sobota, 17 lipca 2021

Miło wszystko - Patrick the Pan, czyli po polsku i jak fajnie

Szykuje się dwudniowy wypad, więc notek nie będzie, w aucie więc już mogę szykować się na muzę, którą wybierze córka. I chyba trochę będę tęsknił za takimi klimatami, których mogę słuchać na spokojnie w pracy, które otulają,

No tak, sprawdziło się w 100% - dominował w aucie RMF i sieczka, ale może nie pozwoliło mi to zasnąć za kółkiem, bo pogoda nie sprzyjała kierowcom. Notka krajoznawcza nie wiem czy powstanie, muszę jeszcze pomyśleć, ale póki co łapcie kilka zdań o płytce do której dziś po zrobieniu farszu z pieczarek do naleśników, kompotu z wiśni, powróciłem z przyjemnością, leniąc się po wyjeździe i szykując kolejny krótki wypad. 

Partick The Pan. Czyli Piotr Madej. Tekściarz, kompozytor, wokalista i jak udowadnia tą płytą nie tylko producent, ale i ogromny wrażliwiec. Może to pandemia jakoś tak wpływa na ludzi, że więcej w tych nagraniach tworzonych w tym okresie melancholii, prostoty i emocji. Na tym krążku na pewno tak jest. Tytuł obiecuje, że będzie miło i tak jest. Choć również nie tylko słodko, ale i ku zadumie. O relacjach, tęsknocie, smutku, miłości...


Proste melodie, proste aranże i ten bardzo specyficzny głos... Wszystko jakby od niechcenia, na luzie, a dostarcza nam tyle frajdy. To się nuci, słucha się tego z przyjemnością, z uśmiechem na gębie. Miło...
Melodyjnie, dużo elektroniki, ale też jakby granej trochę od niechcenia. Płyta stworzona z potrzeby serca, dla zabawy, może szukania jakiejś pozytywnej strony świata - dla siebie i dla słuchaczy. Nie jest to radość głupkowata, ale szczera, jakby dużo rzeczy się układało, gdy człowiek sobie odpuści.
Wpada to wszystko w ucho, ale najbardziej kocham ten krążek za polskie teksty, niegłupie, może chwilami nie zaśpiewane idealnie, wciąż jednak gdzieś biegające po głowie. Nie chcę psa, Porozmawiajmy o emocjach, to kawałki, które można słuchać i słuchać.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz