czwartek, 20 stycznia 2022

Zwiastunka - Bartłomiej Sztobryn, czyli dzieci ulicy

Dziś notka trochę nietypowa. Nie tylko dlatego, że książka dość zagadkowa i wyjątkowa, ale też dlatego, że autor napisał ją jako wstęp do wcześniej opracowanego komiksu. Skoro historia siedziała w głowie i w sercu, widać czuł, że chce coś z nią zrobić, a wykraczała poza ramy obrazków. Dziś więc o jednym i drugim, ale nie chronologicznie, a właśnie bardziej w kolejności fabularnej: najpierw o książce, potem o filmie.
Co mam powiedzieć o tym co napisał Bartłomiej Sztobryn, by nie zniechęcić autora, ani Was, ale być zupełnie szczerym? Dziwna to powieść i niełatwo się przez kolejne strony przebijać. Poza warstwą dość oczywistej akcji, pełno tu bowiem fragmentów, które tą opowieść rozbudowują w dziwne strony - jakieś rozważania filozoficzno-teologiczne, fragmenty pamiętników, wspomnień, mieszają się postacie oraz płaszczyzny czasowe. Z jednej strony: to dobrze, że pisarz próbuje rozbudować tło, dać szersze spojrzenie, ale mam wrażenie, że tym razem trochę przekombinował i to może zniechęcać do lektury.


W największym uproszczeniu to opowieść o dzieciakach, które mając kiepską sytuację domową, szukają akceptacji i swojego miejsca w grupie rówieśniczej, na ulicy, niejednokrotnie przekraczając jakieś normy społeczne. To nie są źli ludzie, ale po prostu doświadczenie życiowe raczej nie obdarzało ich specjalnie wieloma okazjami do bycia głaskanym, nastawieni są raczej do ludzi niechętnie, czasem nawet agresywnie. Bunt na zewnątrz i niejednokrotnie ogromne pokłady wrażliwości, cierpienia i pragnienia ciepła wewnątrz. Takie dzieciaki stanowią podatny grunt dla wszelkiego rodzaju manipulacji, bo każdy przejaw życzliwości, ciepła, po pierwszym odruchu zdziwienia, może sprawić, że przylgną do kogoś/czegoś na dobre. To książka o Oli, jednej z takich dziewczyn, które spędzają większość czasu poza domem. Czuła się wolna? I owszem. Czy pragnęła czegoś innego? Pewnie tak. I łatwo weszła w nauki Brata Jana, samozwańczego przywódcy Stowarzyszenia Odnowy Ducha, który wszystkim przygarnianym do wspólnoty obiecywał zapełnienie pustki czymś bardziej prawdziwym.
Sami musicie ocenić jak została opisana sekta, jej nauki, ja nie ukrywam, że byłem trochę zdziwiony, bo czułem jakiś dysonans między pierwszą, a drugą połową książki. Czasem stosuje się takie rozwiązanie - początkowo nie dostrzega się żadnych wad, nie czuje wątpliwości, wszystkie sprzeczności i ataki z zewnątrz obalane są przez opiekunów bez problemu. Potem niektórzy stają się fanatycznymi obrońcami, a inni zaczynają dostrzegać przepaść między teorią, a praktyką. U Sztobryna następuje to w formie szoku dla bohaterki, ale i czytelnik może poczuć się nieźle zmieszany nagłym zwrotem w opisywanych wydarzeniach i postępowaniu niektórych postaci.
Do warstwy psychologiczno-emocjonalnej dodajcie jeszcze wątki z pogranicza fantastyki, czyli super moce, które mają być przekazywane członkom sekty przez jej przywódcę. Eksperymenty i zamieszanie wokół nich byłoby dość ciekawe, szkoda jedynie, że całość idzie dzięki temu trochę w stronę marvelowskich komiksów, scen walk i sztuczek, za którymi nie przepadam. Wolałbym, żeby autor skoncentrował się na psychice młodych ludzi skonfrontowanych z prawdą o tym, że być może źle zainwestowali miesiące swojego życia, że znowu ktoś chciał ich oszukać, wykorzystać lub skrzywdzić. Do tego całe te fajerwerki byłyby nawet niepotrzebne.
Podsumowując - jak dla mnie powieść trochę przekombinowana, wiele scen i wątków kompletnie zbędnych, zabrakło za to ciekawszego pomysłu na finał. 

Warto jednak dodać, że autor i wydawca zdecydowali się na ciekawy ruch: 2 zł z każdego egzemplarza autor przekazuje Fundacji Po Drugie, która pomaga nastolatkom z bezdomnością.


Dzikuska, która pierwotnie pojawiła się jako pierwsza wrzuca nas od początku w pewną sytuację, której początek można poznać można było dopiero później w powieści. Dziewczyna, która ma jakąś moc, nie do końca nad nią panująca, ścigana przez ludzi, którzy próbują ją schwycić lub zniszczyć, żyje w stanie nieustannego zagrożenia. Ulica zmusza ją do kombinowania, czasem do przemocy. Ramy tego uniwersum przypominają nasz świat, ale z tym dodatkiem, że na jego obrzeżach funkcjonują ludzie, posiadają siły ponadnaturalne. Dwie młode dziewczyny: telepatka Iga i telekinetyczka Ola, łączą siły w walce z tymi, którzy chcą, wszystkie moce podlegały ich kontroli.

Okładka nie powala, ale w środku jest trochę ciekawiej. Za całość odpowiadało trio: Bartłomiej Sztobryn, odpowiedzialny za scenariusz, Anna Turkiewicz, pracująca nad rysunkiem oraz Ryszard Łobos odpowiedzialny za kolor i liternictwo. Powiedziałbym, że klimat bardziej tworzą tu właśnie kolory, niż same rysunki, ale pewnie spece od komiksu zjedzą mnie za to żywcem. No co zrobię - takie mam odczucia. Potencjał na pewno w tej historii jest, ale ona z góry aż prosiła się o cykl, którego jak na razie kontynuacji chyba na horyzoncie nie widać. Doczekaliśmy się za to prequela w formie powieści. To niestety też w moim przypadku nie do końca "zażarło".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz