wtorek, 15 czerwca 2021

Kolacja dla głupca, czyli jak w jeden wieczór zmienić patrzenie na świat

Och jak cudownie wrócić do przeżyć teatralnych, do tych wyjątkowych wieczorów, których się wyczekuje i potem z uśmiechem wspomina. Po długiej przerwie chyba wszyscy jesteśmy stęsknienie - i widzowie i aktorzy. Zwłaszcza gdy przygotowywane przez nich spektakle długo czekały na premierę. W przypadku "Kolacji dla głupca" zdaje się, że od pierwszych przedpremierowych pokazów upłynął rok. I wreszcie oficjalna premiera na scenie SPEKTALOVE, czyli w Małej Warszawie, a następnie pokazy w całej Polsce. Warto więc szukać na stronach z biletami spektakli w swojej okolicy. To przecież nie tylko dobry tekst komediowy Francisa Vebera, który od lat wystawiany jest z powodzeniem w różnych teatrach (m.in. w Ateneum), ale i obsada wyborna.
Choć być może wiele osób przyciągnie początkowo nazwisko Cezarego Żaka (nie tylko jedna z głównych ról, ale i reżyseria), to zapewniam, że i pozostali aktorzy dostarczą Wam sporo dobrej zabawy. A niezaprzeczalną gwiazdą tego wieczoru okazał się...


Ale o tym za chwilę, dobrze?
Najpierw parę zdań o samej fabule, choć pewnie jest znana. Tytułowa kolacja dla głupca, to nazwa zabawy jaką grupa bogaczy urządza sobie co tydzień, konkurując ze sobą w tym kto przyprowadzi na kolację większego dziwaka, ekscentryka, jednym słowem kogoś z kogo będą mogli się nabijać cały wieczór. Bogaty wydawca Pierre Brochant (Żak) właśnie umówił się na spotkanie z jedną z takich osób, którą wytypował sobie na ofiarę mogącą zapewnić mu zwycięstwo. Francois Pignon (Bartłomiej Topa) to przeciętny pracownik ministerstwa finansów, który od lat skleja z zapałek modele słynnych budowli i potrafi o nich opowiadać nawet wtedy gdy nikt nie jest tym zainteresowany. Ma swoje dziwactwa, potrafi być zakręcony jak słoik, ale komu się nie zdarza? Tu śmiech jest efektem nawet nie tyle komedii pomyłek, ale dobrych chęci, które jak wiemy nie zawsze wystarczą do tego, by rozwiązać jakiś problem. Ba, czasem mogą nawet wszystko jeszcze bardziej skomplikować.  


To właśnie Bartłomiej Topa kradnie prawie każdą scenę, w której się pojawia i zyskuje naszą sympatię. O ile Brochant w wykonaniu Żaka jest skupiony na sobie, potrafi być arogancki, to Pignon grany przez Topę to czysta dobroduszność, choć jak wspomniałem, emocje nie zawsze pomagają mu by spełnić wszystkie pokładane w nim oczekiwania. Ten duet aktorski sprawdza się świetnie na scenie, a rozmowy telefoniczne to istne perełki humoru. Ciekawym pomysłem reżyserskim są dość zwariowane wstawki parodystyczne Michała Zielińskiego (tu w podwójnej roli), przyjmowane entuzjastycznie przez widownię - średnio pasują do całości, ale wprowadzają też sporą dawkę luzu, który wyczuwało się, że udziela się wszystkim na scenie. Dobre tempo, brak dłużyzn, świetna gra aktorska, sprawiają że wieczór z "Kolacją dla głupca" uznaję za bardzo udany i spektakl polecam. Szczególnie tym, którzy lubią lekkie, inteligentne komedie.

Grają: Cezary Żak, Bartłomiej Topa, Małgorzata Pieczyńska, Agnieszka Więdłocha/Marta Chodorowska, Witold Dębicki, Michał Zieliński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz