Nie pamiętam czy w poprzednim wydaniu była dołączona autorska przedmowa, w której George Orwell nawiązuje do trudności jakie napotkało wydanie "Folwarku zwierzęcego", ale pokazuje ona nie tylko jego dar do celnych obserwacji, a również to, że wcale w swoich sądach nie jest jednostronny. Broniąc prawa do swobody wypowiedzi, do obrony własnych argumentów, walczy nie tylko dla siebie. Oto lewicowiec w sercu i jednocześnie bezlitosny krytyk wszelkiego totalitaryzmu i ograniczania praw człowieka, zniechęcony do działalności politycznej po tym jak doświadczył jak wypacza się piękne idee.
Czyż właśnie nie piękną utopią wypełnioną szlachetnymi ideami nie jest to co opisał w Folwarku zwierzęcym. Dotąd wykorzystywane, często gnębione i źle zaopiekowane zwierzęta buntują się przeciwko gospodarzowi, który przepija swój majątek, nie dba o niego i zapomina o swoich obowiązkach.
Znieść nierówności, oddać dobra wypracowane pracującym, wszystko dzielić równo, decyzje podejmować wspólnie, zakazać marnotrawienia, przemocy, nadużywania władzy - czyż nie brzmi to pięknie? Dlaczego więc się nie udaje? Co takiego jest we władzy, że prawie każdy kto jej zakosztuje, szybko zapomina o obietnicach i staje się podobnym do tych, których krytykował? Rewolucje lubią zjadać swoje dzieci, a z czasem na ich czele pojawiają się nie tyle jednostki najlepsze pod względem moralnym, ale najbardziej bezwzględne.
Ta książka nie traci nic ze swojej aktualności. Tu nie chodzi jedynie o Sowietów i Stalina, ale sposób manipulowania informacjami, tłumaczenie kolejnych decyzji władzy, eliminowania krytyków i umacniania się na stołkach pod pozorem służby tym, którzy ich wybrali. To naprawdę się niestety nie zmienia.
Nowe tłumaczenie Szymona Żukowskiego niesie ze sobą kilka ciekawych rozwiązań (np. w imionach bohaterów).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz