niedziela, 13 sierpnia 2023

Człowiek, który był czwartkiem - Gilbert K. Chesterton, czyli wojna ideologii, wojna o wartości

I jeszcze odrobina klasyki. Do Chestertona przymierzałem się już kilka razy, wciąż czytając o nim jakieś peany z prawej strony. Ile w tym nadal świeżości i mądrości, a ile po prostu jakiegoś sentymentu przekazywanego z pokolenia na pokolenie (tych co nad grobem wciąż trwali przy swoim konserwatyzmie w końcu niewielu).

Pamiętajmy jednak kiedy jego powieści powstawały - zagrożenie ze strony ruchów lewicowych było trochę inaczej postrzegane, dużo było w tym niezrozumienia argumentów i uproszczeń (zniszczą wiarę, okradną i zabiją, a twoją żoną się podzielą). Na pewno więc inaczej odbierane były wtedy, gdy wydawały się satyrą, ostrzeżeniem, a inaczej czyta się je dziś, gdy wiemy już w jakim kierunku to starcie ideologii poszło.

Człowiek, który był czwartkiem początkowo może wydawać się zabawny, no bo w końcu sporo tu przerysowań i groteski. Z każdą stroną potem jednak wszystko staje się bardziej mroczne i depresyjne. Czy rzeczywiście siły zła, siły anarchii, tak łatwo mogą "kupić" prostego człowieka, czy znikąd nie ma nadziei na to, że dobro otrzyma niezbędne wsparcie?

Fabuła w skrócie:
Pewien człowiek dostaje zadanie, by jako tajny agent Scotland Yardu zbliżyć się do ludzi stojących na czele światowego spisku anarchistów. Swoją bezczelnością, a może naiwnością, przekonuje do siebie ludzi, których obowiązek ma zwalczać. Każdy jego krok jest jednak obserwowany i gdy już ma nadzieję, że uda mu się powstrzymać okropny zamach, jaki jest planowany, sytuacja się komplikuje. Czy to możliwe, żeby wrogowie porządku publicznego działali tak jawnie, nie przejmując się ryzykiem rozgryzienia przez służby? A może to wszystko jest już kolejnym piętrem jakiejś potwornej intrygi, a oni odgrywają tu jedynie rolę naiwnych marionetek?
Ciekawie się czyta o tej walce, w której równie ważne jak wszelka broń, są argumenty, których używa się w dyskusji z oponentem.
Niektórzy nazywają tą powieść kryminałem metafizycznym, bo dla autora stary świat, którego trzeba bronić, to również wartości religijne, a nie tylko sam porządek ekonomiczny, czy podział klasowy. I pewnie jedni przyjmą to ze spokojem, innych będzie drażnić. Nie oczekujcie tego, że bohaterowie powieści sprzed ponad 100 lat, będą myśleć jak Wy. To inny świat, ale zaskakuje to, że Chesterton trochę demonizując wroga, sięgając po groteskę, daleki jest od triumfalizmu i wyśmiewania - on przeczuwa, że te siły są potężniejsze niż ludziom się wydaje. Może właśnie dlatego pisze i ostrzega?
Elity są ślepe i niezdolne do przywództwa, a prosty lud może stanąć po stronie nie tyle rozsądku, co haseł wzywających do budowania nowego porządku - jako bardziej chwytliwych.

Idą zmiany, których on się obawia. I wiele fragmentów tej powieści, wtedy może absurdalnych, dziś może zaskakiwać swoją aktualnością (jak choćby zamach dokonany przez człowieka pijącego proszek z kredy w ramach protestu przeciw okrucieństwu dojenia krów). 

Może i sporo uproszczeń, jednostronnej argumentacji, ale mimo tego że tekst się zestarzał, wciąż może to bawić i zaciekawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz