I jeszcze dwa zaległe tytuły do kryminalnej środy, upolowane jakiś czas temu na Netlfixie. Jak ktoś lubi thrillery pewnie przynajmniej pierwszy obejrzy z przyjemnością, jednak niestety oba raczej można potraktować jako średniaki. Rewelacji niestety nie ma, ale co się dziwić - nawet w Stanach gdzie tworzy się tego typu produkcji dużo więcej, wartościowych jest może jeden na 100. Trudno więc oczekiwać, by każdy film, w który zainwestuje jedna czy druga platforma telewizyjna, okazywał się wielkim dziełem.
"Kolory zła. Czerwień" to oczywiście ekranizacja pierwszej powieści Małgorzaty Oliwii Sobczak (choć i wyraźne nawiązanie do zaginięć młodych dziewczyn na wybrzeżu), więc pojawia się pytanie czy będzie kontynuacja - jakiś potencjał na pewno jest, choćby i w obsadzie, może więc warto trzymać kciuki, a poziom będzie jedynie szedł w górę? Może dobrze, że nie przerobiono tego na serial, ale zamknięto się w krótszych ramach. Dzięki temu coś się traci, zyskuje jednak na budowaniu napięcia, na klimacie.
Czy to wciąż kryminał, czy bardziej dramat psychologiczny o zabarwieniu noir? Jest brutalnie, pikantnie, chwilami intrygująco, choć ma się wrażenie, że dokonano sporych cięć w materiale. Z jednej strony mamy opowieść dziewczyny, która się trochę pogubiła, weszła w toksyczny związek, z drugiej śledztwo, które ma wyjaśnić jej zamordowanie.
O ile dochodzenie prowadzone przez młodego prokuratora (Jakub Gierszał) ma nadać fabule tempa, to historia Moniki, córki znanej sędziny (Maja Ostaszewska), kieruje nas w stronę bardziej mroczną i to nie tylko z powodu tego, że znamy konsekwencje jej wyborów. Ciekawe połączenie i nawet jeżeli czasem zastanawia nas rola przypadku w tym co oglądamy, to się fajnie ogląda. Krok po kroku podążanie śladem kogoś, kto zdaje się być na tyle mocny, że nikt go nie chce tykać, gdy nawet twoi koledzy mogą być na jego liście "do prezentów". Przemysław Bluszcz w roli czarnego charakteru, choć przerysowany, na pewno intrygujący. Ale czy to już koniec historii?
Ponieważ znałem książkę, nie miałem takiej frajdy z twistów, ale ciekawe czy Was finał będzie satysfakcjonował.
Jak dla mnie produkcja na poziomie przyzwoitym, szału jednak nie ma. Ale przy takim podejściu do materiału, serial byłby jeszcze gorszy.
"Polowanie" również na poziomie scenariuszowym ma jakieś odniesienia do realnych wydarzeń, niestety produkcja nie wykorzystała tego potencjału, idąc w jakieś dziwne, schematyczne scenki, bardziej przypominające doku-dramę, niż film z prawdziwego zdarzenia. Barciś jako czarny charakter? No dobrze, jakoś bym to przełknął, ale tu wszystko jest tak toporne, oczywiste, do bólu płaskiej. Takie rzeczy to kręcono dla TVP 20 lat temu, byle szybciej i taniej. Małe miasteczko, lokalne układy i gość który próbuje to rozbić, naiwnie wierząc że ludzie pójdą za nim i zmieni się wszystko - to oglądaliśmy już w bardzo różne scenerii i powiem Wam, że polska wersja wypada na tle wielu innych bladziutko.
Wybory na burmistrza i droga do porządkowania rzeczywistości pokazana została tu niczym western, w którym po pierwszym zachłyśnięciu się sukcesem dostajesz kulkę w plecy, ale potem jakoś wylizujesz się z ran i doprowadzasz przeciwników za kratki. I nie ma co więcej gadać. Z sympatii dla Czerneckiego czy Barcisia można obejrzeć, ale niestety film kompletnie nie budzi żadnych większych emocji, jest mocno przewidywalny. Polityki sporo, thrillera za grosz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz