Lektura z ostatniego DKK, choć nikogo nie zachwyciła, okazała się całkiem inspirującym tematem do długiej dyskusji - nie tylko na temat książki, ale wielu wątków, które każdy na własną rękę sobie w niej znalazł jako warte poruszenia. Przeszliśmy od analizy upadku obyczajów (sic!) i rodziny tradycyjnej (!), przyglądaniu się moralności młodych ludzi i ich systemowi wartości aż po pytanie na ile podziały społeczno-klasowe, wciąż mogą determinować czyjś los.
Jak widać cienka książka i dość prosta fabuła wcale nie musi oznaczać, że nie ma o czym rozmawiać. Nawet jeżeli bohaterka irytuje, to chce się ją lepiej zrozumieć, zastanowić nad tym jaką dla niej przyszłość widzimy.
Młode, wyzwolone, niezależne. Trochę obrazów kobiet tego typu już było, postać stworzona przez Bohman jest jednak trochę inna. Pełna kompleksów związanych z pochodzeniem, jakiegoś niezdecydowania, niby mająca jakieś swoje pragnienia, ale niewiele z nimi robi. Płynie przez życie, jakby zdana na to co przyniesie jej los. Nie lubi swojej pracy (pomaga na kuchni w szpitalu), ale innej nie znalazła, wymyśliła sobie kierunek studiów (chce zostać pisarką), ale słabo się w to angażuje, częściej mówi o tym co jej się nie podoba, czego nie lubi (choć też głośno tego nie wyraża), niż to czym by się pozytywnie ekscytowała. Autorka nawet nie daje nam poznać jej imienia, czyniąc jeszcze bardziej niedookreśloną. A jednak ciekawą.
Niby mamy klasyczny romans z żonatym facetem, jednak gdy wchodzi w niego świadoma siebie kobieta (mimo że młoda), to jakoś inaczej na to patrzymy. Ofiara, czy modliszka próbująca odbić bogatego faceta, który jej imponuje? Co daje jej ta relacja, która w dodatku w ciekawy sposób się zmienia? Nagle zamiast uwodzicielki, widzimy w niej po prostu kogoś szukającego ciepła, komplementów, pożądania, kogoś kto pozwoli się wykorzystać, byle nie utracić tego co dało jej chwile szczęścia.
Ta druga. No bo jest oczywiście i żona. Rodzina, której tamten nie zostawi. Ona jest z doskoku, w wolnej chwili, musi czekać na znak, a tamta ma go cały czas, nawet jeżeli tylko pozornie. Te pozory, utrzymywanie fikcji, są tu równie ważne jak i marzenia o tym, by żyć tak jak oni - bogaci, wykształceni i z klasą. Pojawiają się nawiązania do Dostojewskiego, choć nawet bez nich ta powieść mogłaby zaciekawić. Trzeba jedynie chwilkę zatrzymać się nie tyle nad pojedynczymi fragmentami, ale klimatem całości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz