czwartek, 28 kwietnia 2022

Sandman. Preludia i nokturny - Neil Gaiman i inni, czyli o panie, jakie to dobre

Nie jestem znawcą komiksu, ale potrafię docenić zarówno wykonanie, jak i pomysł, scenariusz i klimat. A to wszystko znalazłem w tym tomie. Ściągnąłem go zupełnie przypadkiem z półki w mojej bibliotece i po cichu liczę, że mają kontynuację serii. Niech nie przeraża Was informacja, że to DC Comics, bo raczej nie jest to produkt w stylu superbohaterów. Gaiman nie byłby sobą, gdyby nie stworzył czegoś oryginalnego i choć sporo tu nawiązań do znanych motywów, przekształca je w coś zupełnie oryginalnego. Cudeńko, które początkowo może zaskoczyć, bo każdy z rozdziałów ma trochę inny klimat, ale potem składa się to wszystko w spójną historię. Kilku rysowników, ale to nawet lepiej, bo zmienia się trochę pomysł na kreskę, wizja artystyczna. Generalnie jest mrocznie, wchodzimy w świat snów, koszmarów.


Wątki współczesne, motywy z legend, literatury, popkultury, horroru, trochę czarnego humoru, wszystko wspaniale zmiksowane i podane w ciekawy sposób. Gdy zobaczycie śmierć, będziecie zaskoczeni. I takich motywów tu jest sporo - demony i szaleństwo, żądze i zbrodnia. Karty pełne przerażenia i przemocy sąsiadują z klimatycznymi wizjami domu Morfeusza, Króla Snów. I choć początkowo trudno się wgryźć w fabułę, potem masz coraz większą radochę, cieszysz się z każdej karty. Czytasz, ale potem jeszcze raz przyglądasz się jej kilkukrotnie, dostrzegasz detale, nastrój...


Początek cyklu i początek fascynującej przygody. Jeżeli chciałbym jakiekolwiek komiksy na własność oprócz perełek takich jak "Pielgrzym" to właśnie seria o Sandmanie jest na szczycie listy.




2 komentarze:

  1. W którym roku zacząłeś prowadzić bloga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak widać obok - 2011 :) i od tego czasu dzień w dzień notka

      Usuń