niedziela, 14 lipca 2024

Ucieczka Anny - Mattia Corrente, czyli ta pustka jaką nosisz w sobie, ta pustka którą zostawiasz

Kolejne spotkanie z serią z Żurawiem od Wydawnictwa BoWiem (Uniwersytet Jagielloński) i znowu całkiem smakowita, nieoczywista historia. Ostatnie powieści z tego cyklu jakie wpadają mi w ręce mocno obciążone są różnymi traumami, negatywnymi doświadczeniami, za każdym razem jednak jest to też opowieść o tym jak sobie z nimi radzić. Tym razem wokół wyprawy pewnego starszego pana, który wyrusza na poszukiwanie żony, osnute zostały również inne wątki. Nitki prowadzą w przeszłość i tam szukamy odpowiedzi - jak uleczyć swoje serce po czymś bolesnym co się wydarzyło. Skąd to wewnętrzne przekonanie, że jednym sposobem jest zacząć od nowa. Uciec od tego co było, od błędów, od tego co przypomina. Czy jednak da się naprawdę zapomnieć? I czy próbując znaleźć lekarstwo dla siebie, nie krzywdzimy też innych?  

Mattia Corrente zbudował swoją opowieść w scenerii słonecznej Sycylii i może też dlatego tak bardzo smakuje ona nam wyjątkowo. Pachnie owocami, kwiatami, jedzeniem. To historie ludzi biednych, żyjących blisko siebie, dających sobie wsparcie. Nawet po latach pamiętają swoich sąsiadów, to czym się ktoś zajmował, potrafią sypać różnymi wspomnieniami. Trochę na tym bazuje Severin wyruszając w swoją podróż śladami przeszłości. Odwiedza miejsca w których żyli, szuka ludzi, którzy dadzą mu jakiś ślad. Pokazując zdjęcie pyta czy może ją gdzieś widzieli, ale to co najważniejsze, choć niewypowiedziane też w jego pytaniach wybrzmiewa: dlaczego odeszła. Czy nie była z nim szczęśliwa?


Rzeczywiście bała się ślubu, wydawała się zmuszana do niego przez matkę, ale przecież on tak bardzo się starał by okazać się dobrym mężem - cierpliwym, wyrozumiałym, łagodnym. Każdy ma jednak swoją wersję wydarzeń, więc również głos Anny będziemy mogli usłyszeć.
W tradycyjnych rodzinach i społeczeństwach tak czasem bywa, że idzie się trochę za oczekiwaniami rodzica, a jeżeli matka po odejściu ojca, stała się surowa, kontrolująca, bardzo zasadnicza, jak w domu Anny i jej siostry, rzeczywiście nie jest łatwo mieć swoje zdanie. Ona tego nie przeżyje, jeżeli czegoś nie zrobię (albo zrobię inaczej niż ona chce), lepiej więc okazać szacunek i posłuszeństwo, idąc za jej wskazówkami. Własne szczęście ma się pojawić potem - tak przynajmniej wszyscy obiecują. Tak było od pokoleń, więc czemu to zmieniać?


Z jednej strony mamy więc jakieś oczekiwania, normy - tak ma być i kropka, tradycyjne role w domu, podział obowiązków, z drugiej czasem odzywa się jakiś wewnętrzny głos, który mówi że można inaczej. Pozornie szczęśliwe, wieloletnie małżeństwo. Może i przeżywające trudne chwile, w końcu jednak przechodzili przez wszystko razem. No właśnie. Razem? Czy jednak się tak tylko wydawało.

Patrzysz wstecz. Czy żałujesz? Czy nie jest za późno na zmianę? A może to jest właśnie ta chwila, by zrobić coś szalonego, by znaleźć odpowiedzi na pytania, które cię dręczą.
Czym jest ta wolność, o której czasem się marzy i jaka jest jej cena?


Książka, o naszych wyobrażeniach o rolach, relacjach, o lęku przed porzuceniem, ale i o marzeniach jakie skrywamy głęboko, myśląc że świat czy też partner ich nie wyczuwa.
Ciekawe. Powoli budowana opowieść, spora dawka retrospekcji, nostalgii okraszona atmosferą południowych Włoch. Dla tych, którzy lubią powieści, w których nie wszystko wyłożone jest wprost, a czytelnik bardziej wyczuwa to co najważniejsze poprzez emocje własne i bohaterów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz