niedziela, 9 sierpnia 2020

Kierunek Dolny Śląsk, czyli wciąż nam mało

Długa przerwa na blogu, ale ani kompa ze sobą nie brałem, ani nawet jakbym go miał i tak pewnie bym nic nie pisał. Intensywne kilka dni urlopu zaplanowanego na ostatnią chwilę, a potem jeszcze bonus, czyli doba spędzona z przyjaciółmi w drugim końcu Polski. Prawie półtora tysiąca km. w 6 dni. Ale ile wspomnień. I ile zdjęć. Dlatego postanowiłem popełnić kolejną notkę krajoznawczą.
Wracamy w region, który kiedyś już "liznęliśmy" (kto ma ochotę niech zajrzy tu), już jednak wiemy, że będziemy do niego wracać, bo jeszcze wiele przed nami, lista jest dłuuuga, a niektóre miejsca odwiedzone chcemy zaliczyć raz jeszcze. W dobie koronawirusa niestety wiele rzeczy jest mocno ograniczonych (wszystkie atrakcje ekstremalne) lub nie starczyło na nie czasu. Ale po kolei.




 Dzień pierwszy - pogoda fatalna, a my powoli zmierzamy do Złotego Stoku, który kiedyś minęliśmy w drodze. Tu jednak kusi żeby się zatrzymać prawie każde miasteczko. Rynek, jakieś ruiny, piękne opactwa, świątynie, jakieś mosty kolejowe... Nie ma co się wahać, jak jest impuls, warto się zatrzymać, choć czas goni. Gdyby tak być rowerem lub pieszo, miałoby się więcej okazji do robienia zdjęć, do zwiedzania tego na co nam przyjdzie chęć. Samochód, jakiś cel, zmuszają do tego, by nie zawracać, by jedynie zapamiętać jakieś miejsce. Cieszę się jednak z każdego drobiazgu. Z kawy wypitej w Ząbkowicach, z rzucenia okiem na Biskupiec...
Złoty Stok - w sezonie warto szykować się, że wizyta potrwa sporo - nawet do 4-5 godzin, bo wszędzie musicie czekać na przewodnika. I lipa z naszych planów. Sama kopalnia całkiem fajna, na pewno warta odwiedzenia, dużo na pewno zależy od oprowadzającego i jego talentu gawędziarskiego. Czy ciekawiej niż w odwiedzanych wcześniej kopalniach srebra, czy soli? No raczej nie. Mimo wszystko nie żałujemy. A po drodze na kwaterę jeszcze rzut oka na kłodzką twierdzę, mimo że pogoda nie sprzyja.
A nocleg? Zupełnie przypadkowo w Szczawnie Zdroju. Ależ klimatyczne to miasteczko. Dużo zieleni, ładny deptak, urokliwa hala spacerowa, ładne budynki, nawet teatr mają. Mieliśmy fart. A potem odkrywaliśmy kolejne detale, jakąś ich historię (budowa uzdrowiska czy Grand Hotelu przez księżnę Daisy). Sam Wałbrzych, który kojarzył mi się mało sympatycznie może nie sprawia wrażenie bogatego i zadbanego miasta, zaskakuje jednak pewnymi drobiazgami, zielenią. To był dobry wybór, bo miejsce pozwala zarówno na wypady w stronę Jeleniej, jak i do kotliny i okolic Kłodzka. Co prawda nie warto sugerować się tym, że jak macie 30 km. to będziecie tam błyskawicznie, ale to już urok tamtejszych dróg.

Temat rzeka - serpentyny ostro w górę i w dół, wąsko, miejscowi, którzy nie przejmują się tym, że chcesz jechać bezpiecznie, jazda przez małe wioski, remonty, no i drogi, które nie zawsze się łączą, więc krążysz kilometrami.
Doświadczyłem tego najmocniej próbując się dostać do Osówki, położonej w dolinie, gdzie dotarcie może być niezłą traumą dla mniej doświadczonych kierowców. Jak się minąć na drodze, gdy mieści się na niej jeden samochód, a po bokach masz albo rów, albo przepaść? A wszystkie drogi dojazdowe wyglądają tak samo. Za to samo centrum jest w miarę nowoczesne i dobrze zorganizowane. Pierwsze spotkanie z kompleksem Riese dla nas wszystkich było niezłym wstrząsem - to robi kolosalne wrażenie! I chcemy zobaczyć pozostałe fragmenty!



