Córki już w nowych szkołach, dziś pierwsze zebrania, a ja (i one chyba też) wciąż jakoś duchem chyba jeszcze w wakacjach. Jakoś krótko było w tym roku :( Na szczęście przynajmniej końcówkę zrobiliśmy sobie wspólną i intensywną. Postawiłem, choć dawno już nie było notek krajoznawczych (takich jak te o Sandomierzu, okolicach Gniezna, czy Ojcowa, o Krakowie albo o Tatrach) napisać jeszcze jedną, bo okolice są naprawdę cudne i pewnie będziemy tam wracać, bo do oglądania jest jeszcze z dziesięć razy więcej.
Chyba największą była wizyta i nocleg w zamku w Mosznej. Powiem Wam, że miejsce jest naprawdę klimatyczne i choć może nie wszystko jest idealne, to pobyt tam to był strzał w 10. Nocleg (wcale nie taki drogi jakby się można było spodziewać) w komnatach zamkowych, możliwość szwendania się i zwiedzania wszystkiego nie tylko w dzień, ale i w nocy, mijanie wycieczek, bo przecież ty już masz status "mieszkańca" - po prostu bezcenne. I moje zdjęcia nawet w 10% nie oddadzą magii tego miejsca. Zresztą zobaczcie na bardziej profesjonalne fotki.
Nasze pokoje z zewnątrz wyglądały tak :) Właśnie jakieś księżniczki machają przez okno. A przygląda się temu jakiś kościotrup z wieży.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhTWBfOgrkX4ed032pfprpxy7Ot9dlEXDYzvhRRfe-66mMsLPV0P2M8N1fbK2Yky_85EJ_5NUFwxeB2IqGumTsZ07SZRriM9OqUFb5R60wyRsdzanPeg97gRX0TsBNtaRVVkdp2GWm9uDU/s320/IMG_20160824_153419.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhawp0eL4loljPUudQschymF7aef00N_1GE9rN7lUywswc4YpHzFQakGuXkv-1QjvWWMUJajJbjcjxRnmA0p0MjXNxfC546atI5NJy9bTiiEjMumRyB_Oj672tGiryKVTuJvMg2BB8JfvyL/s320/IMG_20160824_153554.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh66Z9xmu3F4jZIQ6xax7TbEATQWRHa17oi8uBNtlCdVfqW1qp1T2b5AORiVsoYX82WIoQxc8_7N4fdBxpu8OKX0020lPxlLUZHUvzdr5QbWNgZwrU0l-O1QnijErcX6DR3sLdD4I2w1YmK/s320/IMG_20160824_154205.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjotpdqvrBY1E8cHvWECOAn6t3yADFadSKDM5mw5ctylAOgR61DjJGLKaiYqLZ1_vt8SZ5uEo0WD91NCW6xU1LfZwyVl-amcEBR4goKFLDhuQfhbiMKE7kYP-PxxsFVEIkodLvEaGwLU84h/s320/20160824_180802.jpg)
Fotka pochodzi z ich profilu na FB
Drugi dzień był zaplanowany dość pobieżnie, bo ciekawych miejsc po drodze w kierunku Wrocławia multum, ale okazało się, że jednak po tych wąskich dróżkach jedzie się dość wolno, a miejscami po prostu tragicznie (szczególnie dojazd w okolice Błędnych Skał). Odpuściliśmy więc zarówno Złoty Stok, jak i marzenie o zamku Książ, na który musielibyśmy mieć sporo czasu. Cel - Góry Stołowe.
Te wszystkie schody, zwężenia, zakamarki, widok na Czechy - po prostu bajka!
No rzeczywiście - z prawej morda Wielbłąda nie?
A tak wygląda to miejsce z dołu - zupełnie jak w Tatrach - po godzinie jesteś w miejscu, które wydawało ci się niedostępne.
A potem już Wrocław. Jak zwykle zainwestowaliśmy w komunikację miejską (dobowe tanie jak barszcz), więc przez jeden dzień mogliśmy realizować sobie cele w różnych punktach miasta.
Uwielbiam to miasto, choć w sezonie, wśród tych tłumów można poczuć się trochę zmęczonym.
Dzieciaki uwielbiają oglądać świat z góry, więc musieliśmy pamiętać o kładce u Marii Magdaleny, wieżach, ale był też czas na szukanie krasnali, na zwiedzania różnych świątyń.
I dawnych miejskich jatek też :)
A propos świątyń. Wciąż zdumiewa to, że starówki Krakowa i Warszawy, nawet innych miast, zdominowane są przez świątynie katolickie. A tu mam wrażenie, że jest zupełnie inaczej. To fajne jeżeli ma się też możliwość opowiedzenia przy okazji trochę o historii Kościoła, o tych różnicach, które można dostrzec we wnętrzu tych kościołów.
Nie zabrakło też wjazdu na najwyższy punkt widokowy w Polsce.
I jak zwykle Wrocław żegnamy z westchnieniem: chcemy tu wrócić jak najszybciej.
Kolejny dzień to dla córek intensywne przepychanie się w kolejce po zdjęcie, autograf i uścisk ręki (wciąż mnie zdumiewa, że ludzie chcą za to płacić), a ja z małżonką do ZOO.
Właśnie się śmieję, wyobrażając sobie czy ja bym potrafił tak zgrabnie pływać brzuchem do góry :)
A taką ma się minę jak przepływa nad tobą rekin, płaszczka albo inne stworzenia morskie.
Moja pierwsza wizyta w tym zoo i choć kląłem przy biletach (drogie!!!) to nie żałuję. Oceanarium świetne i choć inne miejsca ubożuchne, a zwierzaki chowają się przed upałem, to i tak był miły dzień.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzmnrL_sCeeCnkG4q8VqsDph09O0oayJAZs3fClvhxkYimk5zanW2I4iUQDveNHIq9gfSEBuwsBXoQ6Qo84kjIHyMcIulf73I68a300TchpMej2SsKl5xYD5xo-dk6LpjaEqC4zGyHOhnO/s320/IMG_20160825_100241.jpg)
I na koniec - miejsce znalezione na mapie...
No czy to pałac? No czyj?
Rodzina Frączków pozdrawia.
Ale świetne miejsca! Ten pałac jest totalnie w moim stylu i chętnie bym go odwiedziła! A ja dopiero przed urlopem jestem. W poniedziałek wreszcie go rozpoczynam - na pierwszy ogień idzie Kraków :)
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
a wiesz, że Moszna to całkiem Krakowa niedaleko? Województwo opolskie i kawalątek od a4 z Krakowa
Usuń