niedziela, 20 października 2019

Joker, czyli po prostu wgniata w fotel

Intensywny weekend, ale postanowiłem napisać w najbliższych dniach dwie notki które we mnie "siedzą" od dłuższego czasu. I brak czasu i odpowiednich słów, by wyrazić wszystkie emocje. Ale spróbuję. Dziś film, jutro lektura.

Joker. W głowie natychmiast wszystkim uruchamiają się obrazki z filmów o Batmanie, komiksowe historyjki jakimi fascynują się dzieciaki i nieliczni dorośli, którzy nadal kochają być dziećmi.
No nie, ten film nie ma w sobie nic komiksowego, choć wprost nawiązuje do niektórych wydarzeń, ma być dla nich prequelem. To nie jest kino akcji, a mroczny dramat psychologiczny, pokazujący jak z odrzucenia, frustracji i samotności, może narodzić się coś destrukcyjnego. Ten film zachwycił mnie i przeraził jednocześnie.




Joaquin Phoenix stworzył postać, której współczujemy, rozumiemy, a z drugiej strony, postać od której nas odrzuca. Arthur Fleck nie ma w życiu lekko. Jego zaburzenie neurologiczne sprawiają, że nie może mieć nadziei na jakąś sensowną pracę, mieszka z matką w kiepskich warunkach, z resztą podobnie jak wielu jemu podobnych w czasach kryzysu. Pomoc państwa? Wolne żarty. Nawet darmowe wsparcie terapeutyczne właśnie jest likwidowane w ramach oszczędności. Nie zawsze radzi sobie z emocjami, czasem reaguje nieadekwatnie do sytuacji, nie wyczuwa oczekiwań innych, nie ma w nim empatii, ale to nie do końca jego wina. Jest chory, ale choć niektórzy zdają sobie z tego sprawę, nie czują wobec niego wyrozumiałości, tylko odrzucają jako dziwaka. Czy taki ktoś, pełen nerwic, kto prawie nigdy nie doświadcza wewnętrznej radości, może stać się, tak jak o tym marzy, sławnym komikiem, który daje ludziom radość? Trudno to sobie wyobrazić.
Todd długo jednak będzie próbował radzić sobie z życiem mimo odrzucania, przemocy, braku akceptacji, gdy dojdzie jednak do pewnej granicy i ją przekroczy, dozna przemiany... Skoro nie czuje nic, jest mu już wszystko jedno, nie ma w sobie też lęku, staje się kompletnie nieprzewidywalny. I tym samym groźny. 


Oczywiście - historia jest poprowadzona tak, byśmy rozumieli przyczyny złości bohatera i sporej części mieszkańców miasta, którzy mówią o niesprawiedliwości, o podziale między nielicznymi bogatymi i biedną większością. Tylko przecież to nie usprawiedliwia przemocy. A ten film pokazuje ją tak, jakby szał, który ogarnia ludzi miał uzasadnienie, był jakimś wyzwoleniem i zburzeniem starego porządku. Ciarki jakie przechodziły mnie podczas seansu podobno są nie tylko moim doświadczeniem. To właśnie budzi we mnie jakiś sprzeciw i ogromny dysonans: oglądam film, który mnie zachwyca (długo wymieniać: muzyka, zdjęcia, genialna rola Phoenixa, klimat), a jednocześnie mam odczucie, że jest w nim jakiś pierwiastek zła, że poprzez jego usprawiedliwianie twórcy igrają z ogniem pokazując nie tylko historię tego jak zrodziła się postać jednego z najsłynniejszych czarnych charakterów, ale pokazują go jako tragiczną i fascynującą postać wyrastającą na niezależnego bohatera, symbol sprzeciwu dla tych, którzy nie odnajdują dla siebie miejsca w społeczeństwie. Nie brakuje psychopatów, dla których to może być zachęta do tego, by przejść w podobny sposób do historii.
Poruszające i chyba nic od dawna nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego wrażenia.

3 komentarze:

  1. Czemu drogi Notatniku piszesz „Todd Philips”, skoro bohater przedstawiał się jako Artur Fleck? Ciekaw jestem, bo może coś przegapiłem. Koniec filmu pozostawia mieć nadzieję na kontynuację, zakończenie pozostaje otwarte. Myślisz, że będzie Joker 2?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione :) niestety jak piszę na szybko czasem zdarzają się błędy- przepraszam. Miałem napisac cos o rezyserze i stąd jego nazwisko mialem w głowie.
      Kontynuacja? Nie wiem. Chyba juz klimat bylby inny. Ale jezeli serie komiksowe poszlyby w takim kierunku, głębi psychologicznej nie tylko akcji cieszylbym się bardzo

      Usuń
  2. Film pokazał drugą stronę opowieści o Batmanie i Jokerze, z bardzo ciekawej perspektywy. Choć Batman wydawał się mimo swoich nietypowych metod - jednym z tych dobrych - motyw tego jak zachował się jego tata w stosunku do Jokera pokazuje inne oblicze, nadając światło na szaleństwo Jokera i lekko ocieplając wizerunek. Jestem ciekaw jakie byłyby losy Jokera, gdyby w pewnym momencie pomoc została mu od strony rodziny Batmana udzielona :)

    OdpowiedzUsuń