sobota, 15 stycznia 2022

Ludzie z Placu Słońca – Aleksandra Lipczak, czyli Hiszpania spoza folderów turystycznych

Trudno tę książkę przypisać konkretnej kategorii; to coś pomiędzy reportażem, książką podróżniczą a rozprawką socjologiczną. Autorka w swojej podróży po Hiszpanii odwiedza zarówno zabytki jak i archiwa, jednak przede wszystkim rozmawia i słucha ludzi. Ich historie składają się na historię Hiszpanii i są dowodem na to, że nic nie jest nam dane raz na zawsze, że to co dziś jest dla nas radością – przy niesprzyjających wiatrach – może stać się przekleństwem. Rozmawia z ludźmi, z którymi turyści raczej nie rozmawiają w pogoni za fotkami przy znanych zabytkach czy atrakcjach widokowych. Rozmawia z ludźmi, którzy przeżyli faszyzm czasów Franco, pamiętają go i cały czas żyją w mroku jaki po nim pozostał. Rozmawia z ludźmi, którzy kilkadziesiąt lat ukrywali się we własnym kraju, domu, bo bali się, że sąsiad wyda ich na śmierć. Rozmawiała z ludźmi, którzy po zakończeniu rządów Franco sami, na własną rękę, za własne pieniądze, szukali grobów swoich bliskich zabitych w wojnie domowej. Koniec epoki Franco to nie tylko ogrom zamordowanych ofiar, to także szkodliwa pozostałość jego epoki w sferze kulturalnej i społecznej, szczególnie dotyczącej sytuacji kobiet. Kiedy czyta się o tym jakie przypisywano jej funkcje i jakie miała spełniać zadania, a jednocześnie jakim karom można ją było poddać za niesubordynację, nasuwa się nieodparte wrażenie, że nasi prawicowi politycy usilnie dążą do tego, by i nam, współczesnym Polkom, zgotować podobny los.


To nie jest Hiszpania z folderu turystycznego, to Hiszpania widziana z okien starego autobusu, piaszczystej drogi czy z górskiej ścieżki. Autorka opisuje wiele spotkań i sytuacji, które zaobserwowała lub o których jej opowiedziano, a to z kolei tworzy barwną, choć często poruszającą, mozaikę społeczeństwa hiszpańskiego, które do tej pory leczy rany po epoce faszyzmu, ale również po nieudanych eksperymentach gospodarczych i kryzysie jaki dotknął Hiszpanię nie tak dawno. Z tych rozmów wyłania się Hiszpania z rozdarciami wewnętrznymi, różnicami, które są trudne pogodzenia (skąd my to znamy?).

Autorka słucha tego co boli: o skutkach boomu budowlanego, który zrobił z ludzi niebogatych – nędzarzy bez dachu nad głową, o kryzysie finansowym, ogromnym bezrobociu, o bezradności i bezsilności w starciu z własnym rządem. Ale również o silnym sprzeciwie wobec władzy kościelnej, silnej solidarności zrodzonej z obojętności władz, otwarciu na kosztowanie wszystkich stron życia dotąd zakazywanych, co doprowadziło do zaskakujących czasami przemian.

Przemierza Hiszpanię wzdłuż i wszerz i słucha. O tym, że Katalonia pragnie niezależności i o tym, że Barcelona skarży się na nadmiar turystów, a także o problemach z uchodźcami. O tym, że w Hiszpanii nie ma wyspecjalizowanego laboratorium, które badałoby DNA osób, ofiar wojny domowej, odgrzebanych z bezimiennych grobów, które można by oddać rodzinie i zamknąć żałobę. O burmistrzu, który z niewielkiej wioseczki uczynił znane miejsce w Hiszpanii, bo jako jeden z pierwszych, po wprowadzeniu odpowiednich ustaw – bez oglądania się na władze kościelne – zaczął udzielać ślubów parom jednopłciowym.

Często jest „straszno”, czasem jest smutno, czasem się uśmiechniemy, niekiedy czegoś pozazdrościmy… ale warto to wiedzieć.

Polecam.

MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz