piątek, 19 lipca 2024

Omega - Marcin Szczygielski, czyli gdy życie miesza się z grą

Dobre źródło książek Marcina Szczygielskiego, czyli Ewa, podrzuca mi coś nieustannie, więc pewnie jeszcze w lipcu kolejne tytuły, a ja przekonuję się, że facet naprawdę ma sporą wyobraźnię, poczucie humoru, potrafi pisać mądrze i z dużą wrażliwości dla emocjonalności młodych bohaterów i czytelników.


W przypadku Omegi, trochę się zastanawiałem czy przypadkiem nie opisuje jej zbyt dziecinnie, ale to chyba bywa z nastolatkami - niby są już niezależni, podkreślają własne zdanie i granice, ale czasem jak z czymś wyskoczą, to trochę ręce opadają. Dla Joasi, od dłuższego czasu dużo ciekawsze od świata realnego stało się przebywanie w Sieci, granie, rozmawianie z ludźmi którzy grają. Tam właśnie przybrała nick Omega, raczej się nie przyznając do swoich 12 lat.
Dziewczynka mocno przeżyła rozstanie rodziców, jeszcze bardziej chyba zamknęła się w sobie, w swoim świecie. Co mogłoby sprawić, by spojrzała na siebie i na innych jakoś inaczej, nauczyła się trochę empatii, odpowiedzialności, wrażliwości?



Fabuła jest dość szalona, chwilami pełna wizji dość mrocznych, czasem surrealistycznych i nawet Omega, choć przecież obcykana jest z różnymi fantastycznymi pomysłami twórców gier, chwilami jest zaskakiwana. Jeden mail, w którym nieopatrznie kliknęła, zaproszenie do gry, a potem... No właśnie, jej pokój już nie jest ten sam, jej otoczenie już nie jest takie samo, ba, całe jej życie wygląda inaczej. Nie da się z tego wylogować, przerwać, musisz realizować kolejne zadania, choć podpowiedzi przychodzące poprzez sms są delikatnie mówiąc enigmatyczne. Nic nie rozumie, wszystkiego musi uczyć się po drodze, a w dodatku musi brać odpowiedzialność za tych, którzy jej towarzyszą, bo bez tego gry nie uda się skończyć. Dziecko, które początkowo jest jedynie kłopotliwe, wyrasta z każdą misją na coraz większą marudę, krytyka, któremu nic nie pasuje. A babcia? Cudownie było ją ponownie spotkać, ale jak sprawić, by jej znów nie utracić, by wciąż mogła dawać ciepło i wsparcie.

W prawdziwym życiu nie miała przyjaciół, nawet specjalnie jej na tym nie zależało, nie przywiązywała się do nikogo. Teraz wszystko się zmienia. Już nie chce być sama, nawet jeżeli nie zawsze jej towarzysze są super mili, czy pomocni. Uczy się też własnych emocji, wściekając na niesprawiedliwość, czy głupie zasady - przegrywanie to też ważna lekcja. Niektóre poziomy to niezły hardcore (żywe trupy, czy wilkołaki), ale Szczygielski nie epatuje grozą, raczej buduje klimat, a potem rozładowuje napięcie jakimś humorem. Ten magiczny świat, przez który musi przejść bohaterka nie tylko jej wydaje się dziwny i mało logiczny - dla czytelnika też może to wszystko w którymś momencie zrobić się ciut przytłaczające i powtarzalne. Mimo wszystko myślę, że to historia która może spodobać się rodzicom, ze względu na jej przekaz i wartości jakich uczy. A dla młodych? Pewnie spodoba się wartka akcja, szalone lokacje i pomysły Omegi - jej umiejętności komputerowe przyjdzie jej wykorzystać nawet w takim odrealnionym świecie.

Fajne, choć jak na razie poprzednie książki Pana Marcina podobały mi się bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz