Tymczasem "Mroczne cienie" od początku trąciły kiczem - to produkcja zdaje się z lat 60, serialowy koszmarek, opera mydlana z wątkami demonicznymi nie jest tak komediowa jak Rodzina Adamsów, ale jej fabuła jest zbyt prosta i dziecinna jak na poważny film dla dorosłych.
A kasy widać wpompowano w to więcej chyba niż w poprzednie filmy, bo efektów sporo. W pastiszowej konwencji pewnie niektórzy będą się dobrze bawić, ale jak dla mnie niestety to "wypadek przy pracy" i można sobie spokojnie darować go śledząc filmografię Burtona. A czy warto zobaczyć Deppa w roli wampira, który wstaje z grobu po 200 latach i stara się zawalczyć o swoich potomków? Jak ktoś lubi jego wygłupy to warto.

Tu również materiał wyjściowy jest wtórny - ale połączenie musicalu, jego mrocznej atmosfery z wyobraźnią Burtona dało świetny efekt. Oczywiście nie wszystkim się musi podobać - aktorzy nie są doskonali w swoich śpiewanych kwestiach, cała historia pełna jest przemocy, zła i brudu, mimo wszystko trudno odmówić filmowi klimatu i tego, że zostaje w głowie.
Ponury to obraz, jak na musical na pewno nie z tych, które wpadają w ucho. Zadziwiająca mieszanka - horror i opowieść o miłości w scenerii Londynu jakiego dawno na ekranie nie widzieliśmy. Film dziwny, ale bardzo go lubię.
"Mroczne cienie" były dość średnie :/
OdpowiedzUsuńJools and her books
niestety
Usuń