niedziela, 30 czerwca 2019

Krzysiu gdzie jesteś? Czyli w życiu potrzebne są kolorowe baloniki

Czerwiec zakończony zgodnie z planem, kolejny miesiąc udaje się napisać tyleż samo notek co dni. I nie pytajcie jak długo jeszcze mam tak zamiar. Dopóki sił starczy :)
Pomysłów nie brakuje. W kolejce na najbliższe dni może nowy Ćwirlej, coś z zapowiedzi kinowych i może Stowarzyszenie Umarłych Poetów w wersji teatralnej.
A dziś film, który chyba bardziej wzruszy dorosłych niż dzieci. Kubusia Puchatka uwielbiają jedni i drudzy, tu jednak nie o samą sympatię czy o sentyment chodzi. Twórcy odwołują się do tego dziecka, które jest w każdym z nas i apelują, by je od czasu w sobie uwolnić, szczególnie gdy ma się własne dzieci.

Krzyś dorósł, jest teraz Panem Krzysztofem, mężem i ojcem, ma na głowie masę zmartwień i choć bardzo kocha swoją rodzinę, wydaje mu się, że najważniejsze to po prostu zapewnić im dobrobyt. Fakt, iż wraca do domu późno, zmęczony i nie ma na nic czasu, jakoś mu umyka.
Gdzieś tam, w Stumilowym Lesie jednak jego przyjaciele dalej żyją, czekają na niego i wspominają dawne czasy. W końcu obiecał, że nigdy o nich nie zapomni. Teraz nawet patrząc na swoje rysunki z dzieciństwa nie potrafi jednak ożywić swoich wspomnień. Musi zadziać się coś takiego, co go totalnie wybije z jego rytmu życia, a tym czymś będzie wizyta jego przyjaciela Kubusia. Gadająca zabawka? I w dodatku tak niezgrabna, bezpośrednia, ciekawska... Dla dorosłego to jakiś koszmar, żeby więc ukryć Puchatka przed światem, musi odwieźć go z powrotem na wieś.








Czy Krzyś zmądrzeje, zmieni swoje życie? No chyba się domyślacie, w końcu to kino familijne. Jego siłą jednak wcale nie jest Krzysztof (Ewan McGregor), choć to on jest najczęściej na ekranie. Film pokochałem głównie za zwierzaki, które się nic nie zmieniły - może są ciut brudniejsze, sfatygowane, przerażone światem, którego nikt już im nie wyjaśnia, ale gdy tylko poczuły, że ich Krzyś wrócił, natychmiast łapią dawną energię i radość życia. Nawet Kłapouchy.

photo.title
Wspaniale zobaczyć ich charaktery w zderzeniu z trochę inną rzeczywistością i aż chciałoby się tego więcej i więcej. Ich głosy (w większości te same co lata temu) dają taką frajdę, że zapomina się o przewidywalności tej historii. Łezka się zakręci w oku, gdy pomyślimy sobie o tych cudownych chwilach, które jeszcze czekają córkę bohatera - jej tata na nowo zrozumiał, że wspaniale jest być dzieckiem i nie wolno życia ograniczać jedynie do samych obowiązków. Jaki to mądry morał.

2 komentarze:

  1. Bardzo spodobał mi się ten film. :D

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubiłam towarzystwo ze Stumilowego Lasu i z chęcią obejrzę kiedyś ten film, choć ja ostatnio mam problem, aby na jakimkolwiek filmie wysiedzieć, ale dobrze, że przypominasz. ;)

    OdpowiedzUsuń