wtorek, 28 lutego 2023

Diuna. Powieść graficzna. Księga 2. Muad'Dib, czyli uciec na pustynię, by wrócić mocniejszym

Luty kończę komiksem. Rzadko po nie sięgam, ale są takie, które naprawdę cieszą oczy i z dumą stawiam je na półkach obok książek. Diuna to projekt, który wymaga masy pracy - powieść nie jest łatwa do przeniesienia ani na taśmę filmową, ani na plansze z rysunkami, dlatego też pewnie na każdą cześć tak długo się czeka. O tomie pierwszym pisałem tak, a dziś pora na drugi.
Dla fanów powieści Franka Herberta na pewno ważne będzie, że twórcy starają się być wierni nie tylko fabule, ale i bardzo dbają o detale, by być jak najbliżej pierwowzoru literackiego. To praca zespołowa, w którą zaangażowani są nie tylko rysownicy, ale i scenarzyści pracujący nad adaptacją (w tym syn autora). Czy da się czytać bez znajomości książki, tak przepełnionej też odniesieniami do religii, filozofii? Moim zdaniem tak. Oczywiście skupiamy się głównie na samym przebiegu wydarzeń, ale tło zarysowane jest naprawdę dobrze i jak najbardziej wnikliwie oddano też charakter postaci. To ważne, bo przecież w tym tomie powoli już krystalizują się losy bohaterów, szczególnie księcia Paula Atrydy i jego matki Jessiki. Choć mogli zginąć na pustyni po tym jak Harkonnenowie napadli na ich planetę, udowodnili swoją przydatność ludowi, który żyje na tych pustkowiach. Uznawane przez wszystkich za koczowników, żyjące w skrajnie trudnych warunkach plemię, skrywa niejedną tajemnicę, którą razem z bohaterami będziemy odkrywać.

 

Ich los już na stałe splecie się z Fremenami. I sporo miejsca w tym tomie poświęcono właśnie temu jak powoli poznają ich zwyczaje, sekrety, jak powoli zyskują akceptację. Oboje mają w sobie dużo obaw, chłopak ze względu na wizje przyszłości, które go niepokoją, a jego matka ze względu na konieczność podporządkowania się rozkazom Zakonu Sióstr Bene Gesserit, organizacji która zakulisowo prowadzi swoją politykę, przy której nawet władza imperatora wydaje się błaha. Zajrzymy również do Harkonnenów, by podejrzeć ich mroczne plany, ale chyba pod względem fabularnym i plastycznym dużo ciekawsze są plansze z pustyń Arrakis oraz grot Fremenów. 

Jest klimat! Niby sporo rysunków dość klasycznych, bez szaleństw, podporządkowanych tekstom, ale zdarzają się naprawdę wizualne perełki.


Drugi tom trzyma poziom pierwszego, który podobał mi się bardzo i tylko żal, że na kolejny przyjdzie nam czekać chyba ponad rok. Wiem, że nie jest tanio, ale jeżeli lubicie komiksy i fantastykę, nie będziecie zawiedzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz