TVP ma słabą renomę, ale oglądając film o Wieleżyńskim, przy różnych jego słabościach, myślę sobie że właśnie w ten sposób mogliby realizować swoją "misję" - zamiast wciąż o Wyszyńskim, Papieżu, żołnierzach wyklętych itp., opowiadać o wielkich rodakach, którzy dziś są już trochę zapomniani. Czyż pionier przemysłu gazowniczego nie jest wart opowieści filmowej? Przecież to nie tylko ciekawa postać - pasjonat, człowiek nauki, świetny przemysłowiec, ale i społecznik, którego rozwiązania dość skutecznie hamowały ciągoty komunistyczne wśród pracowników. Amerykanie pewnie o nim mogliby zrobić kapitalny thriller, wykorzystując różne anegdotki i zwroty akcji, które tu oglądamy. Polacy jeszcze tego nie potrafią, więc musimy się zadowolić tym co otrzymujemy, czyli fabularyzowanymi migawkami z jego życia i dość suchym omówieniem życiorysu. Wszystko mieści się w godzinnej produkcji, co jest i zaletą i wadą. Nudy nie ma, ale czy nie mogłoby być jeszcze lepiej?
Aktorzy (m.in. Wojciech Zieliński, Anna Cieślak, Marcin Kwaśny oraz jako narrator reżyser tego filmu Mariusz Bonaszewski) radzą sobie nieźle, ale czuć że poskąpiono trochę środków, bo oglądamy krótkie scenki niczym fragmenty teatru telewizji. W większości sceny zaledwie po kilka osób, skromne wnętrza, trudno tu więc o rozmach. Kostiumy nie pomogą, jeżeli w scenariuszu z góry założono, że to będą kilkuminutowe fragmenciki, połączone jedynie omówieniem przez Bonaszewskiego, który nie wiadomo dlaczego podaje się za potomka Wieleżeńskiego. To raczej program dokumentalny z elementami fabularyzowanymi niż film.
Nie ukrywam jednak, że obejrzałem z przyjemnością, mimo tego, że tak mało tu detali np. technicznych, biznesowych, że poruszamy się jedynie wśród jakichś ogólników. Postać Wieleżeńskiego zasługuje na przypomnienie nie tylko jeżeli chodzi o dokonania w przemyśle gazowniczym, ale i ze względu na rozwiązania wprowadzane w firmie np. akcjonariat pracowniczy. Patriota, idealista, który potrafił przekuć swoje pomysły na pieniądze, a te wykorzystywać nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich, którzy mu pomagali - czyż nie warto o takich ludziach pamiętać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz