![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTgs_JGAEqPDE2X0qOP4k9Ioo0N8XurMFH3vflF4-vB76hrD-BR5-wGnPpxE0f0ukv2cBzLzGL0y2TPSyaU2y1Op5GhYp1bBas0l53BwzkfcQnMF1npWC0dlEqtmkh-bF0-hMtd_jl117G/s1600/7821522.6.jpg)
Co w nim oryginalnego? Oto świat, w którym zgodnie z prawem można posiadać jedynie jedno dziecko. Przeludnienie sprawiło, że restrykcje są bardzo ostre - pociechy odbierane są zaraz po urodzeniu, a te które przeżyły rejestrowane w specjalnych bankach danych i jedynie one mogą poruszać się, choć i tak z pewnym ograniczeniami. Pewien człowiek tak kochał swoje dzieci, że wymyślił sposób na przechytrzenie systemu - skoro wszystkie siedmioraczki są płci żeńskiej i w miarę do siebie podobne, to będą korzystać z jednej tożsamości, po prostu wychodząc z domu w inne dni tygodnia.
Po latach widzimy je, gdy mają już dobrą pracę, pieniądze i dalej nieźle sobie radzą z oszukiwaniem systemu. Do czasu. Bo gdy jedna z nich nie wraca do domu, zaczyna się robić nerwowo.
Potem już mamy nawalankę i schematyczne rozwiązania, tak w postępowaniu tych "dobrych" (Noomi Rapace w siedmiu rolach) i "złych" (Glenn Close). Ci którzy lubią kino akcji, obejrzą z zadowoleniem, szybko chyba jednak zapomną o tej produkcji, bo poza samym pomysłem na punkt wyjścia, nie ma w nim nic oryginalnego. Przeciętniak.
Spytacie co tam na horyzoncie Notatnikowym w filmach? Na pewno Wielka, pewnie Dziki Bill z seriali, no i kolejna dawka staroci oraz kina studyjnego, które wolę od miałkiej rozrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz