czwartek, 6 stycznia 2022

Polski e-sport - Karol Kopańko, czyli a mówili, że to strata czasu

Czytałem to chyba ponad pół roku, zostawiwszy ten egzemplarz jako lekturę "do kibelka", podczytując sobie po kawałeczku i próbując wczuć się w te emocje. Trzeba to powiedzieć wprost: to książka raczej dla tych, którzy spędzili trochę czasu na graniu przy komputerze lub konsoli, poczuli tą adrenalinę, będą więc rozumieć o czym pisze Karol Kopańko. Nie chodzi nawet o używane słownictwo, dla niektórych dość hermetyczne, ale raczej o podejście do aktywności bohaterów. O ile rozumiemy sportowców, o tyle granie wciąż nie kojarzy nam się ze sportem, ani też z pomysłem na życie. Tymczasem ta książka udowadnia, że może to być i jednym i drugim.


Każdy rozdział to historia ludzi, którzy kładli podwaliny pod polski e-sport - od tych, którzy organizowali pierwsze turnieje, moderowali społeczności w internecie, komentowali gry, robili transmisje lub też poświęcali się całkowicie jakiejś grze. Kopańko pokazuje drogę od piwnicznych kafejek do dużych hal, od biedowania do naprawdę sporych pieniędzy (czasem z turnieju udawało się przywieść nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów). Najczęściej te początki to ludzie bardzo młodzi, tym bardziej może to być interesujące dla dzisiejszych nastolatków i ich rodziców, którzy być może mają obawy, że to strata czasu i nic nigdy z tego nie będzie. A może jednak? W końcu przy sporych inwestycjach w treningi, podobnie jak w sporcie, co któremuś udaje się udowodnić, że Polak może być w czołówce światowej. Ciekawe jest też czytanie jak w wieku lat 20, czy niewiele później, większość z nich doświadczała kryzysu i musiała szukać innego pomysłu na siebie - co dalej, bo samo granie pochłania zbyt dużo życia. Gdzie czas dla rodziny, dziewczyny, jakieś hobby, skoro tyle czasu pochłania komputer. Treningi profesjonalnych zespołów graczy mogą wymagać mieszkania razem nawet 10 miesięcy w roku, gdzie każda godzina jest podporządkowana pewnemu rytmowi. Może to dobre dla nastolatków, ale co dalej? Część z nich odnalazła się jako trenerzy, konsultanci, testerzy albo i producenci gier, więc zostali w branży, część odeszła do innych biznesów, ale chyba tęskni za tymi emocjami. 

Ta książka to właśnie dotknięcie emocji towarzyszących zarówno porażkom jak i sukcesom. Warto mieć przy czytaniu komórkę, bo autor przygotował masę świetnych filmików (kody QR) pokazujących np. fragmenty zawodów. Warto takie sceny sobie odtworzyć, żeby zrozumieć o co biega i przestać się dziwić temu, że dziesiątki tysięcy ludzi może być zainteresowanych tym, by przyjechać na stadion dopingować i oglądać swoich ulubieńców. I to nie facetów w których gatkach biegających za piłką, tylko ludzi siedzących przed ekranami i wyczyniających nad klawiaturą, myszką lub padem prawdziwie mistrzowskie sztuczki. Bezmyślne? O jak bardzo można się pomylić nad takim uproszczeniem. Tu liczy się nie tylko refleks palców, ale i wytrzymałość psychiczna, umiejętności taktyczne, czy podejmowania szybkich decyzji.

Ciekawe. Choć to nie moja bajka.

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję! Mam nadzieję, że spędziłeś przyjemne chwile na lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytane długo ale to chyba dlatego że nie znam tego środowiska, sam mało już gram. Było to ciekawe spojrzenie na coś dla mnie nowego

      Usuń