Znowu jednak czekanie na grupę - wakacje sprawiają, że lepiej rezerwować sobie różne rzeczy online. Bo tego dnia starczyło nam jedynie jeszcze na Twierdzę Srebrna Góra. Jak dla mnie nic wielkiego, ale widoki stamtąd cudne.

Trzeci dzień - skoro pogoda dopisuje to jedziemy na czeską stronę. W planach Adrspach, niestety jednak przejście zamknięte, jedna droga również, policja sugeruje dojazdy koleją, a my mamy coraz mniej czasu. Pozostało wybrać Skały Teplickie i to wcale nie był zły wybór. Po Błędnych Skałach po naszej stronie, mam wrażenie, że to jest nawet spacer ciekawszy, mniej monotonny, na pewno dłuższy. I w sumie niedrogi. Ludzi masa, ale to się rozkłada, więc raczej nie stoisz nigdzie w tłumie, poza drabinami do strażnicy. Dojście do parku narodowego w Adrspach też jest i to na jednym bilecie, ale trzeba się szykować na kilkanaście km. wędrówki. Nam wystarczyła pętla.

Dzieci bowiem męczyły o inną atrakcję.



Gdybym wiedział, że tak mnie rozczaruje czy bym się buntował? Chyba nie. Dzieci są najważniejsze, a one były szczęśliwe, to tylko ja stwierdziłem, że atrakcja do której jechało się ponad godzinę, znana jako "kolorowe jeziorka" to intensywna wędrówka pod górę (a my mieliśmy już trochę w nogach) do jeziorek, które specjalnie atrakcyjne i wyjątkowe nie są. Zalane wyrobiska zresztą w zależności od pogody nie tylko zmieniają barwę, ale i potrafią zupełnie zniknąć.




Czwarty dzień był ostatnim, niby zaplanowanym na powrót, ale przecież została nam jedna z największych atrakcji okolicy - Zamek Książ. I może to aura, która pozwoliła na ładne foty, może szczęście, że nie musieliśmy długo czekać, a pomysł na indywidualny przewodnik audio sprawdził się idealnie, to miejsce chyba zapamiętam z całego wyjazdu najbardziej. Wnętrza może i ubogie, ale pomysłowo wykorzystane, niektóre sale robią duże wrażenie, a ogrody, samo położenie zamku, sprawiają, że to perełka warta zobaczenia i to nie raz.


Patrzcie sami.

Nawet różnorodność stylów, pewien miszmasz nie przeszkadza. A historia rodziny Hochbergów ładnie połączyła kilka miejsc wcześniej przez nas odwiedzanych.














Do listy za to dopisaliśmy Pszczynę :)



 Urlop skończył się aż za szybko, mamy jednak nadzieję, że jeszcze w najbliższym czasie uda się znów wyskoczyć w Polskę. Może znów na Dolny Śląsk?


A ja łapię ostanie chwilę przed powrotem do biura. 24 godziny nad jeziorem Białym, czyli skoro pod zupełnie inną granicę był szalony, jakże jednak miły to był czas.








Nie trzeba mi wyjazdów na drugi koniec świata. Skoro lepiej nie ryzykować, ja nie będę marudził. W Polsce mam jeszcze tyle do odkrycia. I tak niewiele czasem trzeba, żeby się cieszyć pięknem chwili. Ciszą. Spokojem. Bliskimi. Przyjaciółmi. Przyrodą.

















2 komentarze:

  1. Ja również polecam 😊 Ładne zdjęcia, na pewno zdolny ten fotograf 😂🙃

    OdpowiedzUsuń