Po raz kolejny, dzięki znakomitemu cyklowi NT Live, w polskich kinach mogliśmy obejrzeć spektakl z londyńskiego teatru Garrick Theatre: „Profesja pani Warren” – prowokacyjną sztukę autorstwa znakomitego dramaturga George’a Bernarda Shaw. Dodatkowo, zatopieni w wygodne fotele kina, mogliśmy podziwiać w spektaklu dwie znakomite aktorki, które w życiu prywatnym, są (tak jak w spektaklu) matką i córką: Imeldę Stauton – polskim widzom znaną zapewne z roli profesor Dolores Jane Umbidge w filmie „Harry Potter i Zakon Feniksa” z 2007, czy serialu telewizyjnego „The Crown”z 2021r., gdzie grała Elżbietę II, oraz Bessie Carter, którą można oglądać jako Prucence Dankworth w znanym serialu Netfix: „Bridgerton”.
„Profesja pani Warren” należy do klasyki teatru. Sztuka napisana w 1893r. porusza tematy moralności. Jednak nie tylko. Pokazuje również oczekiwania społeczne względem kobiet. Dramat odzierający z hipokryzji wiktoriańską moralność, opowiadający historię kobiety, która wzbogaciła się na nierządzie, czyli profesji społecznie napiętnowanej. I nie! Ta kobieta nie była do szpiku zepsuta. Ona była nędzarką, która widziała wokół biedę, brak perspektyw, wyzysk a jedynym dostępnym środkiem ucieczki z tej sytuacji była prostytucja i to na szeroką skalę – biznes niezwykle dochodowy, międzynarodowy, przy którym bogacą się nie tylko szemrane indywidua, ale i szanowani członkowie elit. Czy czegoś nam to nie przypomina?
„Profesja pani Warren” należy do klasyki teatru. Sztuka napisana w 1893r. porusza tematy moralności. Jednak nie tylko. Pokazuje również oczekiwania społeczne względem kobiet. Dramat odzierający z hipokryzji wiktoriańską moralność, opowiadający historię kobiety, która wzbogaciła się na nierządzie, czyli profesji społecznie napiętnowanej. I nie! Ta kobieta nie była do szpiku zepsuta. Ona była nędzarką, która widziała wokół biedę, brak perspektyw, wyzysk a jedynym dostępnym środkiem ucieczki z tej sytuacji była prostytucja i to na szeroką skalę – biznes niezwykle dochodowy, międzynarodowy, przy którym bogacą się nie tylko szemrane indywidua, ale i szanowani członkowie elit. Czy czegoś nam to nie przypomina?












