Czemu? Bo grałem w planszówki i wróciłem o piątej nad ranem do domu, jestem totalnie niewyspany, ale niedzielę mam leniwą i tylko dla siebie (zamierzam eksperymentować z chłodnikiem z pomidorów). A film to raczej nic wartego zapamiętania - ot lekki film z nutką komedii, romantyczności i ładnymi widokami.
Spytacie więc dlaczego więc poświęcam mu całą notkę. Z lenistwa i w sumie wydał mi się bardzo sympatyczny, bo nie tylko jakoś pozytywnie nastraja do świata, ale jest spójny z moimi odczuciami.
A jakieś to są te przemyślenia?
Można podsumować je zdaniem z tytułu notki: droga zmienia. Czyści umysł, pozwala spojrzeć z większym spokojem na przeszłość, może z nadzieją na przyszłość. Zmęczenie, stres, przeplatane z adrenaliną, czy nawet euforią i zachwytem, stanowią taki reset na jaki może pozwolić sobie umysł. Niektórzy płacą za to grube pieniądze. A tu proszę - wyciszenie, poznanie innych ludzi, ucieczka od problemów, na wyciągnięcie ręki. Po prostu znajdź drogę i nią wyrusz. Nie jest tak bardzo istotny cel, bo przecież to sama droga już stanowi oczyszczenie, a nie jakieś katharsis u jej końca. Może być tak, że po jej zakończeniu, zapragniesz ruszyć dalej. Nie jest istotna długość, czy sposób jej pokonywania. Ale musisz dać się drodze prowadzić, doświadczyć jej. Trudu, zwątpienia, ale i radości.
Niby historia średnio mądra, a proszę jakie refleksje uruchomiła. Chyba jednak warto napisać też parę zdań o filmie. Antoinette to młoda kobieta, nauczycielka, która zakochuje się w ojcu jednej ze swoich uczennic. Jego obietnice dawały jej nadzieję nie tylko na romans, ale na coś więcej, a tu proszę - ze wspólnych wakacji nici, bo on wybiera się z żoną i córką na wyprawę w góry. Bohaterka postanawia więc podążyć ich śladem, by sprowokować los i kompletnie nieprzygotowana zjawia się na początku szlaku przez Sewenny. Lata temu tą drogą z osiołkiem wędrował Stevenson, a teraz co roku tą samą drogą wędruje masa turystów pragnących obcowania z naturą (i to mimo braku wygód). Ładnie ktoś na filmebie podsumował: na początku filmu mamy do czynienia ze słodką idiotką, a pod koniec widzimy w niej sensowną przemianę. Nie mówiłem: droga zmienia. Byle się na nią otworzyć, nie buntować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz