Lato sprawia, że szukam lektur lżejszych (a przynajmniej pomiędzy tymi poważniejszymi), więc na tapecie różne komedie kryminalne. Niestety jak się okazuje to gatunek wcale nie taki prosty.
"W tym domu straszę" trudno nazwać nawet kryminałem, choć jakaś zagadka tam jest. Nie nazwałbym tego niestety również komedią, no chyba że ktoś ma bardzo specyficzne poczucie humoru. Co może być zabawnego drodzy Państwo w tym, że ktoś zakłada za luźną spódnicę i potem ona spada w jakiejś super poważnej sytuacji... Ha ha ha, no boki zrywać. Bohaterka, czyli młoda dziewczyna o imieniu Iskra jest dość zakręcona, popełnia sporo błędów, jest jednak w tym wszystkim średnio zabawna. To co gdzieś w głowie sobie powtarza, robiąc bardzo często rzeczy, których by nie chciała, jakoś nie wywołuje śmiechu.
Całość zresztą jest napisana dość chaotycznie, więc nawet jeżeli byłyby jakieś zabawne sceny (potencjał ma babcia, którą Iskra ma się opiekować, a która ma niespożyte siły witalne), to one się rozmywają w ogólnym galimatiasie. Jakieś duchy, jakieś udawanie duchów, kłamstwa, domysły, ukrywanie... Żeby to sensownie ułożyć w fabułę, może i coś by z tego wyszło, autorka chyba jednak przekonana była, że wystarczy zwariowany ciąg scen, których nie trzeba tłumaczyć ani wiązać (bo finał to raczej kpina), bo w jej głowie to wszystko się łączy i jest zabawne.
Gdy się czyta, nie jest.
Jak wspomniałem najciekawszy byłby wątek opieki nad babcią dziewczyny - staruszka ma swoje przyzwyczajenia i za nic nie chce przyjąć do wiadomości czemu miałaby zrezygnować np. z alkoholu, słodyczy, czy facetów, co oburza wnuczkę. Stary, wielki dom, w którym obie teraz muszą przez jakiś czas egzystować wydaje się za ciasny dla nich obu. A ponieważ podobno są w nim też i duchy (słabo ten motyw wykorzystany, oj słabo), to i napięć coraz więcej. Szkoda tylko, że zmierza do wszystko tak naprawdę donikąd. Ani specjalnie dużo prawdziwych sekretów, napięć, ani też humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz