A przecież "Znaki" mają spory potencjał - niezła obsada, choć odbiegająca od sztampy, tajemniczy klimat, świetne plenery. Ktoś jednak pracując nad scenariuszem chyba miał pomysły jedynie na rozrysowanie postaci, bo główna intryga to niestety powielanie schematów i odgrzewane kotlety. Tak jakby wszystko co dzieje się w Górach Sowich musiało koniecznie kończyć się na tajemniczej broni wymyślanej przez hitlerowców. Dobrze, że pociągu ze złotem na razie do tego nie dorzucili.
A przy pierwszym odcinku było tak miło...
Niewielkie miasteczko, gdzie ludzie niechętnie otwierają się przed obcymi, policjant, który trafia tu trochę w ramach zsyłki i wprowadzający swoje porządki - to niby klasyczne otwarcie, twórcy zafundowali nam jednak sporą ilość postaci, zarysowanych już na początku pobocznych wątków, tak że jeżeli można by narzekać do na nadmiar niż brak czegoś interesującego. Najfajniej zapowiadał się wątek z tajemniczym przywódcą jakiejś sekty, który ma swoich oddanych wiernych - sporo rzeczy można z tym powiązać. Oczywiście morderstwa kobiet pewnie będą miały inne wyjaśnienie i to jest jedynie na podpuchę, muszę jednak przyznać, że otwarcie serial miał niezłe.
Potem dokładano kolejne sprawy, postacie i tak naprawdę wiele z nich nie miały nic wspólnego z wątkiem głównym, były trochę na siłę wciśnięte, chyba na zasadzie: nie może być nudno. Tylko chyba scenarzyści zapomnieli, że w kryminale nie wolno jednak porzucać głównego tematu, nie mnoży się zagadek w nieskończoność, skoro każda prowadzi w inną stronę. Miało być tajemniczo, a chwilami robi się groteskowo (wątek z kupcem staroci).
Oglądam, ale czuję się coraz bardziej rozczarowany mielizną i schematami. Przyjemność mam jedynie z obsady, gdzie jest sporo mocnych punktów - dobrze wypada i Andrzej Konopka w roli gliniarza, Andrzej Mastalerz jako przewodnik duchowy sekty, w drugim planie choćby Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, czy Rafał Cieszyński z zaskakująco długą brodą. Małe miasteczko pełne jest jakiś sekretów z przeszłości, ale i spraw teraźniejszych, o których niechętnie się mówi. A najlepsze w tym serialu są plenery! Góry Sowie odwiedzić warto i to nie tylko przejazdem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz