Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski swój „Kabaret Starszych Panów” stworzyli by rozweselać odbiorców. Mieli podobne, specyficzne i nieco surrealistyczne poczucie humoru. Tworzyli postaci, a potem posługiwali się ich językiem pełnym humoru, przenośni, ironii, aby stworzyć inny, bajkowy świat jakże różny od ówczesnej szarej codzienności. Finezyjnie i dowcipnie opowiadali historyjki z życia wymyślonych postaci, przenikali w ich życie by wysłuchać kolejnych niestworzonych opowieści o zdarzeniach jakie im się przytrafiały lub konwersować z nimi na przedziwne tematy. To było ożywcze, zabawne, jakże inne od tego co za oknem. Dlatego cała Polska kochała Starszych Panów. Mieli wdzięk, talent i pomysł. W tym spektaklu zabrakło pomysłu. Było nudno. Początkowo myślałam, że może zabrakło tych zwariowanych dialogów jakie między sobą i z własnymi, stworzonymi postaciami prowadzili Starsi Panowie dwaj, jednak to chyba nie to. Zabrakło tego nerwu, tej lekkości jaką umieli stworzyć twórcy Kabaretu Starszych Panów. Bo przecież żeby stworzyć porywający spektakl potrzebne jest to „coś”. Tu tego zabrakło. A szkoda, bo oparty na podobnym pomyśle spektakl „Żarcik a propos” z Joanną Trzepiecińską zawierający również piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego był śliczną perełką.
MaGa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz