Ta książka to relacje naocznych świadków i uczestników (żołnierzy, lekarzy, sanitariuszy itp.), którzy przeżyli koszmar wojny rosyjsko-afgańskiej prowadzonej w latach 1979-1989 na terenie Afganistanu. To również zbiór rozmów z matkami, ojcami, żonami i narzeczonymi, którzy po powrocie żołnierzy z frontu patrzyli na to co ta wojna uczyniła z ich bliskimi… Nie jest to łatwa lektura. Wielokroć czytając dziękowałam opatrzności, że nikt z moich bliskich nie musiał doświadczać tego, co ci młodzi ludzie mówiący po rosyjsku.
Nabór oparty był na rozkazie, populistycznej propagandzie i ordynarnym kłamstwie. Młodym ludziom wmawiano, że jadą budować, naprawiać, pomagać; na miejscu okazywało się dopiero gdzie i po co przyjechali. Inaczej sprawa wygląda gdy broni się kraju przed najeźdźcą, a inaczej, gdy nie wiesz po co i dlaczego każą ci strzelać do Afgańczyków. Nie jest jednak dla autorki najistotniejsze kto i dlaczego bierze udział w tej wojennej paranoi. Autorkę bardziej interesuje co ta wojna uczyniła z mózgami tych młodych ludzi, że wracając do domu z wojny nie są w stanie funkcjonować normalnie (udaje się to niewielkiej grupce z nich). Przykłady nieradzenia sobie po powrocie do normalności podnoszą włosy na głowie. A przecież ci ludzie, często z objawami stresu pourazowego lub w jakimś kolejnym stadium traumy po przeżyciach wojennych, zostali pozbawieni jakiejkolwiek pomocy psychologicznej, często w ogóle pozostawieni sami sobie bez pomocy lekarskiej i finansowej. Często również byli deprecjonowani za udział w tej wojnie przez swoich rówieśników, którzy na niej nie byli. Ta książka to obraz piekła młodych ludzi wrzuconych przez polityków w tryby wojenne, a z drugiej strony opis hektolitrów łez wypłakanych przez ich najbliższych. I tylko ta nadzieja, żeby przed ich drzwiami nigdy nie stanęli wojskowi przywożąc ich dzieci w cynowej trumnie...
Swietłana Aleksijewicz w sposób bezwzględny rozprawia się z romantycznym wizerunkiem wojny i szlachetnego bohaterstwa. Wręcz przeciwnie – pokazuje bezmiar bezsensu wojny, dyskredytuje jej obraz, a jednocześnie burzy obraz „wielkiej, świętej i nieskalanej Armii Czerwonej” (za tę książkę ciągano autorkę po sądach).
Boję się wojny. Nie lubię nawet o niej czytać. Wystarczy mi tego co opowiadali mi dziadkowie i rodzice o II wojnie światowej. Ale lubię tę autorkę, jej sposób patrzenia na historię poprzez najprostszego człowieka… i tu się nie zawiodłam, choć i łzę uroniłam i emocje mi poszarpała. Wystarczy sobie jedynie wyobrazić co czyni z mózgiem, ze świadomością 18-20-latka wojna, w której uczestniczy od 3 do 10 lat. Jak zdeformowane na trwałe musi zostać jego postrzeganie świata i otaczającej go rzeczywistości.
Wojna to początkowo wiara w ideały podsuwane przez propagandę, siła posłuszeństwa rozkazom, choćby najgłupszym, a potem refleksja nad tym jak zdołano zmanipulować jednostkę ludzką i do czego ją zmusić. Wojna to cierpienie, to upodlenie, odhumanizowanie wszystkiego co ludzkie. Wojna to nie przygoda. Wojna to krew, gorycz, smutek i rozpacz. Po obu stronach barykady. Wojna nie ma wygranych.
Tę książkę powinien przeczytać każdy kto widzi wojnę poprzez jakiekolwiek ideały i przygodę. A przede wszystkim ci, którzy bezgranicznie i bezrefleksyjnie wierzą politykom. Ta książka to odtrutka na wszelką wojenną propagandę.
Polecam
MaGa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz