczną lekturę na DKK (ostatnio wybieramy obok tytułu głównego coś lżejszego, żeby każdy mógł sobie wybrać co mu bardziej leży), ale po filmie nawet nie wiem za bardzo czy chcę to czytać. Znam już wszystkie pomysły fabularne, postacie i ich charakterystykę, czym więc mógłby zaskoczyć mnie Robert Harris?
Od początku jednak miałem wrażenie, że cały ten krzyk o obalaniu jakichś sekretów Watykanu, kontrowersje itp. to jedynie teatrzyk by wypromować kolejny thriller sensacyjny, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Chodzi o to, że to nie reportaż i nie szukajcie tu faktów, nawet nie oczekujcie tego, że autor zrobił reaserch - to jego wyobrażenia i fantazje na temat rozgrywek pomiędzy hierarchami Kościoła Katolickiego i niczego więcej nie oczekujcie.
Konklawe, czyli wybór nowego papieża. Wiadomo, że to trudny czas, bo często dochodzi do zmian w narracji, polityce - nowa głowa Kościoła to często nowe porządki. Nic więc dziwnego, że po ludzku to czas jakichś zmagań frakcji i grup interesów, nie tylko narodowych (słynne - papież powinien był Włochem), ale i światopoglądowych. Niby nauczanie oficjalne Kościoła jest jedno, wiadomo jednak, że są kardynałowie bardziej konserwatywni, tradycjonaliści z lękiem i grozą patrzący na wszystko co nowoczesne i bardziej liberalni, może są nawet tacy, którzy byliby za rezygnacją z celibatu i bardzo radykalnymi zmianami. Papież może wszystko.
środa, 26 marca 2025
Bądźmy poważni na serio, czyli na malutkiej scenie dzieją się cuda
MaGa: Miło nam donieść, że właśnie wróciliśmy z Londynu, z National Theatre. Uśmiechnięci i wyluzowani, bo oglądaliśmy tam „Bądźmy poważni na serio”, sztukę napisaną przez Oscara Widle’a w 1895r. Ramotka teatralna, ale jak zrobiona!!!
Robert: Hola, hola 😊. Byliśmy tam dzięki cyklowi pokazów NT Live, a oglądaliśmy go nie wydając ani złotówki na podróż do Londynu, bo w Multikinie Złote Tarasy. Ale przyznaję rację – bawiliśmy się świetnie, nawet w drodze powrotnej, wciąż omawiając sobie różne detale, które nas urzekły.
MaGa: I nie my jedni. Po raz kolejny mocno zapełniona widownia śmiała się tak serdecznie z tego co wyczyniali na scenie aktorzy. A dawali z siebie wszystko.
Robert: Dawno nie widziałem tak świetnie zrobionej komedii. Niby tekst stary, epoka już mocno odległa, ale… jak się ma pomysł, świetnych aktorów to wszystko się uda. A my, zanurzeni w wygodnych fotelach, za cenę niższą niż w większości warszawskich teatrów, mamy możliwość oglądania na scenie aktorów wysokiej klasy, takich jak Sharon D. Clarke (wielokrotnie nagradzana nagrodą Oliviera), Ncuti Gatwa (znanego z Sex Education i Doctor Who) czy Amandę Lawrence (seria Gwiezdne wojny). No i mogliśmy zachwycać się fantastyczną robotą wykonaną przez cały zespół twórców, czyli reżysera, ludzi od scenografii, kostiumów, muzyki i całej reszty. Na malutkiej scenie dzieją się cuda!
niedziela, 23 marca 2025
Kwiaty dla Algernona - Daniel Keyes, czyli co wy mi zrobiliście?
sobota, 22 marca 2025
Kaori - Marta Sobiecka, czyli to może być wcale nieodległa przyszłość
Fajna okładka i całkiem przyjemna zawartość. Nie znam poprzednich tekstów Marty Sobieckiej, domyślam się jednak że swoje zainteresowanie Japonią i S-F łączy w pewne tło, na którym umieszcza swoich bohaterów.
Tak też jest i w Kaori. Na pierwszy rzut oka - kryminał. Ponieważ jednak akcja dzieje się futurystycznej przyszłości, już mamy trochę zmianę perspektywy, co sprawia że czyta się to z zainteresowaniem. Tych elementów fantastycznych nie ma jakoś bardzo wiele - postęp tak szybko idzie do przodu, że roboty, hologramy, to kwestia pewnie nieodległego nam czasu. Dziś jednak stanowi to jakiś detal, który stanowi fajne urozmaicenie. Dość już gliniarzy "ratujących" samotność alkoholem albo dragami. Kaori Nakamura, policjantka z wydziału do spraw cyberprzestępczości również ma sekret, którym niechętnie się dzieli, do naszej oceny czy jest on równie destruktywny. Po śmierci swojego brata, nie potrafiła pogodzić się z jego odejściem, więc zainwestowała duże pieniądze, by zawsze przy niej był - jako hologram. Rozmawia z nim, radzi się go, nie bardzo potrafi wyobrazić sobie rezygnację z tego wsparcia, ale oczywiście ukrywa to przed przełożonymi, bo szybko skierowali by ją do psychologa i odsunęli od służby.
Technologie są akceptowane, wciąż jednak uważa się że w pewien sposób powinna zostać zachowana nad nimi jakaś kontrola, nie powinniśmy im ufać do końca. Firmy produkujące różne nowinki oczywiście za wszelką cenę próbują przekonać społeczeństwo że to bezpieczne i ma same plusy, policja jednak powinna być ostrożna w oddawaniu pola na obecność cyber rzeczywistości w swojej pracy i życiu. Zresztą sprawa którą zajmuje się bohaterka jest tu dobrym przykładem tego, że warto zachować pewien dystans i podejrzliwość.
czwartek, 20 marca 2025
Ferdydurke, czyli kto nie widział ten trąba
Och Teatr po Władcy much, Zemście, czy Stowarzyszeniu umarłych poetów, znowu sięga po literaturę mając nadzieję na przyciągnięcie do siebie nie tylko starszych ale i młodszych widzów. Wszak uczniom szkół średnich przyda się Gombrowicz na lekcje polskiego, a że to nie jest lektura łatwa, może rzeczywiście jakimś rozwiązaniem jest zobaczenie tego na scenie? Może to być dobry pomysł, bo adaptacja przygotowana przez Mariusza Malca mam wrażenie, że jest dość wierna, zawiera wszystko co najważniejsze i robi to w czytelny sposób.
Wszyscy oczywiście mamy jakieś skojarzenia z Ferdydurke - pamięta się upupianie, gęby, krytykę szkoły (no jak zachwyca skoro nie zachwyca), ale czy tekst sprzed 90 lat można jakoś odnosić do współczesności? Co zostało dla nas tam ważnego?
Musisz dorosnąć, musisz być odpowiedzialny, przestań być dzieckiem - tylko jak tu podejmować samodzielne decyzje, osądy, wybory, skoro wcześniej nikt tego nie uczy i nie wspiera takiej umiejętności? Zarówno szkoła, jak i dom, raczej tępią przejawy samodzielnego myślenia, karzą iść utartymi torami, nawet jeżeli nie bardzo pasują one do szybko zmieniającej się rzeczywistości.