niedziela, 9 stycznia 2022

Wiatr - Igor Brejdygant, czyli dawno nie byłem tak rozczarowany

Jak by tu podsumować wrażenia z wysłuchania tego audiobooka? Rysa i układ mi się podobały, więc autor miał u mnie od początku fory, ale im dalej "w las", tym bardziej zachodziłem w głowę: o co biega. Klimat świetny, bo faktycznie wchodzimy w atmosferę gór, zaśnieżonego miasta, mieszkańców dość niechętnych przyjezdnym, no i te zagadki... Od początku wchodzimy bowiem w bardzo gęstą sieć niedopowiedzeń, kłamstw, sekretów.
Dość szybko jednak czujemy, że dzieje się coś dziwnego i nie da się tego wytłumaczyć jedynie tym, iż bohatera ktoś próbuje wprowadzić w błąd. Kombinowałem sobie: może chodzi o ten alkohol, który wlewa on w siebie w sporych ilościach? Może to jakaś choroba psychiczna, gdzie zaciera się granica pomiędzy urojeniami i tym co realne, miesza się czas i ludzie?
Nie chcę zdradzać Wam tego jak zagadkę rozwiązał autor, ale uwierzcie: dawno nie byłem tak rozczarowany. Chyba wolałbym nawet tego nie zaczynać, żeby nie narobić sobie smaku i czuć tej frustracji i nie gadać do siebie: Boże, ale głupota.
Wawrzyniec, pisarz z Warszawy w swoich poszukiwaniach rozwiązania niepokojących go pytań o okoliczności śmierci małżeństwa z Zakopanego, wydawał się interesujący. Nawet to jego szarpanie się w różne strony, dziwne relacje z kobietami, czy wreszcie picie, o którym wspomniałem, byłbym w stanie wybaczyć. Bohater który drażni i którego postępowanie się nie rozumie, który łazi bez sensu i niewiele z tego wynika, to nie nowość (tak reklamowany mi Mendoza). Autor musi jednak znaleźć jakiś sposób na to, by mimo wszystko do historii nas przekonać. To się niestety Brejdygantowi kompletnie nie udaje. Przecież tu nie chodziło jedynie o podrzucenie nam jakichkolwiek odpowiedzi na pytania: czemu wyszli w takie warunki ze schroniska, czemu nie uciekali, czy ktoś mógł wywołać lawinę specjalnie. Odpowiedzi muszą być wiarygodne, jakoś wiązać się ze "śledztwem". 
Niewiarygodne od strony psychologicznej, prawdopodobieństwa w fabule. I więcej nie ma co o tym gadać. Jedyne chyba co polubiłem tu, to sposób budowania postaci pobocznych, w większości dziwnie niepokojących, zagadkowych. Och żeby tylko ładnie to wykorzystać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz