Przy ilu krążkach będziemy zadawać sobie pytanie na ile na ich brzmienie, na ich kształt i przesłanie wpłynęła izolacja spowodowana pandemią? Płyta Lifestrange też przecież nagrywana była w wyjątkowych warunkach, wokale każdy oddzielnie, potem próby zgrania wszystkiego do kupy. Ale chodzi też o podejście do materiału - gdy zbierasz wszystko to co dotąd, przyglądasz się temu i nagle bez ciśnienia czasu, gonienia na koncerty, próbujesz stworzyć coś nowego...
Udało się nagrać płytę, która ma ciekawy klimat i nie wiem czy się zgodzicie, ale brzmi bardzo wakacyjnie i lekko. Poszukiwanie harmonii zdecydowanie daje efekty.
To nie jest przecież ich pierwsza płyta, Paula Bialska i Karol Strzemięczny znają się już od kilkunastu lat i czuje się to, że nadają na podobnych falach. Również muzycznie. To trochę oldschoolowe brzmienia, takie folkowo-indie-popowe granie, bliższe niewielkim klubom niż wielkim salom koncertowym, choć przecież dziś to się pięknie przeplata. Dzieci kwiaty :) bez większego przytupu rockowego, raczej delikatnie, chwilami prawie sama gitara klasyczna, czasem trochę coś więcej w tle. Jak dla mnie bardzo słonecznie i pozytywnie. A że po angielsku to może i nawet fajniej, bo od razu przenosi nas to do Stanów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz