niedziela, 11 lipca 2021

Antonówki. Kobiety i Czechow – Sylwia Frołow, czyli jaki byłeś naprawdę Antonie

Mam bardzo mieszane odczucia po lekturze tej książki, bo dotąd bardzo ceniłam Czechowa jako twórcę (Trzy siostry, Wiśniowy sad, Mewa), a Sylwia Frołow pokazała mi Czechowa jako człowieka z jego wadami i ułomnościami i niestety… trochę ostudziła moje uczucia do niego. W dodatku przedstawiła go jako egotystę, po trosze szowinistę, a niekiedy wręcz złego człowieka. Człowieka, który swoim talentem i sławą potrafił uwodzić, „rozgrywać” uczucia zakochanych w nim kobiet, a potem bawić się nimi jak marionetkami, raz przyciągając do siebie, a następnie zostawiając bez słowa.

Faktem jest, że Anton Czechow przystojnym był mężczyzną. I wykształconym. Był bowiem zarówno pisarzem jak i dyplomowanym lekarzem. Faktem też jest, że miał paskudne dzieciństwo przy despotycznym ojcu, który jawi mi się jako fanatyk religijny i przy matce, która nie miała nic do powiedzenia. To na pewno rzutowało na jego późniejsze życie i sposób patrzenia świat oraz na sprawy damsko-męskie. Mógł być z siebie dumny, bo po traumatycznym dzieciństwie, młodość nie była o wiele lepsza, a jednak dał sobie radę. Dzięki swojemu samozaparciu, pracy i talentowi zdołał zdobyć dyplom lekarza, jednocześnie utrzymując się z pisania do gazet (przy okazji wspomagając finansowo rodzinę). Był jednocześnie człowiekiem z poczuciem humoru, jako mężczyzna posiadał nieodparty wdzięk i zdumiewającą ogładę. Nie dziwne zatem, że gdzie się pojawił wzbudzał zachwyt kobiet.

Sporo było w jego życiu „Antonówek”. Autorka starannie dokumentuje ich istnienie, z czego wyłania się obraz skomplikowanych stosunków międzyludzkich między Czechowem, sławnym twórcą, człowiekiem utalentowanym, a jego fankami, których pożądał i jednocześnie nie chciał się z żadną wiązać. Z książki wyłania się obraz człowieka, który przesadnie wręcz skupia się na sobie i swoich odczuciach i wymusza to na innych. Szczególnie kobietach. A Sylwia Frołow przygląda się Czechowowi z perspektywy właśnie tych kobiet, „Antonówek”, jego fan-klubu.

Był świetnym obserwatorem, w pisarstwie mistrzowsko analizował ludzkie dusze, odnosi się wrażenie, że to chodząca wrażliwość, pełna empatii dla swoich bohaterek. W swoich dramatach zdaje się kochać i rozumieć kobiece postaci, w życiu rzeczywistym, w rozmowach i wspomnieniach, w listach do przyjaciół – już taki nie jest. Może to kwestia wychowania, a może ówczesnej kultury, poszukiwania własnej drogi czy strachu przed kobietami, że pomyślałam o nim „Jakyll i Hyde”, bo momentami jego wypowiedzi zdradzały mocno szowinistyczne poglądy. Z drugiej strony interesowały go zazwyczaj kobiety mądre, interesujące, które miały coś do powiedzenia, dążyły do czegoś; może więc pogardzał jedynie kobietami, które podporządkowywały się bez słowa mężczyznom, nie rozwijały się wewnętrznie czy intelektualnie. Dziś trudno to ocenić.

Ogromna ilość „Antonówek” została bohaterkami jego dramatów. Nie wszystkie były zadowolone ze sposobu w jaki zostały przedstawione. I teraz warto się zastanowić, które oblicze tych kobiet było prawdziwe; to które przedstawia nam autorka, czy to, które zaobserwował Czechow i umieścił w swoich sztukach.

Prawda zapewne leży pośrodku.

Warto przeczytać.

MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz