sobota, 20 grudnia 2025

Cztery trupy w barszcz, czyli Kisiel, Jadowska, Wójtowicz i Kubasiewicz znowu razem w jednym tomie

Do końca roku już niecałe dwa tygodnie, wybrałem już prawie komplet tego o czym będę pisał do końca grudnia, reszta spada na rok przyszły, a już trochę tego jest - m.in. nowy film Jarmusha, Norymberga, wpadnie zdaje się jeszcze przynajmniej jeden teatr... 

Nie kończę z Notatnikiem - mam nadzieję, że uda się go prowadzić w takiej formule dalej, choć czasem trochę brakuje już czasu i jakiejś energii. 

A dziś odrobina fantastyki. Jedynie odrobina, bo mam wrażenie, że w odróżnieniu od poprzednich wydań SQN przygotowywanych według podobnych pomysłów (pisałem o nich tu i tu), magii i fantasy tu coraz mniej. Może czasem zostały postacie, których korzenie są magiczne, ale więcej tu kryminału, przygody, czasem humoru, ale nie elementów fantastycznych. 

W każdym z tomów cztery autorki: Aneta Jadowska Magdalena Kubasiewicz, Marta Kisiel, Milena Wójtowicz. Każda przecież ma swoich fanów, jakieś powieści na koncie i jakieś nakreślone uniwersum - jeżeli więc dadzą opowiadanie jakoś wiążące się z powieściami, to tylko dodatkowa reklama, prawda? A jednak nie zawsze to wykorzystują. 

czwartek, 18 grudnia 2025

Usypianka - Karolina Głogowska, czyli a czy pamiętasz kto tu wcześniej mieszkał?

Jedna z ostatnich nowości od Wydawnictwa Mięta niby nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, sprawiła mi jednak sporą frajdę. Cieszy fakt, iż coraz więcej pojawia się u nas książek, które w nieoczywisty sposób wykorzystują element grozy, tajemnicy, horroru. King od lat udowadnia, że to niewyczerpalne źródło fantastycznych pomysłów, a u nas jeszcze kilka lat temu była raczej posucha. Darda, może jeszcze pojedynczy autorzy i posucha. 

Muszę jeszcze upolować pierwszą powieść Karoliny Głogowskiej, gdzie poznajemy jak rozumiem bohaterki po raz pierwszy, na szczęście te historie nie są jakoś wyraźnie ze sobą powiązane. 

Szesnastoletnia Hela i jej mama Matylda wracają na Kociewie, w rodzinne strony. Okazuje się, że odziedziczyły stary, spory dom, po niedawno zmarłej ciotce. Dla Hani to jakieś wakacyjne urozmaicenie, ale jej mama dość ambitnie podeszła do tej sytuacji i chce zrealizować swoje dawne marzenie o agroturystyce. 
Tyle że jak się domyślacie, dom nie jest zwyczajnym domem. 

środa, 17 grudnia 2025

Opowieść wigilijna - Jacek Ostrowski, czyli jej nie zastraszysz, a jedynie wkurzysz

Chyba nie ma innej takiej serii, której tak regularnie bym towarzyszył. Oto 14 tom historii O mecenas Zuzie Lewandowskiej. Nie zdążyłem z recenzją na 13 grudnia, rocznicę stanu wojennego, ale łapcie ją jeszcze świeżo po skończeniu lektury.

Pan Jacek niestety ma trochę kłopotów zdrowotnych i jak poinformował czytelników nie wiadomo kiedy doczekamy się kolejnego tomu i jaki będzie miał klimat, czy wciąż będzie mu tak bardzo do śmiechu. Ten cykl zawsze miał dwie ogromne zalety. Pierwszą z nich był humor wynikający z konfrontacji między bezkompromisową Zuzą i sługusami władzy ludowej oraz tymi, którzy się wobec nie płaszczą. Drugą jej nieprzewidywalność i upór, dzięki którym rozwiązuje różne kryminalne sprawy, które jakoś w dziwny sposób zawsze wybuchają wokół niej. 

W Opowieści wigilijnej znajdziecie i jedno i drugie. Powiem nawet więcej - o ile przy kilku ostatnich tomach zdarzało mi się marudzić na to, że to zaniżanie pewnego poziomu, naginanie akcji do absurdów i powtarzanie tych samych dowcipów, to 14 tom czytało mi się z wyjątkową przyjemnością. Może sprawiła to całkiem zgrabna intryga kryminalna, może zgrabniejsze powiązanie nićmi wszystkich wątków. Tu nawet absurdalne akcje kapitana Mariańskiego mają szerszy kontekst - narzuconej przez przełożonych narracji o ograniczaniu liczby morderstw, których potem nie zawsze udaje się wykryć sprawców. Cóż prostszego - przecież nawet pchnięcie nożem zdaniem milicji może być samobójstwem. 

wtorek, 16 grudnia 2025

No to jaki jest ten świat, czyli o filmach Błękitny szlak i Do nieznanej ziemi

Dwa filmy od Aurora Films, jeden już na ekranach, drugi dopiero za czas jakiś. I niby mają inny klimat, pochodzą z innych stron świata, a jednak postanowiłem je na Notatniku połączyć. Sami sprawdźcie czy to duży błąd. 

W Błękitnym szlaku jesteśmy niby w rzeczywistości, która bardzo nie odbiega od współczesności, a jednak... Oto Państwo postanawia, że starsi ludzie, zapracowali sobie nie tylko na szacunek, ale i na opiekę Państwa, na odpoczynek. Co z tego że przymusowy. Mają się cieszyć i tyle. Gdy urzędnicy uznają, że to już, zostaniesz zwolniony z pracy, wręczą ci dyplom i bilet, który musisz wykorzystać. Od tego momentu masz przenieść się na wyspę emerytów, która ma być rajem, w którym wszystko masz za darmo i tam spędzisz swoje ostanie lata. A dom i majątek przejmą młodzi, przecież nie mogą tracić czasu i sił na opiekowanie się tobą, stąd wsparcie państwa w tym, by zdjąć z nich ciężar. 
I nie ma że się nie zgadasz. Nie uciekniesz od tego "prezentu". 

poniedziałek, 15 grudnia 2025

Szósta godzina - Grzegorz Turnau, czyli liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal

Zamiast kolęd, coś nastrojowego, zimowego i poetyckiego. Teksty Zagajewskiego, Czechowicza, Moczulskiego, Maja, Frosta, czy samego Turnaua, który stoi też za muzyką, wprowadzą Was trochę w sentymentalne, refleksyjne klimaty. I może właśnie w te dni czegoś takiego warto poszukać?

Nie wiem czy znajdą się tu takie hity jakie kiedyś Panu Grzegorzowi się przytrafiały, ale to pewnie tylko kwestia częstego grania - większość z nich bowiem to naprawdę ładne melodie, wpadające w ucho i takie, które można pokochać. 

A gdy pojawi się dodatkowo głos żeński Doroty Miśkiewicz to już robi się bajkowo. 

niedziela, 14 grudnia 2025

Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej - Magdalena Grzebałkowska, czyli pokazać nie tylko sławną postać, ale przede wszystkim człowieka

Bohaterka narodowa, autorka Roty, wieszczka, obrończyni języka i piewczyni historii o losie chłopów... Wokół Marii Konopnickiej pewnie narosło wiele mitów i jakichś uproszczeń, zbudowano pomnik, którego próby ruszenia mogą wywoływać sprzeciw "prawdziwych Polaków". A jednak Magdalena Grzebałkowska się odważyła. W sumie nie wiem czy rzeczywiście kogoś może ta książka oburzyć, ale na pewno to spojrzenie na pisarkę z zupełnie innej strony. Jako kobiety, jako matki, jako feministki, jako pisarki o dużych ambicjach i niekoniecznie zrealizowanej. O długoletnim życiu razem z Marią Dulębianką autorka niby wciąż wspomina, ale nie robi z tego jakiejś sensacji, nie rozstrzygając czy była to przyjaźń czy może jednak coś więcej. 

W drobiazgowy sposób za to udaje się przedstawić życie codzienne, to nieustanne szarpanie się o to czy starczy na kolejny miesiąc życia, na rachunki, o to jak zadbać o dzieci, o własne zdrowie, o możliwość wyjazdu albo powrotu do kraju. Do ojczyzny, której przecież nie było, więc wciąż trzeba było użerać się z cenzurą, z władzami, a czasem i nawet ze swoim mężem, który choć tyle lat już nie żył z nią w formalnym związku, wciąż zachowywał prawną opiekę nad Marią. To od niego zależała zgoda na wyjazd za granicę, to on wciąż domagał się wspierania jego nie zawsze udanych finansowych przedsięwzięć. Uciekała od niego, próbowała się uniezależnić, być silną. 

sobota, 13 grudnia 2025

Tkająca wiatr - Julie Johnson, czyli weź się dziewczyno ogarnij

Barwione brzegi, klimatyczna okładka kuszą z daleka. Niestety tym razem chyba nie będzie mi spieszno do kontynuacji. O ile początek, czyli historia półelfki, dotąd żyjącej trochę jak ścigane zwierze albo członek oddziału partyzanckiego, uwięzionej przez wrogi oddział, potrafi narobić nam sporo smaku. 
I choć potem rozgryzanie tego czego od niej się oczekuje, odkrywanie własnych umiejętności, których nie była świadoma, jeszcze utrzymuje naszą ciekawość, to niestety im dalej tym więcej w tym rozterek sercowych, jakichś dziwnych dylematów. I nawet rosnące zagrożenie raczej nie uleczy naszego zniecierpliwienia i zażenowania. 

Czy naprawdę każde fantasy teraz musi przybrać kształt romantasy? Czy wszędzie trzeba wtryniać tak schematyczne rozwiązania - on pragnie jej dobra, ale jednocześnie stara się ją odpychać, żeby nie uczynić jej krzywdy, ona więc idzie w stronę tego kto jest jeszcze bardziej przystojnym, cynicznym draniem, który traktuje ją jedynie jako zabawkę. Ech... 

piątek, 12 grudnia 2025

Nie jedz tego, to na święta - Jakub Bączykowski, czyli czasem trzeba po prostu trochę odpuścić

Niby z zasady piszę o książkach, ale skoro przy filmach zdarzało mi się pisać o krótkim metrażu, a przy muzyce o EPkach to wybaczcie, że tym razem również literacko krótka forma. Opowiadanie, jakie wypuścił przed świętami Bożego Narodzenia Jakub Bączykowski to kontynuacja jego dwóch powieści z Pawłem i Sebastianem w rolach głównych. Tym razem już trochę mniej awantur wokół nich, powoli zagnieździli się na tym Podlasiu, a my możemy zobaczyć ich w tej nowej, spokojniejszej jakby sytuacji. 
 

Choć chyba przy każdych świętach, tego spokoju to chyba jednak trochę brakuje, prawda? Zwłaszcza jeżeli próbujemy światu (i sobie) coś udowodnić, dokładając starań by wszystko było perfekcyjne. 

czwartek, 11 grudnia 2025

Czas kruka, czyli ta otchłań wzywa i nie daje spokoju

Nazwisko Benedicta Cumberbatcha pewnie przyciągnie jakąś część kinomaniaków do kina na tą produkcję, warto jednak powiedzieć że to na pewno nie jest kino rozrywkowe ani lekka propozycja na seans we dwoje. Fani na pewno jednak docenią jedną z ciekawszych kreacji tego aktora!

Dylan Southern sięgnął po powieść Maxa Portera, Grief is the Thing with Feathers i stworzył film, w którym chwilami ważniejsza od warstwy fabularnej staje się warstwa plastyczna, forma z jaką obcujemy. Przeplatanie zwykłego obrazu scenami komiksowymi, budowanie wizji jak ze snu, wciąga nas w świat uczuć i myśli głównego bohatera. Niby towarzyszymy mu w normalnych, codziennych czynnościach, mocno jednak czujemy że często jest on kompletnie nieobecny, jakby więcej czasu spędzał zamknięty w świecie swoich wspomnień, mrocznych obrazów kotłujących się w głowie. 

Druga Furioza, czyli mocniej i jeszcze więcej Juliusza Cezara

Gdy pisałem o Furiozie (tu kliknij) zatytułowałem notkę Juliusz Cezar dla kiboli. No to w części drugiej będziecie mieli jeszcze więcej tych klimatów, czyli są ustawki, przemoc, narkotyki, jest zbrodnia i są wyrzuty sumienia, duchy które nie dają spokoju. No Juliusz Cezar jak nic. Czyli władza, pieniądze, zazdrość... No i dołożono do tego miłość, która przez chwilę wydaje się mieć szansę na wyrwanie bohatera z tego dziwnego kręgu zatracenia w jaki wszedł. Jeszcze bardziej zaryzykować, jeszcze większą zgarnąć pulę, jeszcze mocniej... Byle zagłuszyć te wszystkie głosy w głowie, że może wcale nie o to chodzi, że może nie było warto. No bo jak to - zabić najlepszego przyjaciela? 

Wracamy do niektórych scen z części 1, by jeszcze raz spojrzeć na to jak do tego miejsca w którym jest Golden doszedł. Pewnie trudno by zrozumieć jego wszystkie motywacje bez tego. A potem historia rozpędza się coraz bardziej... choć przecież jej koniec znamy. 

środa, 10 grudnia 2025

Rumor - Robert Małecki, czyli gdy na twojej działce znajdują zwłoki

Kryminalna środa i coś trochę w stylu powieści Chmielarza sprzed tygodnia. Obrazki z peryferyjnej Polski, z życia szaraczków, których życie nie wydaje się tak interesujące by o nim pisać. W ich życiu jednak przecież też zdarzają się dramaty, czasem dokonują czynów, które woleliby ukryć przed światem. A gdy świat je odkrywa, są gotowi zrobić naprawdę wiele, by jednak uniknąć konsekwencji. 


Przeszłość powraca do nich, gdy już wydawało im się, że jest głęboko zakopana, że nikt do tego nie będzie wracał. Jednak co ważne - nawet jeżeli dziś już nie wszyscy zaangażowani w sprawę żyją, nie znaczy że nie chce się bronić ich dobrego imienia. To miało być tak dobrze przygotowane, zaplanowane... Niby działali wtedy pod presją, jednak obiecywali sobie, że zawsze będą milczeć i w razie zagrożenia trzymać się jednej wersji. 

Gdy więc jeden z przyjaciół łamie tą przysięgę, drugi postanawia stanąć do walki i za wszelką cenę zmusić do wycofania się z rzucanych w przestrzeni medialnej słów. 

poniedziałek, 8 grudnia 2025

Rocznica, czyli jesteśmy rodziną, nic nas nie poróżni

Najnowszy film Jana Komasy, pierwsza jego produkcja w Hollywood, pewnie nie każdemu będzie leżał, bo zdecydowanie to głos mocno opowiadający się po jednej stronie sporu politycznego. Jedni pewnie będą więc bić brawo, inni będą kręcić nosem, doszukując się w pewnych sugestiach mocnej krytyki polityki Trumpa i jego zaplecza politycznego. Wygrali, ogłosili że to oni są głosem prawdziwej Ameryki, w odróżnieniu od dotychczas rządzących "elit", oderwanych od problemów zwykłych ludzi. I tak oto populista pozujący na zwykłego szaraczka, który jest miliarderem o wielki ego i robi wszystko jedynie po to by zwiększyć majątek, niszczy wszelką krytykę, rządzi kompletnie w chaotyczny sposób, a mimo to potrafi utrzymać na sobie na tyle uwagę ludzi, by wszystko uchodziło mu na sucho. 

W "Rocznicy" choć punktem wyjścia jest rodzinny spór, wynikający poniekąd z różnic pokoleniowych, z braku zaufania do innego sposobu patrzenia na rzeczywistość, powoli reżyser prowadzi nas w kierunku, który dla wielu ludzi jest dość czytelny w polityce Trumpa. Zawłaszczenia przez jedno środowisko nie tylko władzy, ale sądownictwa, gospodarki, mediów, ale również wszystkich innych sfer funkcjonowania społecznego. To oni chcą ustalać co będzie dla ciebie dobrą kulturą, edukacją, jak masz myśleć i co masz mówić. 

O ile w tej warstwie polityczno-futurystycznej, otrzymujemy całkiem niezły thriller, kto wie czy ten film nie byłby jeszcze ciekawszy, gdyby nie pozostać jedynie na łonie tej jednej rodziny, bez tych uproszczeń i przerysowań, których im bliżej finału coraz więcej. 

Vetrarsól - Árstíðir, czyli czasem wystarczy głos

Muzyczny poniedziałek i po raz kolejny coś zupełnie nowego. Czasem w skrzynce pocztowej można znaleźć zadziwiające rzeczy - tym razem inspiracją do poszukiwań muzycznych była informacja o trasie koncertowej islandzkiego zespołu Árstíðir. 
 

A że koncerty w Polsce są właśnie na dniach - dziś Wrocław (bilety https://bkb.pl/168572-429e3) jutro Kraków (bilety https://bkb.pl/168844-90c5b) a potem jeszcze Poznań, ale zdaje się wyprzedany, to nie mogę odkładać tej notki. 

I choć widzę że panowie zmieniają trochę swoją muzykę - bo część nagrań spokojnie można by potraktować jako indie, pop, z odrobiną folku, postanowiłem napisać o najnowszym krążku, który mnie mocno zaskoczył. Tu praktycznie nie ma instrumentów, choć zwykle chyba panowie na nich grają, a słyszymy tylko i wyłącznie głosy.