czwartek, 29 lipca 2021

Dwaj artyści na literkę B, czyli na Pragie

Jak siedzisz w mieście w te upały, a na kino nie masz ochoty (a w knajpach ile można siedzieć), pozostają parki, może miejsce nad wodą. Ale czemu nie galerie? Centrum Praskie Koneser daje fajną możliwość, bo to nie jedna galeria, ale kilka miejsc wystawowych, czasem sztuka, która wkracza w przestrzeń publiczną, sporo fajnych knajpek, koncerty, spektakle... Nas przyciągnęły tam dwie głośne wystawy - Banksy'ego oraz Beksińskiego. Obu panów nie trzeba przedstawiać, więc dziś mało pisania, a więcej fotek. Ot, taka impresja i ogólne wrażenia.

Wystawa obrazów Zdzisława Beksińskiego to ok 70 obrazów, z których większość została wypożyczona z muzeum w Sanoku, a część pochodzi ze zbiorów prywatnych, więc pewnie niewiele będzie innych okazji, by zobaczyć je razem. Podkreślam, że to obrazy, bo mieliśmy już w Warszawie nie tak dawno wystawę z jego szkicami, rzeźbami, więc jego nazwisko nie musi oznaczać zawsze kontaktu z pracami, z którymi najbardziej go kojarzymy. Tu też nie będzie kilku tych najbardziej znanych prac, ale na pewno zobaczymy sporo z najbardziej fascynujących go motywów i klimatów. 

Porównując z wystawą jaką widziałem w Krakowie, tu zabrakło trochę klimatu (do dziś ciarki mam jak przypomnę sobie tamte ciemne wnętrza i ponurą muzykę), może wkurzać też troszkę oświetlenie, które przeszkadza nie tylko w robieniu fotek, ale i nawet w oglądaniu prac. Cena za to atrakcyjna. Idźcie. To nie to samo co albumy albo Internet. O ile tylko lubicie prace Beksińskiego. I nie zabierajcie tych co ich nie znają, żeby Wam nie marudzili, że będą im się śniły po nocach.

 









 

Potem wpadliśmy na chwilę na wystawę rzeźby współczesnej (polecam - ciekawe doświadczenie), choć wielu zdjęć nie mam. Ceny prac powalają, ale ja laik jestem więc przepraszam, że o tym wspominam, bo może to norma.
O kasie wspominam nieprzypadkowo, bo druga z wystaw tania nie jest (60 zł), a zważywszy na to, że autor prac nic o niej nie wie, nie zarabia na niej i generalnie ma podejście wiadomo jakie na temat handlowania jego sztuką (czy wystawiania jej za kasę), to tym razem wcale nie będę Was namawiał na kupno biletów. No dobra, jeżeli ktoś jest ciekawy, chce zrobić kilka fajnych fotek, to może będzie zadowolony. Prac jest sporo - to na plus. Są skrótowo ale dobrze opisane - to na plus. Brak jest chronologii, szerszego kontekstu sztuki ulicy. Filmy prezentowane w dwóch miejscach nie są przegadane (znowu plus), mogą jednak pozostawiać trochę niedosytu.
Oczywiście pozostaje jeszcze ważna kwestia - to nie są prace Banksy'ego tylko kopie stworzone przez kogoś innego na podstawie jego prac - pozwala to więc uchwycić zamysł artysty, jego poczucie humoru, poglądy i przesłania, jednocześnie jednak organizatorzy stąpają po cienkiej linie hipokryzji. Mogą oczywiście argumentować, że upowszechniają jego sztukę, odpowiadają na potrzeby ludzi, stoi to jednak w sprzeczności z tym co głosi sam artysta, który tworzy raczej nie dla kasy i chce żeby jego twórczość była dla wszystkich darmowa (przynajmniej ta uliczna)

Wystawa jest od lutego i chyba od tego czasu wprowadzane są pewne zmiany, bo na zdjęciach z niej w sieci widzę trochę różnic. Mnie zawiódł brak dokumentacji oficjalnych wernisaży Banksy'ego (ich rozmach potrafił zaskoczyć) oraz to co pokazano z projektu Dismaland (namiastka). Najlepiej oczywiście oglądałoby się te prace tam gdzie powinny one być oglądane, czyli na ulicy - w końcu to street art. Nawet wyjście na Pragę może dać nam okazję do obcowanie z taką sztuką.

Jednak jeżeli macie ochotę - spróbujcie sami. My nie uruchamialiśmy specjalnej aplikacji, dzięki której można posłuchać więcej informacji przy niektórych pracach, bo pewnie spędzilibyśmy wtedy powyżej 60 minut, a do tylu właśnie ograniczają zwiedzanie organizatorzy wystawy. Na koniec w "sklepie z pamiątkami" możecie wykonać sobie sami koszulkę lub torbę :)





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz