O ile "Słoneczna Dolina" i "Starzyzna" zaskoczyły mnie całkiem pozytywnie, to niestety kontynuacja ewidentnie jest zamulaczem. To znaczy jako pewnego rodzaju rozwinięcie historii, jej uzupełnienie, fanów cyklu na pewno ucieszy, ale chyba jedynie pod warunkiem, że czyta się szybko jeden tom za drugim. Jeżeli mieliśmy przerwę (jak ja), to niestety człowiek gubi się w zawiłym gąszczu wspomnień, domysłów, podejrzeń i obaw. A klimatu cholera brak. Pojedyncze sceny może i go mają, ale brak połączeń, całość nie trzyma się kupy.
Szkoda. Aż trochę mam obaw przed sięgnięciem po ostatni tom cyklu.
Wszystko toczy się wokół powrotu do naszego świata dziennikarza Witolda Uchmanna. Okazuje się jednak, że nie tylko nie potrafi uwolnić się od tego co przeżył w wiosce, ale również namacalnie coś złego towarzyszy mu również po tej stronie. Wszystko zaczyna się układać w dość przerażającą układankę. Jego decyzje mogą mieć wpływ na to co dzieje się z innymi ludźmi, z którymi się styka.
Chyba bardziej podobało mi się opowiadanie, które jest wstępem do powieści, niż całość książki - jest zbyt przegadana, za dużo w niej analiz, a mało działania. Tym razem więc Darda zawiódł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz