Tyle dobrego nasłuchałem się o serialu (zaczynam więc oglądać), tyle sobie obiecywałem po lekturze. I co? Mimo ciekawych fragmentów i tematyki, już dawno nie męczyłem się tak z żadnym tytułem (może poza biografią Tesli, której wciąż nie zmęczyłem).
John Douglas, jako jeden z pierwszych ludzi, którzy profesjonalnie zaczęli zajmować się budowaniem profili sprawców zbrodni kryminalnych, na pewno ma o czym opowiadać. Niestety nawet o ciekawych sprawach opowiada w tak rozwlekły sposób, że po paru stronach ma się ochotę odpocząć. Za dużo ty dywagacji osobistych, nazwisk, detali dotyczących struktury wydziału, podkreślania swojej roli. Nawet gdy facet pisze o tym jak świetną robotę wykonują inni prowadzący dochodzenie i tak w kolejnym zdaniu musi wtrącić, że mimo całej jego skromności, bardzo pomógł im w schwytaniu sprawy. A gdy współpraca układała się źle, gdy nie wierzono w jego sugestie dotyczące tego kogo szukać albo jak zorganizować przesłuchanie, zawsze jego zdaniem wychodziło na to, że miał rację. Gości nigdy się nie myli albo woli o błędach nie opowiadać.Owszem, było trochę ciekawych fragmentów, choć wiele z tych "nowości", dziś już raczej jest powszechnie znana albo nawet może być traktowana jako przykład stereotypowego budowania profili (wiecie - surowa matka, trudne dzieciństwo, niełatwe relacje z płcią przeciwną itp.). Pamiętajmy, że przebijanie się z tą wiedzą psychologiczną w FBI, trwało trochę czasu, a on opisuje tu historie sprzed pół wieku albo kilku dekad. Jednostka Nauk Behawioralnych była pewnym nowum i nie oszukujmy się, że potem cały świat uczył się od Amerykanów, choć i dziś wśród policjantów czasem zdarza się podważać przydatność profilowania. Wiedza budowana na wywiadach ze sprawcami, analiza dotychczasowych przestępstw to jednak pewnego rodzaju statystyka i szukanie powtarzających się schematów, zawsze mogą więc pojawić się sytuacje, które do opracowanego modelu pasować nie będą. Skoro wiedza jest dostępna, wykorzystać mogą to również zbrodniarze.
Zrozumieć sposób myślenia sprawcy, przewidzieć jakie reakcje ofiary mogą wywoływać kolejne jego reakcje, odrzucić błędne tropy i wskazać przed sądem dowody na to, że ktoś z premedytacją coś zaplanował - to sztuka i na pewno sporo czasu trzeba poświęcić, by się tego nauczyć. Douglas był jednym z pierwszych, a setki spraw z jakimi się zetknął, uczyniły go wyjątkowym ekspertem. Potrafił nawet przewidzieć reakcje podejrzanego na konkretne słowa lub okoliczności przesłuchania. Zaskakujące? Można jedynie żałować, że to napisane jest w tak dziwny i sztywny sposób. Spora dawka narcyzmu, brak umiejętności budowania jakiego napięcia, psują całą przyjemność.
Temat ciekawy, sposób napisania niestety wywołujący odruchy ziewania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz