poniedziałek, 22 listopada 2021

Pani Henryka i morderstwo w autokarze, czyli będą Państwo zadowoleni

I jeszcze jedno czytadło, trochę lżejsze, choć ze zbrodnią w tle. W tym roku czytałem pierwszy tom cyklu i w bibliotece wypatrzyłem kolejny, więc nie mogłem odpuścić. Pani Henryka to taki typ bohaterki, która poprawia nastrój, rozbraja i chyba na miejscu wszystkich tych postaci, które rozpracowuje, prowadząc swoje śledztwo, ja też byłbym wobec niej raczej bezbronny. Jak tu odmówić starszej, życzliwej pani, która pyta przecież jedynie z ciekawości, bez żadnych złych intencji. To jej dochodzenie to tylko kaprys, może szukanie z nudów jakiejś sensacji gdzie tak naprawdę jej nie ma. Nawet obnażając swoją niewielką słabość, jakiś grzeszek, nie robimy nic, co by mogła wykorzystać przeciw nam. 

Wszystko zaczyna się od wycieczki do Paryża. Jak być może pamiętacie, Pani Henryka odziedziczyła niewielki spadek po ciotce z Anglii i raz na jakiś czas wymyśla sobie taką przyjemność. Na co dzień prowadzi przecież życie skromne, więcej rarytasów kupując dla swoich zwierzęcych pupili niż dla siebie. No może na kawę zdarza jej się wydać trochę więcej niż innym. Ale każdy ma jakieś słabości, prawda?


Wycieczka kończy się jednak prawie na samym początku, bo jeden z pasażerów umiera śmiercią dość tragiczną. I tak też rodzi się w naszej bohaterce ciekawość: a może to nie przypadek, tylko ktoś się do tej śmierci przyczynił. Dziwne to wszystko, bo jej towarzysze podróży ewidentnie coś ukrywają, choćby to, że wcześniej znali się z ofiarą. Rozpoczyna się więc dochodzenie starszej pani. Ona wie jak zdobyć adres, czy numer telefonu, a jak już zdobędzie to i dowie się prędzej czy później wszystkiego.
Sympatyczne, choć zagadka mało skomplikowana. Tu frajdę sprawia nawet nie sama intryga, ale to jak bohaterka rozbraja wszelki opór, uśmiechem przełamuje lody. Jej optymistyczne podejście do świata jest zadziwiające i nawet wśród dużo młodszych ludzi, na próżno szukać kogoś kto tak cieszy się z każdej nowości, ale i okoliczności jaka mu się zdarza. Pada? Ach jak pięknie odżyją roślinki. Namęczyłam się jadąc gdzieś? Ale za to załatwiłam to i to. Zobaczyłam. Dowiedziałam się. I tak każdego dnia, każdej chwili, z uśmiechem zbiera Pani Henryka sobie okruchy szczęścia i przyjemności. Mimo słabości ciała, nie rezygnuje z aktywności i prób nauczenia się czegoś nowego, choćby była to gwara młodzieżowa. 

Miłe czytadło, które wywołuje uśmiech na twarzy. A tytuł notki to taki mały żart a propos wycieczki, w jakiej uczestniczą bohaterowie, dość dalekiej od ideału :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz