
Kina francuskiego na naszych ekranach niewiele, więc ci którzy je lubią nie przegapią pewnie żadnej produkcji. A jeszcze jak można na ekranie zobaczyć Juliette Binoche...
Obiecywałem sobie sporo, niestety seans "Podwójnego życia" trudno mi uznać za udany. Ani to dobra komedia, ani też dramat, reżyser tkwi trochę w rozkroku, niby opowiadając o poważnych sprawach, ale w jakiś dziwnie komediowy sposób. No niestety, nie każdy może być Allenem, żeby z samego gadania zrobić film, który chce się oglądać z zainteresowaniem. Gdyby streścić "Podwójne życie" to powiedzielibyśmy, że oni rozmawiają... O tym co myślą, czego by chcieli, co ich wkurza (bo cieszy niewiele), a co niepokoi. I tak w kółko. I nic z tego za bardzo nie wynika. To tak jakby pisarz próbował napisać książkę o tym, że chce napisać książkę. Dylematy życiowe i czasem zupełnie idiotyczne decyzje nic ich nie uczą, nie prowadzą w sensowym kierunku, bo tak skupieniu są na sobie, że wolą coś roztrząsać miesiącami i latami, a nic z tym nie robią.
Chyba najbardziej zabawny z tego wszystkiego jest wątek pisarza, który pisze kolejne książki wypełniając je dość intymnymi szczegółami na temat swoich kolejnych kochanek, wzbudzając ich zażenowanie lub wściekłość. Choć oczywiście zaprzecza temu, że w powieściach są wątki autobiograficzne, nie potrafi pisać o niczym innym - jedynie o sobie.

Parę niezłych scen, ale generalnie film przegadany i szczerze mówiąc średnio wciągający.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz