wtorek, 9 lipca 2024

Tylko my dwoje, czyli gdybyś mnie kochała naprawdę

Zaczyna się jak typowe romansidło, by potem przerodzić się w thriller. "Tylko my dwoje" może i w pewnym momencie staje się przewidywalne, ale to wcale nie zmniejsza naszego sprzeciwu wobec tego co widzimy na ekranie, naszych emocji.

Ile osób będzie w tym związku dostrzegało własne doświadczenia? A może wreszcie zapragnie coś zmienić? W końcu toksyczne relacje to coś w czym wcale nie jest dobrze ani jednej, ani drugiej stronie. Coś co zaczyna się tak idealnie, wydaje nam się cudowną bajką - jak mogłoby skończyć się źle? Obejrzyjcie ten film, by zrozumieć, by zobaczyć te mechanizmy. Czasem to tak trudne do uwierzenia - piękna kobieta, inteligentna, nagle zdaje się kompletnie nie mieć wolnej przestrzeni, wciąż kontrolowana, wciąż w napięciu. I ta pokrętna manipulacja - jak to wolisz spędzać czas z innymi, nie ze mną, już mnie nie kochasz, po co chcesz wychodzić, razem nam najlepiej.


Komplementy, czułość, troska, powoli zmieniają się w dzień powszedni, obowiązku, rutynę, ale i niezauważalnie w coraz większe poczucie wepchnięcia w pewne ramy. Kontrola, zazdrość, odcięcie od rodziny, dawnych znajomych, wypytywanie, pragnienie by zawsze mieć ją blisko, wiedzieć gdzie jest, co robi, a przecież wszystko z zapewnieniami że to wszystko z miłości.
Gdy przyjdzie chwila refleksji też będzie raczej krótka - stałem się potworem, ale to ty na to pozwoliłaś, nie kochasz mnie, nie mówiłaś mi, że tak cię ograniczam... Oglądając to z przerażeniem myślimy o tym, iż wiele kobiet nie jest tak silnych psychicznie jak bohaterka, wydaje im się że nie mają gdzie szukać pomocy, że zawali im się życie, jeżeli odejdą.

Kino kameralne, ale i nie pozbawione napięcia. Świetne pokazanie psychologicznych mechanizmów przemocy domowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz